Strona 14 z 23 < 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 22 23 >
Opcje tematu
#3506840 - 11/11/2009 07:40 Re: do poczytania [Re: AGASSI]
artbledo Offline
old hand

Meldunek: 08/03/2003
Postów: 801

w tym artykule jest zawarte całe sedno afery hazardowej ...
dodam tylko tyle że dzisiaj podczas spotkania Tuska z przedstawicielami klubów Schetyna zwrócił się do wszystkich a głównie do Napieralskiego że jeżeli ktoś będzie miał jakieś wątpliwości , pytania będzie oskarżony o lobbing itp. więc wszystko jest jasne ... ( można to obejrzeć w powtórce dzisiejszego programu "24 godziny" na tvn )

Do góry
Bonus: Unibet
#3508715 - 12/11/2009 07:17 Re: do poczytania [Re: artbledo]
AGASSI Offline
Knockin' On Heaven's Door

Meldunek: 21/03/2007
Postów: 12041
jak dla Mnie trafne ujęcie glupoty Premiera Tuska :

"Przeglądając strony o tej tematyce natrafiłem na jeszcze jeden argument "przeciw" - otóż od teraz hazardzistów, zamiast ich leczyć, będzie się wsadzać do więzienia (tudzież karać grzywnami, co jest jeszcze bardziej chore). Innymi słowy, choroba, jaką jest uzależnienie, będzie karana. Abstrahując już nawet od względów humanitarnych, takie rozwiązanie nie ma sensu, bo, jak zapewne wiadomo, kara ma spełniać funkcję prewencyjną. Czyli ma powstrzymywać przestępcę przed ponownym popełnieniem danego czynu oraz odstraszać innych. O ile pierwsza ta funkcja może być zachowana (choć nie do końca, bo w więzieniu - nie mówiąc już o sytuacji po odbyciu kary i wyjściu na wolność - hazardzista też pewnie będzie miał możliwość grania), to osoba uzależniona przestaje myśleć racjonalnie i bardzo wątpliwe, żeby jakakolwiek kara ją powstrzymała przed folgowaniem swojemu nałogowi."

Do góry
#3509039 - 12/11/2009 18:34 Re: do poczytania [Re: AGASSI]
zalayeta Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 08/12/2006
Postów: 11219
Fajny artykuł o swirach w sporcie


http://www.widelec.pl/widelec/1,101584,7239514,Najbrutalniejsi_sportowcy.html

Do góry
#3509184 - 12/11/2009 20:33 Re: do poczytania [Re: zalayeta]
Baqu Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: ‎Mindfields
Wywiad z Kazimierzem Trampiszem: lektura obowiązkowa

www weszlo com/news/4007

polecam bardzo gorąco, jezen z lepszych od długiego długiego czasu !

Do góry
#3509208 - 12/11/2009 20:50 Re: do poczytania [Re: Baqu]
marasking Offline
old hand

Meldunek: 27/06/2003
Postów: 990
Skąd: Poznań
[quote=Baqu]GRYPA LIKOTA


zawierają toksyczny konserwant na bazie rtęci (tak jest, rtęci, powodującej u dzieci zaburzenia rozwoju, m.in. autyzm i chorobę Downa). http://www.docstoc.com/docs/15227591/Swine_flu_pandemic_TrueOtt


Co za bzdura !! Zespół Downa jest wadą genetyczną (o jeden chromosom za dużo) , której nie można w żaden sposób sie zarazić czy nabyć!!!

Do góry
#3524455 - 21/11/2009 06:34 Re: do poczytania [Re: marasking]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30407
Skąd: Brama
Wściekłe baby i hazard


Z pisarką Joanną Chmielewską rozmowa o hazardzie, darmowych drinkach, wejściówkach i żetonach do toalety dla inwalidów i osób starszych

Aferze hazardowej towarzyszy również aura pewnej moralnej nagany, a może nawet potępienia wobec zjawiska hazardu. Politycy chcą, by automatów było znacznie mniej. Troszczą się o nieszczęsnych ludzi, którzy lekkomyślnie tracą pieniądze.

Automaty są szkodliwe? A co, czy ten, co stoi przy automacie, zapada na grypę? A może dostaje osteoporozy? Zajęty jest tak bardzo, że nawet alkoholu się specjalnie nie napije, co najwyżej jakieś piwo. Nie ma przymusu gry. Nie można traktować ludzi jak niemowlęta, które nie wiedzą jeszcze, co im szkodzi, a co nie. Uważam, że za tą całą nagonką na hazard stoją jakieś wściekłe żony.

Mogłaby pani rozwinąć ten wątek?

Kiedyś taka facetka wpadła do kasyna w Marriotcie i żądała kategorycznie, by kasyno bezwzględnie zamknąć. A jeśli nie, to przynajmniej nie wpuszczać jej męża, który wszystko z domu wynosi i sprzedaje, by mieć za co grać. Powiedziano jej, że nie można wydać zakazu wpuszczania tego człowieka. Zachowywał się zawsze absolutnie przyzwoicie, żadnej awantury nie zrobił. A że ta pani nie umiała sobie dać z nim rady? Widziały gały, co brały. To jej sprawa prywatna, nie może wciągać do tego społeczeństwa.


reszta artykułu

Do góry
#3529606 - 24/11/2009 14:58 Re: do poczytania [Re: forty]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30407
Skąd: Brama
Na właściwej ścieżce

Nasza legenda związana z turniejami Masters to był dotychczas tylko finał w Houston w roku 1976 - heroiczny bój Wojciecha Fibaka z Hiszpanem Manuelem Orantesem i obowiązkowo przypominana telewizyjna wypowiedź amerykańskiego aktora Kirka Douglasa, decydująca zapewne dla losów czwartego, a potem piątego seta.

Ale to jest historia sprzed ponad 30 lat i kiedy w niedzielę w Londynie w korytarzu prowadzącym na kort pojawili się dwaj uśmiechnięci polscy debliści, przemknęło mi przez głowę, że może to dobra wróżba.

Po półtorej godziny nie mogłem uwierzyć, że aż tak dobra. Zresztą nawet Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski sprawiali na korcie wrażenie tęgo zaskoczonych. Pokonali parę nr 1 na świecie w prestiżowej imprezie i zrobili to w wielkim stylu, wytrzymując do końca presję, nie dając rywalom choćby jednej szansy na przełamanie serwisu. Fyrstenberg i Matkowski to znakomity debel, przecierający turniejowe szlaki od kilku sezonów i już po raz trzeci korzystający z szansy sprawdzenia się wśród najlepszych. Bilety do Londynu wyrwali z kasy ATP tuż przed jej zamknięciem, więc ogranie na wstępie głównych faworytów zdumiewa w dwójnasób.

Jeszcze bardziej zaskakuje styl, w jakim dołączył w tym sezonie do swoich kolegów, a chyba nawet ich po drodze wyprzedził, Łukasz Kubot. Najlepszy dziś polski tenisista, od tygodnia gracz pierwszej setki rankingu singlowego, jest w deblowej elicie jedyną postacią z wyraźnie zaakcentowanymi ambicjami także w grze pojedynczej. Kiedy rozmawialiśmy podczas szczecińskiego challengera, Kubot najbardziej się martwił, czy fizycznie da radę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wyniki uzyskane z Oliverem Marachem sugerowały, by dać spokój popisom indywidualnym. Z kolei instynkt podpowiadał, że teraz właśnie może być w singlu tak dobrze jak nigdy dotąd. Czas pokazał, że Kubot znalazł właściwą ścieżkę i połączył specjalności coraz rzadziej przez innych łączone.

