Dzięki za życzenia i gratulacje
Wynik wg endo naprawdę rewelacyjny jak na mnie i szczerze nie spodziewałem się, że pęknie bariera 50 minut. I mimo, że między wynikiem z endo (48.19), a wciąż jeszcze nieoficjalnym wynikiem organizatora (49.49 brutto, 49.21 netto) jest ponad minuta różnicy to i tak jestem mega zadowolony
Co do organizacji biegu i wrażeń, to jeden minus dla organizatorów za zwłokę z uruchomieniem biura zawodów w dniu wczorajszym (a co za tym idzie wydawaniem pakietów startowych). Biuro miało być otwarte od 15.00 (wg regulaminu), od 16.00 wg www, a koniec końców odpaliło dopiero w granicahc godziny 17stej - lipa dla dojeżdżających, którym niekoniecznie uśmiechało się czekanie pośrodku niczego na uruchomienie biura.
Na szczęście to jedyny minus jaki odnotowałem.
W dniu biegu pogoda nie rozpieszczała - żar z nieba nie wróżył najlepiej dla rozwijania maksymalnych prędkości i bicia rekordów, na szczęście trasa w ok. 2/3 przebiegała pod osłoną drzew (leśnymi ścieżkami i duktami) i upał nie był tak mocno odczuwalny.
Na starcie wbiłem się mniej więcej w środek stawki i na pierwszych kilometrach toczyłem ostrą walkę o pozycję, w miarę biegu było coraz luźniej i mniej więcej od 4-5 kilometra biegłem praktycznie sam mając przed sobą i za sobą w odległości wzrokowej kilku zawodników.
Trasa mocno pofałdowana co widać na wykresie i nie udało mi się trzymać równego tempa przez cały dystans, powodem była też kolka, z którą walczyłem na piątym i ósmym kilometrze - parę głębszych wdechów i lekkie zwolnienie tempa pozwoliło mi wygrać tę walkę
Od około piątego kilometra ustawione w kilkusetmetrowych odstępach punkty nawadniające (3 lub 4), skorzystałem z jednego w celu zwilżenia warg i schłodzenia nieco mocno już gorącej głowy i karku
Ostatni kilometr mimo, że ostatkiem sił to jednak wyzwolił we mnie jakieś rezerwy gdy usłyszałem w endo głos trenera oznajmiający pokonanie 9km w 44.02 wiedziałem, że złamanie 50minut jest w zasiegu ręki, chyba nawet kilka osób na ostatnich paruset metrach do mety wyprzedziłem.
Na mecie szybko wręczony medal, w jedną rękę butla wody, w drugą Oshea, krótki spacer po miasteczku biegacza, parę zdjęć i powrót do domu.
Ogólnie wrażenia jak najbardziej pozytywne, i mimo, że trasa była ciekawa, to patrząc teraz na mapę widzę, że maratończycy mieli o wiele lepsze widoki... może kiedyś i mnie uda sie porwać na królewski dystans ale na tą chwilę jeszcze dużo pracy przede mną, zważywszy, że mniej więcej od siódmego kilometra wypatrywałem z utęsknieniem tabliczek z numeracją kolejnych