Jedna akcja mnie szczególnie powaliła

Podchodzi dziadek do tablicy i wpatrując się w jakieś zdarzenie, nagle wypala 'kur.. co za PRZEKURS!'

Myślałem, że padnę...
*** gość' czyli wyraz tak zwanego najwyższego uznania. Był gość- specjalista od tenisa, który przekręcał co trzecie nazwisko i jego patent jak nie był pewny co postawić to rozpis'jedynka do dwójki' i na jednym z kuponów zawsze wchodziło, było się czym chwalić następnego dnia, jakie to kursy mu powchodziły.
Jak się trafiało kupon to zawsze wszystko 'wchodziło jak w ciasto' 'przecież to było ciasto!!'. Jak była wtopa to dlatego że jakieś 'parobasy zajebały kupon'.
*** niemożliwe'. Kiedy pożyczał kaskę to cieszyłeś się gdy oddawał ją z dwutygodniowym opóźnieniem. Różne historie się o nim słyszało, kiedy pracował w klubie fitness jako instruktor laskom które prosiły o radę odpalał siedząc przed telegazetą 'zaraz ku.. nie widzisz że sprawdzam wyniki'. Teraz podobno sprawdza brytyjskie owocarki, a William Hill trzęsie przed nim portkami.
Sporo możnaby napisać, chyba muszę się wybrać do buka coby powspominać i przypomnieć sobie to i owo.