Deblowe turnieje mistrzów, kiedyś dziecko niechciane, wróciły na łono tenisowej familii. Debliści grają dziś w tym samym miejscu i czasie co gwiazdorzy singla, i jesteśmy na tej scenie widoczni. "Houston, nie mamy problemu!". Czas na nową polską legendę. Może być ta z Londynu.
K.Stopa

Do góry
#3546715 - 04/12/2009 16:19 Re: do poczytania [Re: forty]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30407
Skąd: Brama
Pobity tygrys, ukryty skok

Sławny amerykański golfista, najbogatszy sportowiec świata, spadł z cokołu po małżeńskiej zdradzie

Fakty, co do których nie ma wątpliwości, są takie: w miniony piątek o 2.25 w nocy patrol policji drogowej z Florydy został wezwany do wypadku w gminie Isleworth na przedmieściach Orlando, miejscu, w którym ma rezydencje kilka gwiazd amerykańskiego sportu.
Po przybyciu policjanci zobaczyli nieopodal domu Tigera Woodsa jego cadillaca escalade wbitego w drzewo sąsiada, na drodze dużego auta był jeszcze ścięty hydrant. Za samochodem leżał pokrwawiony, ale odzyskujący przytomność golfista, obok klęczała jego żona Elin Nordegren.
Wypadek wyglądał poważnie, ale w szpitalu w Ocoee lekarze opatrzyli tylko siniaki i zadrapania twarzy Woodsa. Policja ustaliła jeszcze, że pojazd jechał wolno, z prędkością mniejszą niż 50 km/godz., gdyż poduszki powietrzne nie wystrzeliły po zderzeniu z drzewem. Cadillac miał wybitą tylną szybę. Kierowca nie był pod wpływem alkoholu ani środków odurzających.
Pani Woods oświadczyła, że gdy tylko usłyszała huk, wybiegła z domu i za pomocą kija golfowego stłukła tylną szybę, by pomóc mężowi wydostać się z auta.


Wersja wydawała się w miarę logiczna, ale sprowokowała amerykańskie tabloidy i portale plotkarskie do przypuszczeń, że główną przyczyną wypadku była rodzinna awantura z kobiecą zazdrością w tle, a ran twarzy nie spowodowało rozbite szkło, tylko paznokcie.
Także ciosy kijem golfowym w auto to znana sprawa - żelaznym kijem nr 9 biła w nowe porsche Nicka Faldo panna Brenda Cepelak, gdy dowiedziała, że nie będzie więcej spotykać się ze sławą angielskiego golfa.
Woods szybko odwołał udział w najbliższym turnieju, przez kilka dni unikał wyjaśnień, w końcu wziął winę za wypadek na siebie, tłumacząc na stronie internetowej, że jest jak każdy istotą ułomną. Policja z Florydy nie była zbyt dociekliwa i uznała, że wystarczy dać kierowcy mandat w wysokości 164 dolarów oraz cztery punkty karne.


Media chwyciły jednak trop i miały rację. To, że Tiger zdradzał szwedzką żonę, zasugerował na dwa dni przed wypadkiem &#8222;National Enquirer&#8221; i skierował uwagę czytelników na panią Rachel Uchitel, hostessę z nocnego klubu w Nowym Jorku, którą golfista miał także zapraszać na wspólny wyjazd do Australii.
W minioną środę "US Weekly" dodał wyznanie pani Jaimee Grubbs, kelnerki z Las Vegas, która oświadczyła, że ma romans ze sławnym sportowcem od prawie dwóch lat, a jako dowód może przedstawić nagranie poczty głosowej oraz 300 esemesów. Nagranie przedstawiła, głos rozpoznano. "Life & Style" znalazł zaś ślad nocnych hotelowych spotkań Tigera W. z panią Kaliką Moquin, menedżerką ds. marketingu w klubie nocnym w Las Vegas.
Rzecznik Glenn Greenspan oraz agent Mark Steinberg od lat chronili przed wścibskimi mediami życie prywatne golfisty. Tiger Woods był znany światu tylko jako dobry mąż i czuły ojciec dwojga dzieci, dwuletniej Sam i dziewięciomiesięcznego Charliego.
Wcześniejszy trzyletni związek z Polką Joanną Jagodą pozostał w cieniu tajemnicy. Jacht golfisty nosi adekwatną nazwę "Privacy" i jest obiektem, który pokazać można tylko z daleka.

Sztorm medialny zrobił jednak swoje, więc po pierwszym ataku na dziennikarzy opisujących pozamałżeńskie przygody przyszedł czas pokory.
"Zawiodłem rodzinę, żałuję z całego serca, proszę o wybaczenie tych, którzy wspierali mnie przez lata" - można przeczytać na stronie internetowej Tigera Woodsa. Specjaliści od kształtowania wizerunku w warunkach kryzysu oceniają, że przyznanie się do winy oraz obietnica poprawy, choć godne pochwały, nie spełnią zadania, bo za dużo w nich wyrazów "jeżeli" i "ale".
Odkrycie, że Woods jest człowiekiem, a nie golfowym robotem, zaskoczyło Amerykanów. Ameryka reaguje szybko i po swojemu. Jedna z linii lotniczych już reklamuje wyprzedaż biletów rysunkiem białego auta uderzającego w hydrant. Za kierownicą siedzi bengalski tygrys.

[/size]

Do góry
#3551338 - 07/12/2009 17:53 Re: do poczytania [Re: Baqu]
Baqu Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: ‎Mindfields
Oto wyniki badań zawodników Ekstraklasy. Polski piłkarz zapuszczony

http://www.sport.pl/sport/1,65025,7336916,Oto_wyniki_badan_zawodnikow_Ekstraklasy__Polski_pilkarz.html

Zawodowiec z Zachodu nie pozwoli sobie, żeby więcej niż 8 proc. wagi jego ciała stanowił tłuszcz. W polskiej Ekstraklasie są piłkarze, u których stwierdzono 17 proc. Czołowi gracze ligi nie umieją zrobić prawidłowego przysiadu

Wyniki badań polskich ligowców - nie tylko piłkarzy, ale także hokeistów, siatkarzy czy koszykarzy - zbierał przez lata Michał Wilk, pracownik z katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. Specjalizuje się w przygotowaniu motorycznym. - Jestem przerażony, patrząc na osiągnięcia naszych zawodowców - mówi Sport.pl.

Z badań w zachodnich klubach, które przekazali nam fachowcy z Athletes Performance z Arizony, wynika, że poziom tkanki tłuszczowej u piłkarzy waha się między 6 a 8 proc. Jeśli któryś z zawodników po krótkim urlopie przekroczy normę, dostaje indywidualny program "naprawczy". Nie rozpocznie właściwych przygotowań do sezonu, jeśli nie dojdzie do siebie.

- Od tego wszystko się zaczyna. Trzeba mieć zdrowe ciało, by zająć się jego przygotowaniem do ekstremalnego wysiłku - opowiada nam Shad Forsythe z Athletes Performance, którego Jürgen Klinsmann ściągnął do szykującej się na poprzedni mundial reprezentacji Niemiec.

Teraz Forsythe odpowiada za przygotowanie motoryczne reprezentacji Niemiec od U-16 do seniorów. - Zajmowałem się też Evertonem, Manchesterem United - mówi Forsythe. - Tam nie do pomyślenia jest, by piłkarz przekroczył wyznaczony próg tkanki tłuszczowej. O nadwadze nie wspominam.

