No tak wiadomo że piwo i wódeczke się pije ale ja bym cciał poruszyć temat win nei koneicznie szato de bordo, cz bóg wie co tylko tych krajowych z niżych pólek
Bo moja przygoda z tym trunkiem zaczeła się nei winnie. Rok temu we wrzesniu na urodzinach kumpla miała być gorzała. Ale cóz z 50 zł gorzały dla 10 typa to troszke mało ale jakby za to wino kupić by było nawet nawet. No to kupiliśmy wiśniowe cherry. Ja zawsze miałem opory przed sporzywaniem wina. Ale cóz impreza, urodziny kumpla, a i dla klimatu se walnełem kubeczek jeden. Kużwa samkowało jak kompocik. No to co bede se odmawiał daj mi butelke i se popiłem wiecej, wiecej, wiecej wchodziło jak cudo. Tylko że jest taki minus że w pewnym momencie zaczyna się odczuwać gorycz w ustach... blee to jest najgorsze. Cóz, potem skonczyło się wino, składa starczy na jedno może nawetna dwa. Zdecydowaliśmy się na cavaliera, to takei w kartoniku, czarna porzeczka. Dosłownie wchodził ojak chciało. Potem nei pamietam za wiele, wiem ze do domu wrocilem i usnełem. Cóz ale obiecałem sobie wiecej wina już nigdy nie bede pił. No i cóz jednak sie nei sprawdziło. Troszke się to cherry piło i ona nawet dobra jest, dobra jest też czarna porzeczka. Ale całkowitym dnem jest miętówka. W smaku fajna ale ten posmak miety jak po mietowce uuuuuuu potrafi zmulic. Dobry jest też komandos

malo procent ma bo tylko 10 ale zimny fajnie smakuje... A jakie są wasze przygody z winem.....