Z rozpędu jak piszę,to Ci zawsze tak przekręcę.
Marsów juz nie ma, zjadlem wszystkie, musiałęm zagryźć smuty
Do rzeczy
II Tyski Półmaraton
Zapisywałem się do biegu internetowo, koszt 50 zł, pakiet pojechałem odebrać dzien wczesniej czyli w sobotę.
Przejechałem sie kawalkiem trasy, zobaczylem gdzie jest start.
Pakiet odebralem raz dwa, kolejek zadnych (na drugi dzien rano juyz byly mega kolejki).
W pakiecie:
- koszulka
- powerade
- woda
- bon na zarcie
- ulotki ;]
http://i.imgur.com/80GpTGg.jpgPani z obsługi pozwoliła mi przymierzyć koszulki, mogłem wybrać sobie rozmiar. Dodatkowo poradzila mi gdzie zaparkowac auto, zeby potem nie czekac az zakonczy sie cala impreza - przed halą był spory parking.
Jakościowo chyba najlepsza z tego co dostałem do tej pory, kolorystycznie i graficznie też ok. Na plecach napis fiat, ale to przezycia.
W porownaniu z tą Biegu Fiata, gdzie grafik chyba byl idiotą,ta sie prezentuje naprawde spoko.
Start biegu wyznaczono na godzinę 12:30, wiec rano zjadłem śniadanie porządne i zjawilem sie na miejscu 90 min wczesniej.
Do czasu startu wszystko bylo ok, ludzi coraz wiecej, wodzirej starszy gosc byly maratonczyk sypal ciekawostkami i anegdotami - jeden z tych ludzi, z ktorym mozna isc na piwo i sluchac jego opowiesci godzinami.
Kobiet mnostwo, mniejsze wieksze, nizsze wyzsze, jak ktos chce poszukac szansy warto sie pojawic na zawodach wczesniej, jest mnostwo okazji do zagadania.
Zrobiłem rozgrzewkę i poszedłem na start, no i zaczęło się.
Start biegu początkowo przełożono o 5, potem o 10 minut, w koncu o 15 minut. Tłumaczono to problemami technicznymi z odbiorem trasy.
Potem znowu przełożono start, w koncu ogłoszono rozpoczęcie biegu o 13:15, wiec wszyscy sie rozeszli w kierunku toalet.
Gdy nas ponownie zebrano start biegu został ponownie przełożony o pare minut, i za chwile po raz kolejny.
W końcu puszczono nas na trasę
GODZINĘ po oficjalnym rozpoczeciu.
Mocno już wściekły byłem, zresztą nie tylko ja
Większosc czasu w oczekiwaniu na start i tak przestalismy na linii startu.
Przelozyc start o 10,15 min nie widze problemu, zdarzyc sie moze.
Ale kurwa powiedzieliby od razu "mamy problemy techniczne, start za godzinie" i czlowiek by wiedzial czy ma sobie usiasc, stac dalej, ponaciagac sie czy isc cos przegryźć.
Stałem akurat obok ludzi, co maja juz kilka maratonow w zyciu, polowki zjadaja na sniadanie i tez ich to mocno wkurzyło. Byly gwizdy, buczenie i przypominanie tego co sie stało jakis czas temu we Wrocławiu.
Ja nie osiagam moze kosmicznych wynikow, ale kazdy sobie planuje caly dzien,kiedy ma zjesc,przyjechac, odjechac.
Efekt jest taki, ze w Tychach kazdy ze startujacych spedzil prawie pol dnia, zeby chwile pobiegac.
Z zwiazku z tym, ze nie robilem juz ponownej rozgrzewki (na wypadek gdyby znowu przelozono start) bieg celowo rozpoczalem dosc wolno aby sie dogrzac.
Pozniej nieco przyspieszlem, machnalem podbiegi na Paprocanach, na 6 km pierwszy wodopój - łyk wody i dalej. Po 8 km juz wiedzialem, ze czas pod ktory trenowalem będzie cieżko osiagalny, a po 11 km już liczyłem na wynik w granicach 1:47.