Jak jest w Polsce? Wilk analizował wyniki kilku klubów ekstraklasy - są piłkarze z tkanką tłuszczową przekraczającą 15-17 proc. masy ciała. - Zdarzają się i tacy, którzy mają większe problemy - opowiada Wilk. - Spotkałem ligowego hokeistę, którego ciało w 30 proc. składało się z tłuszczu.

"Zapuszczenie" polskich piłkarzy potwierdza Remigiusz Rzepka. Jego klinika prowadzi badania kilku zespołów ze Śląska. Zgłaszają się do niego (czasem w tajemnicy przed swoimi klubami) zawodnicy, chcąc przejść funkcjonalną ocenę motoryczną - FMS (Functional Movement Screen). - To seria siedmiu ćwiczeń sprawdzających podstawowe przygotowanie ciała do wysiłku. Właściwie to fundament do wszystkiego. Jeśli piłkarz nie potrafi zrobić prawidłowego przysiadu z wyprostowanymi plecami, jest o wiele bardziej narażony na kontuzje niż ten, który wykonuje ten element poprawnie.

Każde z siedmiu ćwiczeń oceniane jest w skali 0-3. Maksymalna ocena to 21. - W Polsce nie spotkałem piłkarza, który zebrałby "oczko".

W klubie ze środka ekstraklasy średnia ocen to 14-15. Forsythe: - W reprezentacji Niemiec mamy trzech-czterech graczy z oceną 21. Chciałby pan wiedzieć, kto to był? Obowiązuje mnie tajemnica...

Wspólnie z Rzepką obejrzałem nagranych na wideo polskich piłkarzy i siatkarzy poddawanych ocenie FMS. Jeden z czołowych pomocników ligi, właściwie jej gwiazda, miał problem z prawidłowym przysiadem. Wilk dodaje, że niektórzy ligowcy nie są w stanie podciągnąć się na drążku.

- Dobrym sprawdzianem porównującym naszych i zachodnich sportowców jest również pomiar mocy mięśniowej określany na podstawie czasu lotu oraz kontaktu z podłożem podczas wyskoku. Czas lotu powyżej 0,65 s to u zawodowych sportowców norma. Średnie czasy polskich piłkarzy to 0,54 s, siatkarzy - 0,61 s, hokeistów 0,49 s - opowiada Wilk. Norma czasu kontaktu z podłożem w tym badaniu (im krótszy, tym lepiej) to 0,2 s. Piłkarze mieli 0,38 s, siatkarze - 0,31 s, a hokeiści - 0,41s.

Forsythe za tydzień przyjeżdża do Polski. Przygotowując się do wykładów, rozmawiał z polskimi fachowcami od przygotowania fizycznego i trenerami piłkarskimi. - Wiem jedno: Waszym piłkarzom brakuje indywidualnego prowadzenia od strony motorycznej. Stąd tak złe wyniki badań i ocen FMS. Jeśli wszyscy ćwiczą tak samo, nie skorzystają też na tym ci, którzy mają jeszcze rezerwy, by poprawić swoje parametry.

Paul Robbins: Polski piłkarz może mieć końskie zdrowie

http://www.sport.pl/sport/1,65025,7336957,Paul_Robbins__Polski_pilkarz_moze_miec_konskie_zdrowie.html

Paul Robbins, trener przygotowania motorycznego, współpracownik Jürgena Klinsmanna: - Macie mnóstwo czasu, by dobrze przygotować się do Euro 2012. Polacy nie są mocno obciążeni, nie grają co trzy dni, więc i selekcjoner ma większy komfort. Oprócz taktyki może skoncentrować się na przygotowaniu motorycznym nie tylko drużyny, ale i poszczególnych graczy. Kluczem jest spójna polityka reprezentacji i klubów

Przemysław Iwańczyk: Widział pan kiedyś piłkarza, któremu zza spodenek wylewa się brzuch?

Paul Robbins: Profesjonalnego piłkarza?

Tak.

- U profesjonalnego nie widziałem, ale u rekreacyjnych sportowców to nic nadzwyczajnego.

W Polsce tak wyglądał rozgrywający Legii Warszawa. W klubie z czołówki drugiej ligi piłkarz przyszedł na zajęcia bez śniadania. Zapytany przez trenera, dlaczego nie jadł, wyciągnął biały chleb z pasztetem. Czeski trener Polonii Warszawa był mocno zdziwiony, kiedy w dniu meczu jego piłkarze pałaszowali kiełbasę.

- (śmiech) Pasztet to jeszcze nie tragedia. Sam widziałem, jak piłkarz w klubie Europy Zachodniej tuż przed zajęciami wrzucił do brzucha ciasteczko, setki niepotrzebnych kalorii. Cukry proste wywołują natychmiastową reakcję hormonalną - wyrzut insuliny do krwi. To bardzo niekorzystne, znacznie lepiej zjeść produkt zawierający węglowodany złożone - pełnoziarnisty ryż, kasze, warzywa - które wolno rozpuszczają się w układzie krążenia i stopniowo dostarczają energii podczas wysiłku.

To zjawisko można porównać do jazdy na rowerze ze stałym tempem lub niewielkimi zmianami tempa do jazdy na pełnych obrotach. Efektywniejsze przy wysiłku jest oczywiście to pierwsze.

Po hitowym meczu z Wisłą Kraków piłkarze Legii pojechali do McDonald'sa.

- To, niestety, przypadłość nie tylko Polaków. Także w USA zdarzają się profesjonalni sportowcy, którzy po ciężkim meczu czy treningu jedzą fast foody, nie zdając sobie sprawy, co dzieje się z ich organizmami. Piłkarz powinien przede wszystkim uzupełnić wodę i minerały. Wodę, poza systematycznym piciem w trakcie meczu i przerw, należy koniecznie przyjmować w małych porcjach po zawodach. W trakcie intensywnego wysiłku sportowiec traci nawet do 1,5-2 litrów. Poza tym zawsze proponuję w szatni węglowodany - taca z bananami, batony energetyczne, ciemne pieczywo, etc., by uzupełnić glikogen niezbędny do zregenerowania zapasów energetycznych naruszonych w trakcie meczu. Pierwszą regenerację sportowcy powinni odbyć już schodząc do szatni. Później posiłek z zespołem, oczywiście nie w barze fast food.

To przez fast foody polscy piłkarze narzekają, że nie dają rady biegać przez 90 minut?

- Chce pan powiedzieć, że dla profesjonalnego piłkarza utrzymywanie dyspozycji przez 90 minut, bieganie w tym czasie non stop, to coś nadzwyczajnego? Interesujące. Pracując w USA oraz w europejskich klubach piłkarskich nigdy nie spotykałem się z tym problemem. Na pewno mówimy o najwyższej lidze w Polsce? Niepojęte.

Nie trzeba wnikliwych analiz, kiedy polski zespół gra z zachodnim, widać to gołym okiem.

- Każde moje spotkanie z trenerami piłkarskimi, także fachowcami światowej klasy, rozpoczyna się od pytania: futbol to wysiłek o charakterze tlenowym, czyli stałe podwyższone tętno, czy beztlenowym, a więc wchodzenie na najwyższe obroty? Niby banalne pytanie, ale czas trwania meczu - 90 minut - wskazuje na to, że piłkarze pracują w fazie tlenowej. Z kolei fragmenty, w których zawodnicy gwałtownie przyśpieszają i hamują, wymagają odpowiedniego przygotowania beztlenowego. To jest klucz przygotowań. W pierwszej połowie piłkarz radzi sobie z interwałami bez problemu, ale w drugiej pojawia się deficyt, który wynika z braku tego rodzaju treningu. Upraszczając - nie da się przygotować piłkarza na 90 minut maksymalnego wysiłku bieganiem po lesie i krótkimi gierkami imitującymi mecz. Taki trening nie adaptuje go do ekstremalnego wysiłku przez 90 minut. Tylko specyficznie ukierunkowane, najlepiej indywidualne zajęcia, przygotują piłkarza. I to zarówno w okresie przygotowawczym, jak i w trakcie sezonu.

