W Polsce jak to by było ?
Poniedziałek - 12h
Wtorek - cała doba
Środa - 12h
Czwartek - cała doba
Piątek - 12h
Sobota - żebyś się nie nudził - cała doba
Poważnie w sumie pytam
Fro ,przedstawie Ci jak było.
Praca na etacie plus dodatkowo średnio 10 dyzurów w miesiącu.
7 w dni powszednie ,3 w świateczne (szpital i karetka "R").
Etat :168 godzin
Dyzury w dni powszednie:7 x 16 = 112 godzin
Dyzury w dni świąteczne : 3 x 24= 72 godziny
Razem : 352 godziny miesiecznie
W Hiszpanii niecałe 200 godzin ,a zapłacą o niebo lepiej ,jak za te wszystkie w Polsce.
Dodac jeszcze nalezy ,żew Hiszpanii tzw."zejscie po dyżurze" jest obligatoryjne ,a w Polsce nie ma lub zalezy od widzimisie wielmożnych panów ordynatorów.
Ja w lipcu 2005roku miałem dyzur "R" ,pracowałem cały dzień i cala noc ,a rano wyznaczono mnie do 5 zabiegów u dzieci.
Wróciłem ledwie zywy do domu około 15 ,a o 16 karetka "R" zabrała mnie ,jako pacjenta tym razem ,na OIT.
Jak widać wcale nietrudno zamienic zejście po dyzurze na zejscie śmiertelne.
Jak oprzytomniałem i uzmysłowiłem sobie wszystko ,powiedziałem "basta!" i powzialem decyzje,że na 100% wyjeżdzam do normalnej pracy ,poza granice PRL.
Jak teraz przychodze do pracy ,tu w Barcelonie i czytam rano "horario"i widze ,ze mam do znieczulenia 2-3 pacjentów na zmianie to zdaje mi sie ,że jestem na niekonczących sie wakacjach.
Tu pracuje wyłacznie jako anestezjolog ,z intensywna terapia nie mam nic wspólnego (póki co) ,bowiem w Hiszpanii anastezjologia i intensywna terapia sa rozłaczne.
Dzieki takiemu rozwiazaniu posiadam tu 2 specjalizacje
