Postanowienia:
1) pobicie rekordu w półmaratonie (01:44:06) pod choinkę dostałem opłacony udział w BMW Półmaraton Praski to tam głównie będę celował
2) pobicie rekordu 10km (00:45:47 nieatestowany) - tym razem już na atestowanej podczas OWM (pakiet również już opłacony, korzystając z niższego wpisowego wink )
3) na każdym GP zBiegiemNatury, w których uda się wziąć udział walka o lepszy czas niż na poprzednich zawodach (na razie - 00:28:06, 00:24:54, 00:24:24)
4) walka o doprowadzenie nóg do bezbolesnego biegania
5) udział w ciekawych biegach, dalsze zbieranie medali i koszulek
Biegowo bidnie
Reszta poniżej...
Podsumowanie 2014:56h pływannia --> Udało się łącznie przepłynąć
117 km. Tu chyba największy progres, bo ze styczniowych 32'/km zszedłem w grudniu do
22'50"/km. Poza tym jak jeszcze w styczniu dawałem radę przepłynąć 2 dł. basenu, po których musiałem chwilę odpoczywać, by znowu płynąć tak już 28.12 udało się machnąć 100 dł. bez zatrzymywania (1h2min.). Tu też jestem zadowolony z faktu, że w sierpniu wymyśliłem sobie rywalizację #sierpniowynawrótgłowy i z "Łbem w dno. A triathlonisty patrzo... i rżo..." dzięki jutubkowym instruktażom oraz wykonaniu 658 nawrotów w sierpniu wreszcie się tego nauczyłem
Wspólnie z moją grupą biegową zorganizowaliśmy akcję charytatywną -
12h sztafetę pływacką dla dziecka chorego na autyzm (zebraliśmy ponad
7k pln na rehabilitację chłopca, akcja przerosła nasze oczekiwania).
54h biegania --> 512 km, słabo, bardzo, zwłaszcza że nastawiałem się na powrót do pełni sprawności i przygotowywania pod maraton w 2015 r. Niefortunne wyjebanie się na styczniowym lodzie i ponowne zerwania tego samego, naprawionego ACL-a pokrzyżowało wszystkie plany. W 2015 maratonu nie będzie.
Z rzeczy pozytywnych: udało się pobiegać w
Miami oraz w najbardziej wysuniętym na południu punkcie USA -
Key West (którego przez zgubienie się niemalże obiegłem i po 3h snu wyruszyłem na 10 km, a wyszło 21km, życie uratowali mi pracownicy obsługujący kolejki turystyczne wożące ludzi, którym dzięki ich uprzejmości wypiłem z 1,5 L wody, dobrze się wtedy odwodniłem, już nawet miętuski nie chciały się rozpuszczać w ustach ;)) Udało się też trochę pobiegać wybrzeżem Bałtyku i parę kaemów w Zakopcu. Z rekordów to tylko
5km w 22:25 słabo ale to było zaraz po powrocie po operacji (styczeń). Reszta to raczej rekreacyjne truchtanie (noga nie pozwalała) dla lepszego samopoczucia i dla głowy. Już po raz 3 udało się wspólnie z biegusiem.pl zorganizować 24h sztafetę charytatywną (tu też biegaliśmy dla chorego na autyzm chłopca, zebraliśmy 2k pln. Muszę tu wspomnieć i ponownie podziękować naszemu forumowemu koledze
McKracken'owi, który po zobaczeniu akcji na endomondo bez większego zastanowienia wspomógł naszą lokalną akcję
32h jazdy rowerem --> 603 km to raczej jako przypomnienie sobie roweru i regabilitacja. Z ciekawych miejsc to tylko po Kampinosie raz się udało pojeżdzić (tu koledzy mają się znacznie bardziej czym chwalić).
28h treningów CF - 22 treningi, z tego jestem mega zadowolony, nie znałem bowiem wcześniej tego sportu a naprawdę się zajarałem. Nigdy nie lubiłem siłowni - zawsze się tam nudzę i podchodziłem do CF-a sceptycznie. Duża intensywność, mega zmęczenie, jeszcze większa satysfakcja po ukończeniu, wszystko w ramach rywalizacji z własnym organizmem, doprawione rywalizacją z innymi zawodnikami i uciekającym czasem wszystko to mnie kupiło. Dodatkowo zajmuje mało czasu. Polubiłem drążek
Vendetta pytał kiedyś o efekty to trochę mogę napisać: ogólny rozwój (jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze fizycznie jak obecnie), przyrost siły na pewno (już blisko mi do zrobienia MuscleUp
a ostatnie pobicie PB na 1km kraulem o 1'20" nie sprawiło mi jakichś specjalnych trudności), zmiana sylwetki.
9h wędrowania po górach z rodzinką -->
39 km (polecam każdemu, wycisza, uspokaja
7h chodzenia po płaskim (po kontuzji) tu aby wogóle wrócić do jakiejkolwiek aktywności
Zaliczyłem też 1 trening
kalisteniki (fajne i dobrze obnaża słabości, a ludzie się tym zajmujący to niezłe koty,). Z ciekawych treningów byłem też 2 razy na
Core Stability i Propriocepcji też super sprawa. Dzięki aktywności poznałem sporo świetnych osób, odbyłem sporo ciekawych grupowych treningów
Łącznie ponad 186h różnorakiej aktywności przy uwzględnieniu, że w lutym nie robiłem nic --> 0 min. Brak jakiejkolwiek aktywności spowodowany był tym pieprzym urazem acl-a i lekkim podłamaniem tym faktem.
Plany na
2015 ?
Żyć dalej aktywnie i dalej się tym cieszyć, a co będzie... czas pokaże. Miał być maraton, a będzie ponowna rekonstrukcja. CF/basen/trochę biegania/ to głównie.
ps1. lecę dziś na pierwsze w życiu
morsowanie ps2. tak, tak lupus ogarnę w końcu tę stravę
Zdrowia Panowie i Panie ciśniemy