Oto przykład takiego treningu. Najpierw pięciominutowa rozgrzewka na tętnie 135 uderzeń, następnie minuta biegu na 85-90 proc. tętna maksymalnego, po nim minuta przerwy. Po trzech powtórzeniach czterominutowa przerwa. I tak kilka serii w zależności od tego, co chcemy osiągnąć. W takim wariancie specjalistyczny trening, o jaki mnie pan pyta, zajmuje około 35 minut. Zmęczenie narasta stopniowo, takie ćwiczenia można wprowadzać zaraz po treningu piłkarskim.

Trener powinien podzielić drużynę np. na trzy grupy w zależności od parametrów wydolnościowych, siły i szybkości. To pozwala na efektywniejsza pracę i wydobycie ze sportowca tego, co najcenniejsze.

A bieganie po górach?

- To świetna forma przygotowań...

...kiedy trenerzy ganiają piłkarzy - na szczyt i z powrotem.

- O nie! Biegiem na szczyt i biegiem w dół?! Mówił pan góry, a ja myślałem o króciutkich podbiegach i łagodnym zejściu ze ściśle określonym czasem, intensywnością i techniką tej pracy. To doskonale kształtuje siłę, moc i wytrzymałość nóg oraz technikę biegu całego ciała, sylwetkę.

Zbieganie też jest wartościowym i istotnym elementem treningowym, ale pod pewnymi warunkami: zawodnik musi to robić świadomie, kontrolując technikę biegu, aby nie narazić na przeciążenie ścięgien, więzadeł, stawów. Dlatego liczbę powtarzanych cykli (kroków) podczas zbiegania trzeba wprowadzać stopniowo, a nie wrzucać zawodnika na głęboką wodę.

Zbieganie to również niedoceniany trening szybkości, którą można w ten sposób rozwinąć lepiej niż na płaskim terenie.

Polski piłkarz trenuje półtorej godziny dziennie - często wliczając w to prysznic, pogaduchy z kolegami. Można w tym czasie odpowiednio się przygotować?

- Jeśli część treningu poświęcona zostanie stymulacji systemów energetycznych, o których mówiłem wcześniej, wystarczy. Należy jedynie uderzyć w odpowiednie miejsce. Tętno dobieramy indywidualnie. Czas treningu zależy od okresu, w którym go prowadzimy - dłuższy w trakcie przygotowań do sezonu, krótszy - w sezonie. A także od liczby meczów, np. jedno spotkanie w tygodniu daje ogromne możliwości kształtowania cech motorycznych.

Widział pan kiedyś mecz z udziałem polskiego piłkarza?

- Pracuję w Borussii Dortmund z Kubą Błaszczykowskim. To ułożony motorycznie, sprawny, bardzo szybki zawodnik. Zupełnie nie odpowiada przykładom, o których mi pan opowiada. Akurat Kuba jest w stanie biegać na najwyższych obrotach przez 90 minut.

Płaci mnóstwem kontuzji.

- Wiem o tym, dlatego w trakcie przygotowań odciążyłem go, nie pracował tak, jak pozostali. Częściej trenował na specjalnej bieżni, która zmniejsza ryzyko kontuzji, ale tak jak w terenie kształtuje siłę i moc. Wszystkich najpierw badamy - ich wydolność, moc i siłę. Potem opracowujemy indywidualny plan treningów. Wyszło nam, że Kuba nie powinien podejmować tak intensywnego wysiłku jak inni, a i tak będzie dobrze przygotowany.

W reprezentacji Błaszczykowski ostatni bardzo dobry mecz rozegrał rok temu. Z reguły na coś narzeka, albo wtapia się w drużynę, która motorycznie wygląda źle.

- Jest coś takiego w futbolu - zresztą także w innych grach zespołowych - że bardzo dobrego zawodnika słaba reszta ciągnie w dół. Kuba musi mieć wokół siebie tak samo dobrych lub lepszych, by mógł wyrazić cały swój talent.

Polacy na Zachodzie stykają się z obciążeniami, których nie wytrzymują. Dlaczego?

- Jeśli gracz wcześniej ćwiczyli mało intensywnie, mocnego treningu nie są w stanie go znieść. Stąd częste przeciążenia i urazy. W Niemczech zawodnik przechodzący z trzeciej do pierwszej ligi boryka się z identycznymi problemami. Przy takich skokach wydłuża się okres adaptacji, dlatego po ocenie braków motorycznych prowadzi się indywidualny trening pomagający zawodnikowi osiągnąć wymagany poziom. Cykl dobrze widać np. NBA, gdzie po starcie pierwszoroczniacy mają indywidualny program wzmacniający. Oczywiście program motoryczny nie może zabić talentu, lecz go wspierać. Jak w boksie, gdzie dobrze prowadzony pięściarz przechodzi do wyższych kategorii wagowych nie tracąc techniki i umiejętności.

Pamięta pan, jak na Euro 2008 Rosjanie zabiegali Holendrów? Zastanawialiśmy się, czy tak samo można przygotować Polaków.

- Oczywiście. Z Guusem Hiddinkiem rosyjska federacja zatrudniła znakomitego fachowca od przygotowania fizycznego, Holendra Raymonda Verheijena. Rosjanie ze względu na specyficzny kalendarz ligi mieli wówczas aż trzy miesiące na przygotowania. To czas, w którym można zrobić wiele. Pozostali finaliści Euro 2008 mieli od trzech do sześciu tygodni, w co należy wliczyć także odpoczynek po wyczerpującym sezonie.

Okres przygotowawczy do turnieju musi łączyć wiele celów. Do kształtowania siły i moc potrzebujemy od kilku do kilkunastu tygodni, np. na. Nie robimy piłkarzom podbudowy tlenowej, bo ją mają - w końcu od lat biegają. Z reguły brakuje im zdolności pracy na wysokim poziomie wysiłku beztlenowego oraz mocy, by przyspieszać, robić zrywy, zatrzymywać się. To męczy, a formę trzeba utrzymać do 80-90 minuty. Jeśli w trakcie urlopów zawodnicy dostają rozpiski do pracy i biegają w fazie tlenowej dwa-trzy razy w tygodniu, właściwe przygotowania można rozpocząć od razu. Treningi motoryczne trzeba podzielić tak, aby wystarczyło zawodnikowi energii na ćwiczenie techniki czy taktyki. Dlatego przy dwóch treningach dziennie, codziennie rano na przemian kształtujemy na siłowni górną i dolną część ciała, a popołudniowy trening techniczno-taktyczny przeplatamy z zajęciami motorycznymi.

Ja wolę graczy o gorszej technice w dyscyplinie, którą uprawiają, ale chętnych do morderczego wysiłku niż znakomitych techników, którzy są słabi motorycznie. Gwarantuję, że ci pierwsi wykończą tych drugich, tak jak Rosjanie wykończyli Holendrów.

Treningi treningami, ale może i rodzice powinni przejąć na siebie część obowiązków związanymi z młodymi piłkarzami - dieta, zabawy ruchowe, które byłyby przygotowaniem do wielkiego sportu?