Na 13 km na podbiegu mnie jednak troche przytkalo, ale mimo tego wyprzedzalem innych, wiec ich tez chyba to dopadlo. Na 14 km kolejny wodopoj, jeden kubek do ryja, drugi na ryj.
Zakładałem ostatnie 5 km przebiec petardą, niestety zamiast tego czulem sie jak balon z ktorego spuszcza sie powietrze.
Pary nie mialem zadnej, bylo mnie ledwie stać na lekkie przyspieszenie i nic poza tym.
Sama trasa sfalowana, ale w porzadku, z niezliczoną ilością rond.
Bardzo dobrze oznakowana, Gremlin lapowal jakies 10 m wczesniej, ale to efekt tego, ze na 1 km musialem z powodu ogromnego tloku mocno sciac zakret po chodniku.
Niestety na mecie Gremlin pokazał 1:50 z sekundami...wiec niestety nawet nie skonczylem z czwórka z przodu.
Na mecie medal, woda do reki.
Do zarcia byl chyba zurek albo kij wie co to bylo, lepszy w moim wypadku byloby piwo z pobliskego browaru, tak bylem wściekły.
Życiowka oczywiscie padła, poprawiona o 8 min.
Zrobilem tez osobiste rekordy na 15 km, 20 km i 10 mil.
Ale nie mam z tego satysfakcji.
Podobnie jak z tego,ze na trasie wyprzedzilem naprawde sporo osob.
I chocbym wyprzedzil jeszcze wiecej to mnie to nie cieszy.
Mocno sie jednak rozminalem z czasem na ktory bieglem. Dzieki za mile slowa, ale 5 min to jednak sporo.
Z petardy na ostatnich km wyszła kupa, nie mialem pary zeby przyspieszyć.
W tym momencie bylem juz prawie 6 godzinę po posilku i chyba to efekt braku mocy.
Nie czuje sie tak, zebym sie obsrał czy porwał z motyka na słońce (bo takim byloby myslenie o wyniku jak ostatnio chlopaki nabiegały tu na forum).
Wykonalem caly plan treningowy, niczego nie opuszczając,a na koncu treningow czulem wiecej mocy niz w niedzielę.
Szkoda,ze skonczylo sie z takim chaosem organizjnym.
Sama strona www regularnie byla aktualizowana, sama obsluga mojej osoby w Biurze Zawodow tez bez zarzutu.
No,ale te jaja z tym startem.
Na maratonach w komentarzach wycztalem też,ze w regulaminie miały byc 3 punkty z woda na trasie, byly 2 - na 6 km (dosc szybko, ale dla ludzi biegnacych dyche w sam raz), potem dopiero na 14 km i koniec.
Gdybym wiedzial,ze tak bedzie wzialbym tez wode ze soba na trasę.
Planujac sobie jesien i w razie niepowodzenia w Tychach z powodu zdrowotnych/pogody/ciezkiej trasy czy kiepskiego wyniku zakladalem start miesiac pozniej w Silesi. Ale 3 tygodnie temu Silesie odwolano i nie mam juz gdzie biegać.
Sprawdzilem nawet sasiednie wojewodztwa, tez kicha. Mnostwo biegow krotkich, dyszek, maratonow, gorskich i ultra.
W tym momencie Tyski okazał sie byc moim startem sezonu ze srednio udanym rezultatem. ;]
Sracilem tez jakakolwiek motywacje do trenowania dalszego pod polowke np pod 1:40 skoro i tak nie mam gdzie pykać.
Jeszcze koncem pazdziernika jest polowka na Paprocanach w...Tychach, ale to nie jest bieg uliczny i tam potem zaczyna sie walka z pogoda czy terenem.
Aha ta Mloda dupa z mojej miejscowosci co nie chciała sie ze mna na trening ustawić (bo "ja biegam tylko z moim chlopakiem", "bo my tamto,my sramto") dowaliła mi strasznie.
Na pierwszym nawrocie mialem do niej straty jakies 400 m, na kolejnym ok 1 km, a koncowke zrobila tak jak ja chcialem.
Skonczyla z 1:40. Bede musial ja zniszczyc przy innej okazji