Swoją drogą nie bardzo rozumiem tych fenomenów "atrakcji" polskiego morza, gór polskich itp. Tunezji "ol inkliziw", gdzie aby dostać się kawałek piasku trzeba stoczyć bitwę jak o karpia w Lidlu, czy kolejek w górach gdzie na jakiejś ścieżce czekają godzinkami, nie mówię już a tych Tunezjach i innych Egiptach, kiedy nawet w Polsce jest tyle swobodnych miejsc z naprawdę cudną naturą, normalnymi życzliwymi ludzmi itd.
Master z taką na wijką to na bank prowadzi agroturystykę. Kozę se możesz wydoić i nie tylko.