- Rodzice też nie wiedzą, co jest dobre dla dzieci. Odpowiedzialność spoczywa na nauczycielach i młodych trenerach. Oni muszą się edukować i sprzedawać swoją wiedzę. Dzieci powinny się odżywiać naturalnymi produktami podawanymi według prostych zasad - 5-6 posiłków, nawadnianie, ograniczanie, a nie wykluczenie śmieciowego jedzenia, czyli chipsów, napojów gazowanych i słodzonych. Jeśli młody trenuje intensywniej, np. codziennie lub wręcz dwa razy dziennie, należy sporządzić bilans kalorii, które musimy dostarczyć i tego pilnować. Czasem można się wspomóc suplementami i odżywkami. Dodatkowo obciąża nasze ciało alkohol - odwadnia, zaburza naturalne mechanizmy trawienia. Dozwolony jest tylko w małych ilościach.

Wiele talentów przepada, bo rozliczani z wyników trenerzy i nauczyciele wybierają największych i najsilniejszych, a nie najbardziej utalentowanych sportowców.

- Rozumiem, na czym polega ten system. W krajach, w których pracowałem, stawia się na długofalowe szkolenie pozwalające rozwinąć się talentom w późnym okresie dorastania. W USA problem stanowi co innego - tylko dzieci z bogatych domów mają dostęp do odpowiedniej diety i treningu. To zabija dużo talentów.

W Polsce ledwie garstka klubów zatrudnia specjalistów od przygotowania fizycznego.

- Pracując w Europie nie spotkałem się z klubem, który by go nie miał. I nie mówię tu o trenerach od fitnessu, bo to zupełnie inny fachowiec, tylko o ludziach znających się na motoryce, jak wspomniany przeze mnie Verheijen.

Problemy wielu drużyn biorą się z błędnego myślenia trenerów, że jeśli ich metody kiedyś się sprawdzały, będą sprawdzać się zawsze. Że jak kiedyś biegali po lesie, to teraz też powinni. Specjalista od przygotowania fizycznego nie musi być na co dzień w klubie. Musi podać gotowe rozwiązania treningu wydolnościowego, które realizuje główny trener. Na tej zasadzie współpracuję m.in. z Borussią.

W Polsce po kilku intensywnych meczach piłkarze narzekają, że są zmęczeni.

- Nie będą tak mówić, jeśli będą odpowiednio przygotowani i będą się odpowiednio regeneriwać. Aktywna regeneracja powinna nastąpić do 24 godzin po wysiłku - to raczej zimne kąpiele, natryski, zanurzenia niż np. sauna, która bardzo obciąża układ krążenia. Basen polecam jako odciążenie, choć niektórzy wolą mało intensywny wysiłek w warunkach charakterystycznych dla dyscypliny - dla piłkarza może to być delikatny bieg. Nie zregenruje nikogo leżenie brzuchem do góry, choć oczywiście zawodnik musi się wyspać.

Skąd bierze się złe przygotowanie fizyczne polskich piłkarzy?

- Podejrzewam, że tak jak w kilku innych krajach podstawową metodą przygotowań do sezonu jest bieganie po lesie. Przykro mi, w ten sposób piłkarz nie jest w stanie pracować później w trakcie meczu na wysokim poziomie intensywności. Jak mówiłem, piłkarz biega całe życie, więc ma podbudowę tlenową. Musi kształtować parametry odpowiadające wysiłkowi podczas meczu.

Mamy w Polsce nowego selekcjonera. Co by pan mu radził?

- Jak wygląda u was sezon? Jak długo trwa przerwa między rundami?

Kluby z pucharów odpadają w sierpniu lub wrześniu, piłkarze rozgrywają około 20 meczów w rundzie, mają przerwę w lidze od grudnia do marca. Poza tym Polska ani nie gra w MŚ 2010 ani w eliminacjach Euro 2012, bo jest gospodarzem.

- Macie mnóstwo czasu, by dobrze przygotować się do Euro. Jak słyszę, Polacy nie są mocno obciążeni, nie grają co trzy dni, więc i selekcjoner ma większy komfort. Oprócz taktyki może skoncentrować się na przygotowaniu motorycznym nie tylko drużyny, ale i poszczególnych graczy. Kluczem jest spójna polityka - reprezentacji i klubów. Zawodnicy idąc odpowiednim cyklem na zgrupowaniach kadry nie mogą zaprzepaścić tego w klubie. Jeśli to nie możliwe, spotykaną praktyką są indywidualne programy, które piłkarze realizują samemu. Nie przeszkadza to temu, co robią w klubie, ani nie zabija tego, co już przygotowali w kadrze. Nie chce mi się zresztą wierzyć, że klubowi trenerzy nie zechcą, by motoryka ich graczy rosła.

Jestem przeciwnikiem wysyłania zawodników na miesięczny urlop, nawet przy trzech miesiącach przerwy. 10 dni pauzy wystarczy, potem systematyczna praca.

Selekcjonerzy mawiają: już ich niczego nie nauczę, ani nie przygotuję, moją rolą jest ustawić drużynę taktycznie i zmotywować?

- Nie umieją tego zrobić czy ktoś im na to nie pozwala? Nie widzę powodu, by choć nie próbowali. Jestem selekcjonerem, interesuje mnie 35 zawodników, mam w kadrze 20 miejsc. Każdemu daję program przygotowany przez fachowca, wyznaczam cele i patrzę, kto robi postępy, a kto nie. Tak postępują selekcjonerzy, których znam. Przygotowanie motoryczne to dla nich także pole do rywalizacji, jeden z elementów decydujących o powołaniach.

Jak monitorować kadrowicza?

- Kluczem jest przedsezonowa ocena wydolnościowa, siły i mocy. Zalecam powtarzać takie badania raz w miesiącu, by stwierdzać u graczy tendencję wzrostową bądź spadkową. Niezwykle istotne jest, by nie wrzucać wszystkich do jednego worka i nie ordynować im takich samych treningów.

Ile procent sukcesu to idealne przygotowanie, a ile umiejętności?

- Chyba nikt nie odpowie panu na to pytanie, bo tu przecież chodzi także o grę w piłkę (śmiech). Ale żeby wykorzystać umiejętności, np. w ostatnich 10 minutach meczu, trzeba być perfekcyjnie przygotowanym. Jedenastu Lance'ów Armstrongów nie da rady ludziom, którzy zawodowo grają w piłkę. Choćby biegali non stop po całym boisku, nie wiedzieliby jak kopnąć piłkę, jak się ustawić, etc.

Skoro mówi pan o Armstrongu, 38-latek może mieć taką wytrzymałość bez wspomagania?

- Mówimy o fenomenie, niesamowitych predyspozycjach genetycznych popartych ciężką i systematyczną pracą. Jeśli to zejdzie się w jednym ciele, można w jego wieku wygrywać Tour de France.

W jakim stopniu sportowcom może pomóc farmakologia? Ta dozwolona oczywiście.

- Zawodnik przygotowujący się motorycznie może o 80 procent poprawić parametry dzięki odpowiedniemu odżywianiu i suplementacji. Odżywki, nawodnienie i izotoniki mają niebagatelny wpływ.

Nie mówimy o popularnych wśród polskich piłkarzy napojach energetycznych, np. Red Bullu?

- Nie, one nie pomagają.

Podsumowując, ile czasu potrzeba, by polska reprezentacja dorównywała motorycznie najlepszym?

- Z młodymi o niezłym przygotowaniu piłkarskim, zdrowymi, dobrze się odżywiającymi i odpowiednio odpoczywającymi jestem w stanie podnieść ich motorykę w ciągu czterech-sześciu tygodni i zmiana ta będzie widoczna gołym okiem.

Pan?

- Czemu nie.

Paul Robbins

Jest trenerem przygotowania motorycznego i siłowego, absolwentem Uniwersytetu Stanowego w Pensylwanii. Od 1999 roku współpracuje z jednym z najlepszych ośrodków przygotowania motorycznego na świecie Athletes Performance w Arizonie. Współpracuje z klubami NBA (Phoenix Suns, Miami Heat), NFL oraz piłkarskiej Bundesligi (m.in. Borrusia Dortmund) i Premiership (Everton). Do Europy sprowadził go Jurgen Klinsmann, z którym pracował w reprezentacji Niemiec.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Do góry
#3574735 - 21/12/2009 17:08 Re: do poczytania [Re: Baqu]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30407
Skąd: Brama
Wielki związek małych ludzi

W sobotę PZPN obchodził 90. rocznicę urodzin, a w niedzielę większość uczestników uroczystości spotkała się na zjeździe.

W sobotę działacze wznosili wspólnie toasty, a w niedzielę skakali sobie do oczu. Nie znam szczegółów jubileuszowego spotkania, ponieważ dziennikarzy na nie nie wpuszczono. Takiego przypadku jeszcze w historii PZPN nie było. Dziesięć lat temu związek przyznał mi medal z okazji 80. rocznicy powstania, a teraz mnie nie zaprosił. Zdaniem obecnych władz media są wrogiem polskiego futbolu, co z upodobaniem przypomina wiceprezes Antoni Piechniczek.

Kiedyś Piechniczek, Grzegorz Lato, Zbigniew Boniek czy Lesław Ćmikiewicz tworzyli jedną drużynę. Dziś Piechniczek gra z Latą przeciw Bońkowi, którego zapraszano na zjazd w takiej formie, żeby się obraził i nie przyjechał. Zaproszenia nie przyjął też Ćmikiewicz, prezes Stowarzyszenia Orły Górskiego. Nie przyjął, w proteście przeciw wszelkim nieprawidłowościom, do jakich dochodzi w dzisiejszym PZPN, kierowanym przez kolegę Ćmikiewicza z boiska Grzegorza Latę.
A jednocześnie inni wielcy piłkarze Zygmunt Anczok i Adam Musiał przyjmowali na zjazdowej estradzie godność członka honorowego, najwyższą w PZPN. Nie odmówili, chociaż powinni, widząc jak małym i niegodnym szacunku działaczom przyznano to samo odznaczenie, które przez to dewaluuje się tak samo jak cały związek.

Dziś PZPN jest znakomicie okopaną twierdzą, gdzie płaci się wysokie pensje i premie, załatwia się pracę swoim, a nawet wchodzi w alianse z kibicami-chuliganami, licząc na to, że to oni spacyfikują prawdziwych kibiców krytykujących związek.
A przecież przez 90 lat istnienia PZPN rzadko musieliśmy się za związek wstydzić. Jesteśmy w takim właśnie okresie i młodzi kibice nie wiedzą, a starsi mogą nie pamiętać, że kiedyś PZPN to brzmiało dumnie. Niezależnie od tego, czy pracował w okresie pionierskim, po powstaniu w 1919 roku, w Drugiej Rzeczypospolitej, PRL czy po roku 1989. Zależy to nie od czasów, tylko od ludzi.

Próba sił na zjeździe, choć jeszcze przegrana przez słabo zorganizowanych i niemających lidera opozycjonistów, pokazuje jednak, że kiedyś nawet ten beton może pęknąć.
S.Szczepłek

Do góry
#3575579 - 22/12/2009 14:49 Re: do poczytania [Re: forty]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30407
Skąd: Brama
John Terry, pomnik dumy i głupoty



Wielki piłkarz i mały człowiek właśnie wywołał w Anglii kolejny skandal - oprowadzał za pieniądze po ośrodku treningowym Chelsea

Tylko wiecie, dyskretnie, bo jak klub się dowie. Byłoby trochę... - mówi John Terry do trzech biznesmenów siedzących z nim przy stole. Rozmawiają w kantynie ośrodka treningowego Chelsea w Cobham pod Londynem. Niedaleko siedzi trener Carlo Ancelotti. Jest tak głośno, że ledwo słychać rozmowę. Na stole leży skórzana torebka, a w niej upchnięte 10 tysięcy funtów od wspomnianej trójki. Tyle zapłacili za wycieczkę z Terrym po ośrodku w Cobham.
Piłkarz zapewnia ich, że z tych pieniędzy 8 tysięcy wpłaci na charytatywną fundację &#8222;Make a Wish". A 2 tysiące weźmie "za fatygę" siedzący z nimi przy stoliku pośrednik, Tony Bruce. Dla Johna: przyjaciel na którym można polegać. Dla większości tych, którzy go znają: drobny cwaniaczek i konik, handlujący biletami, które dają mu piłkarze.

Rozmowa miała miejsce kilka dni temu, a trójka zwiedzających, których Terry miał za biznesmenów, to dziennikarze "News of the World". Dostali sygnał, że legenda i kapitan Chelsea, po ostatniej podwyżce dostający 160 tysięcy funtów tygodniowo, dorabia na boku, oprowadzając bogatych chętnych po ośrodku w Cobham. Klub niczego nie podejrzewał, gości Terry'ego brał za jego rodzinę, albo uczestników akcji charytatywnych. Innych osób postronnych się tu nie wpuszcza. Dziennikarze mogą wejść tylko jeśli akredytują się 48 godzin wcześniej.
Ci z "News of the World" weszli z Terrym, spędzili w ośrodku dwie godziny, nagrali rozmowy z ukrytej kamery i opublikowali w ostatni weekend. John - płatny przewodnik okazuje się nawet solidniejszy i bardziej ofiarny niż John - najtwardszy obrońca Anglii i jej duma. Błagając o dyskrecję i zastrzegając, że w przypadku wsypy on do niczego się nie przyzna, a całą winę weźmie na siebie Tony Bruce, kapitan Chelsea i reprezentacji daje z siebie wszystko. Zaprasza gości na śniadanie, na oglądanie treningu, na obiad we wspomnianej kantynie, opowiada o taktyce na niedzielny mecz z West Ham (remis 1: 1, kolejna w ostatnich tygodniach strata punktów przez Chelsea).
Zabiera ich też na krótkie zwiedzanie ośrodka. Mijają Michaela Ballacka i Didiera Drogbę siedzących w jacuzzi, Petra Cecha grającego w pingponga, roznegliżowanego Joe Cole'a na stole do masażu. Wszystko na sprzedaż, John mówi, że w kolejnych tygodniach oprowadzi jeszcze kilka takich wycieczek. Za Cobham bierze 10 tysięcy. Za wejście na stadion Stamford Bridge 5 tysięcy, bo tam łatwiej przejść z nieznajomymi.
Teraz ten cennik jest już raczej nieaktualny. Wprawdzie Chelsea w wydanym oświadczeniu wzięła stronę piłkarza - londyńczyka i jedynego wychowanka w pierwszym składzie - a rewelacje "News of the World" bagatelizuje. Ale w tym samym oświadczeniu klub pisze, że zmieni swoje procedury bezpieczeństwa, co oznacza, że kapitana jednak czekają kłopot

Nie pierwsze w karierze i nieostatnie
. Życie Terry&#8217;ego to ciągły slalom między sukcesami i skandalami. Raz w kłopoty wpędza się sam John, innym razem na dno ciągną go rodzina albo koledzy. Wielkie dni na boisku mieszają się z upokorzeniem w mediach.
Cały rok 2009 minął na takiej huśtawce. Na boisku: dowodzona przez Terry'ego Chelsea prowadzi w Premiership, wygrywa z Manchesterem po bramce Johna. Reprezentacja w świetnym stylu awansuje do mundialu w RPA. Terry trzeci raz w ostatnich pięciu latach dostaje nagrodę UEFA dla najlepszego obrońcy.
Poza boiskiem: w kwietniu matka Johna i jego teściowa zostają aresztowane za kradzież ubrań i jedzenia w Tesco i Marks & Spencer. W dniu wspomnianego meczu z Manchesterem jeden z tabloidów opisuje, jak ojciec Terry'ego handluje kokainą w barze w Essex. Co kilka miesięcy gazety zajmują się szczegółami małżeńskich zdrad piłkarza wybranego "Ojcem Roku" w Anglii w 2008. A teraz jeszcze skandal w Cobham, nauczka za chciwość.
Jeśli Terry kiedyś jeszcze zechce być przewodnikiem, to pewnie tylko w autobiografii: oprowadzi po piekle futbolu.

P.Wilkowicz

Do góry
#3578868 - 25/12/2009 19:11 Re: do poczytania [Re: forty]
Baqu Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: ‎Mindfields
Sposób na dobre sędziowanie - zapytaj piłkarza, jak było. To już się sprawdza!

Rafał Stec na blogu dzieli się z czytelnikami pomysłem, jak poradzić sobie z ewidentnymi oszustwami na boisku. Chodzi o to "by arbitrzy w razie wątpliwości mieli obowiązek pytać graczy, czy ci popełnili przestępstw" - pisze dziennikarz Gazety Wyborczej i Sport.pl

Po głośnym szachrajstwie Thierry'ego Henry'ego, który przywiódł Francję do sukcesu w barażu o mundial dwoma subtelnymi dotknięciami piłki ręką, pewien polski sędzia dzielił się ze mną pomysłem, by arbitrzy w razie wątpliwości mieli obowiązek pytać graczy, czy ci popełnili przestępstwo. I delikwent, który skłamie - ewidentnie, detale trzeba by dopracować - byłby srogo karany, np. dyskwalifikacją. Im bezczelniej by oszukał, tym więcej czasu dostawałby na wędrówkę po samym sobie w poszukiwaniu wyrzutów sumienia.

Sędzia Philippe Malige tak właśnie postąpił. W środowym meczu ligi francuskiej Olympique Marsylia - Auxerre najpierw pokazał czerwoną kartkę Bakariemu Kone, którego podejrzewał o uderzenie łokciem Valtera Birsy. Zreflektował się jednak, z gwałtownych protestów gospodarzy wywnioskował, że mógł się pomylić, podszedł do słoweńskiego piłkarza i zapytał, jak było.

Upływała 34. minuta, utrzymywało się 0:0. Czerwona kartka mogła przesądzić o wyniku, marsylczyków dopadł tego wieczora pech, już wcześniej z boiska zeszli ich dwaj powaleni kontuzjami gracze.

Mimo to Valter Birsa - inauguracyjnego gola w reprezentacji strzelił niedawno Polsce - wyjaśnił arbitrowi, że rywal nie wymierzał mu w gniewie sprawiedliwości, lecz nań spadał i jego gesty były przypadkowe.

Sędzia zmienił decyzję. Nie wyrzucił marsylskiego napastnika z boiska, po meczu "po dziesięciokroć" dziękował Słoweńcowi.

Do góry
#3584442 - 29/12/2009 08:44 Re: do poczytania [Re: forty]
Cool1921 Offline
journeyman

Meldunek: 14/03/2006
Postów: 51

Do góry
#3601518 - 07/01/2010 19:14 Re: do poczytania [Re: Cool1921]
AGASSI Offline
Knockin' On Heaven's Door

Meldunek: 21/03/2007
Postów: 12041
07:30, 07.01.2010 /"Dziennik Gazeta Prawna"
Unia bierze się za naszą ustawę hazardową
WICESZEF KOMISJI EUROPEJSKIEJ ZANIEPOKOJONY

Fot. EC
Guenter Verheugen popsuje humor polskiemu rządowi?
Wiceszef Komisji Europejskiej Guenter Verheugen polecił podwładnym, by sprawdzili, jak w Polsce uchwalano ustawę hazardową i czy nie narusza ona unijnych przepisów. W liście do Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych Verheugen napisał, że do tej pory KE nie dostała polskich przepisów. Jeżeli okaże się, że ustawa wymagała notyfikacji, rządowy plan walki z hazardem może lec w gruzach.
Do korespondencji wiceszefa Komisji Europejskiej z Izbą Gospodarczą Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych dotarł "Dziennik Gazeta Prawna". Dlaczego Do Brukseli po odsiecz dla jednorękich bandytów


Izba protestuje i skarży się do Donalda Tuska na ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, bo zdaniem producentów i operatorów zaniechał on wykonania spoczywającego na nim obowiązku notyfikacji projektu ustawy hazardowej, czyli powiadomienia KE o zamiarze wprowadzenia nowych rozwiązań technicznych w tej branży. Teraz argumenty Izby spotkały się ze zrozumieniem u samego wiceszefa Komisji Europejskiej Guentera Verheugena. - Komisja może wystąpić przeciwko ministrowi i polskiemu rządowi - pisze Jednoręki bandyta kończy młodzieńczą naiwność PO


Notyfikacja potrzebna, czy nie?

O co chodzi w całym sporze? Izba argumentuje, że ustawa powinna być notyfikowana, bo zawiera nowe definicje gier hazardowych, a także nowelizuje przepisy w innych ustawach. Ministerstwo gospodarki sprawę widzi jednak inaczej. - Ustawa hazardowa została podzielona na dwie części - ogólną i zawierającą przepisy techniczne. Uchwalona przez parlament ustawa zawiera przepisy ogólne. Część zawierająca przepisy techniczne ma być notyfikowana - tłumaczy "DzGP" Zbigniew Kajdanowicz, naczelnik wydziału prasowego ministerstwa.

Izba swoje wątpliwości zgłosiła do Komisji Europejskiej jeszcze w listopadzie. Niedawno otrzymała odpowiedź Verheugena. - Nasze służby zostały już poinformowane o tym, że władze polskie przygotowują obecnie przepisy dotyczące Lżejsza cenzura internetu

Internet do cenzury - takie było założenie nowelizacji ustawy hazardowej... czytaj więcej &#187;
hazardu. Lżejsza cenzura internetu

Internet do cenzury - takie było założenie nowelizacji ustawy hazardowej... czytaj więcej &#187;W związku z tym, nasze służby skontaktowały się z polskimi władzami
odpowiedzialnymi za przeprowadzenie procedur notyfikacji na podstawie dyrektywy, by przypomnieć, iż zgodnie z tą dyrektywą projekt przepisów prawnych należy zgłosić Komisji - napisał wiceszef KE.

Verheugen podkreślił też, że Komisja nadal nie dostała tekstu polskiej ustawy. Jeżeli unijni urzędnicy uznają, że ustawa hazardowa wymagała notyfikacji, to do czasu przeprowadzenia tej procedury jej działanie zostanie zawieszone, a przepisy ustawy będą niewiążące. - W swoim następnym kroku KE może zlecić kontrolę zgodności zapisów ustawy z prawem unijnym - przestrzega "Dziennik Gazeta Prawna".

to by były jaja laugh

Do góry
#3612995 - 12/01/2010 05:21 Re: do poczytania [Re: AGASSI]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30407
Skąd: Brama
Eurosportowe okulary


Druga sobota stycznia z perspektywy polskiego Eurosportu przypominała sądny dzień. W programie weekendu znalazło się kilka bezpośrednich, a dla nas akurat pasjonujących relacji ze sportów zimowych.

Kiedy przeciągnął się poranny belgijski finał turnieju WTA w Brisbane Kim Clijsters - Justine Henin, a potem popołudniowy finał ATP w Dausze, gdzie Rosjanin Nikołaj Dawidienko grał z Hiszpanem Rafaelem Nadalem, dzwoniły naraz wszystkie telefony, zatkała się poczta elektroniczna. Każdy kolejny gem oddalał bowiem szansę ujrzenia w akcji Justyny Kowalczyk i Adama Małysza.
Polscy kibice zapomnieli, że Eurosport jest telewizją ponadgraniczną, która kojarzy interesy wielu krajów, a preferencje programowe ustawia, patrząc na słupki oglądalności konkretnych dyscyplin. Paryska centrala wie doskonale, jak chętnie oglądane są w Polsce relacje ze skoków i biegów narciarskich, ale jeszcze lepiej zna średnią oglądalność w Europie dobrego meczu tenisowego. A tak się złożyło, że w minioną sobotę Eurosport miał do zaoferowania dwa szlagierowe widowiska.
Poziomem, dramaturgią i tempem zachwycił pojedynek pań. Niemal trzygodzinny spektakl z udziałem Belgijek wart był dodatkowych antenowych minut, bo przywracał patrzącym wiarę w panie z rakietami i fantastycznie reklamował zbliżający się Australian Open. To samo można powiedzieć o meczu męskim. Ten pasjonujący maraton był z kolei sygnałem, że być może skończył się u panów czas dominacji pomnikowych postaci i w wielkich turniejach obecnego sezonu trzeba będzie oklaskiwać innych bohaterów.
W minionym tygodniu miało też w Eurosporcie miejsce inne zdarzenie dla nas niemal historyczne - pierwszy zaplanowany i przekazany od pierwszej do ostatniej piłki mecz z udziałem polskiego tenisisty Łukasza Kubota (kiedyś fragmentarycznie uchwycono go w relacji z Wiednia). Polaka tylko dwie wygrane piłki dzieliły od sensacyjnego półfinału z Rafaelem Nadalem.
Czasem zamiast denerwować się i złorzeczyć, warto spojrzeć na wydarzenia przez eurosportowe okulary. Każdy, kto miał dość wyobraźni, by to uczynić, dostrzegł z łatwością, że tenis miał w ubiegłym tygodniu prawo wygrać z zimą, nawet polską zimą.

K.Stopa

Do góry
#3615575 - 13/01/2010 07:10 Re: do poczytania [Re: forty]
AGASSI Offline
Knockin' On Heaven's Door

Meldunek: 21/03/2007
Postów: 12041
tępaki z rzadu wypocili nowelizację puke

http://www.e-play.pl/file/projekt__04_01_10r__na_rm%5B1%5D.pdf

Do góry
#3615609 - 13/01/2010 07:22 Re: do poczytania [Re: AGASSI]
Szewa Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 07/09/2004
Postów: 27489
Originally Posted By: AGASSI
tępaki z rzadu wypocili nowelizację puke

http://www.e-play.pl/file/projekt__04_01_10r__na_rm%5B1%5D.pdf

Ciekawe czy jeszcze ktokolwiek ma wątpliwości co do intencji POjebów puke

Do góry
#3615656 - 13/01/2010 07:32 Re: do poczytania [Re: Szewa]
AGASSI Offline
Knockin' On Heaven's Door

Meldunek: 21/03/2007
Postów: 12041
no może Pawlak wink
i Komisja Europejska,która takie projekty wypierdzielała do kosza jak chocby duński czy belgijski stop

Do góry
#3615688 - 13/01/2010 07:39 Re: do poczytania [Re: AGASSI]
AGASSI Offline
Knockin' On Heaven's Door

Meldunek: 21/03/2007
Postów: 12041
pamiętam też pismo Kapicy w którym pisał,że koniecznie trzeba wywalić e-hazard z tej ustawy bo notyfikacja w KE opóźnie wejście w życie przepisów o cały rok........zawsze coś wink

"Kapica mówił premierowi, że dużą liczbę uwag z resortu gospodarki można było uznać za "chęć przedłużenia procesu legislacyjnego". Dodał, że na ostatnim etapie prac resort ten zgłosił uwagę, że projekt powinien podlegać notyfikacji Komisji Europejskiej. Zdaniem Kapicy, przedłużyłoby to jej wejście w życie o rok. Powiedział też, że UKIE nie wydał jednoznacznej opinii w tej sprawie."

http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/357458,projekt_nowelizacji_ustawy_o_grach_i_zakladach_wzajemnych_zgodny_z_prawem_ue.html

Do góry
#3616246 - 13/01/2010 15:23 Re: do poczytania [Re: AGASSI]
forty Offline


Meldunek: 14/05/2001
Postów: 30407
Skąd: Brama
Firma Google postanowiła, że nie będzie współpracować z rządem Chin, dostarczając mu oprogramowania pozwalającego na cenzurowanie rezultatów dostarczanych przez wyszukiwarkę Google i poinformowała, że w ciągu najbliższych kilku tygodni będzie prowadzić rozmowy z Pekinem o tym, na jakich zasadach - jeśli w ogóle - może tam działać nieocenzurowana wersja Google.cn - napisał w oficjalnym oświadczeniu główny radca prawny firmy, David Drummond.
Oświadczenie zamieszczone na stronach internetowych firmy, zatytułowane "Nowe podejście do Chin" jest reakcją na serię cyberataków na "korporacyjną infrastrukturę" Google'a - pisze Drummond.Ataki te, "bardzo wyrafinowane i starannie wycelowane" zostały przeprowadzone z Chin i pozwoliły na "kradzież własności intelektualnej Google'a" - głosi komunikat.
Według śledztwa, które przeprowadziła firma, zaatakowane zostały również inne instytucje i spółki (ok. 20) z wielu sektorów, m.in. finansów, zaawansowanych technologii, przemysłu chemicznego, usług internetowych. "Ostrzegamy te firmy i współpracujemy właściwymi instytucjami rządu USA" - pisze Drummond.
Google informuje, że jego śledztwo wykazało, że obiektem ataków były przede wszystkim konta e-mailowe chińskich dysydentów. Cyberszpiedzy starali się też wykraść informacje z poczty elektronicznej osób mieszkających w Europie i USA, a związanych z ruchem praw człowieka w Chinach.
Drummond podkreśla w oświadczeniu, że zarząd firmy zdaje sobie sprawę, że nowe nastawienie Google'a do wymogów rządu Chin może oznaczać całkowite wycofanie się firmy z tego rynku i "że może to wywołać daleko idące konsekwencje".
rp


Pozostaje mieć nadzieję ,że z obecnym rządem RP,tez nie będą współpracować

Do góry
Strona 14 z 23 < 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 22 23 >




Kto jest online
5 zarejestrowanych użytkowników (Igor, rafal08, Sensei, igea23, Akhu), 3842 gości oraz 7 wyszukiwarek jest obecnie online.
Key: Admin, Global Mod, Mod
Statystyki forum
24772 Użytkowników
97 For i subfor
45047 Tematów
5582860 Postów

Najwięcej online: 4506 @ 14/05/2024 20:07