Jak juz pewnie większosc z Was wie brałem udział w zawodach -> XXXIV Trzebiatowska Dziesiątka.
Systans 10km przebieglem oficjalnie w czasie 39:14 mimo iż tam bylo wiecej niz dycha( co swiadcża odczyty garminow i wiekszosci telefonów znajomych) i bardziej bym sie sklanial ku temu wynikowi z endo ( 38:52)ale to jest juz mniej ważne
Wazne jest to ze w koncu pobieglem jakies normalne zawody po normalnej, asfaltowej trasie i złamalem te 40 min na czym mi bardzo zalezalo. Zalezalo mi na tym dlatego ze juz dawno moglbym to zlamac bo mysle ze nawet w koncowce ubieglego roku gdyby byly do tego warunki. Ale jak to mówia co sie odwlecze to nie uciecze
Pozniej przyszla kontuzja i dluzsza przerwa ale co mnie nie zabilo to mnie wzmocnilo!
Co by tu napisac jeszcze.....
Pogoda- super, ani nie wialo ani nie padało. Zanosilo sie calyd zien na ulewe ale rozpadalo sie dopiero w drodze powrotnej. Nad samym morzem w Mrzezynie( gdzie byl start zawodów) bylo z 13 stopni i czuc bylo ten chłod od morza a w Trzebiatowie ( gdzie byla meta) bylo jakos cieplej
Mi tez pomoglo ze nie bylo slonca bo nie lubie jak mi swieci w twarz przy takim wysyilku
Trasa: Nie byla plaska jak stoł bilardowy bo byly dwa mocne podbiegi na 8 i 9 km i pozniej zbieg na stadion.
Jedzenie: zupa pomidorowa. Podobno zacna ale nie skoszotowałem
Mialem swoje jedzenie ( banany i rogale z miodem)
Zresztą co ja bede sie rozpisywal o rzeczach , które sami mozecie zobaczyc ->
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.478510532224344.1073741834.347732285302170&type=3Napisze na koniec tylko jedno zdanie o smaym biegu. Zaczalem czasem 3:38 co bylo dla mnie szokiem... Jednak emocje i presja pobicia rekordu zrobily swoje i strasznie mnie poniosl melanz
Ciekawy jestem tylko czy dalbym rade trzymac takie tempo dalej bo po tym jak uslszalem komunikat trenera na endo to sie przestraszylem i zwolnilem mimo ze czulem sie bardzo dobrze i bylem pewny ze biegne tempem 4min/km a wiecie jak ja potrafie kontrolowac swoje tempo
. Tak czy siak dalsze wywolywanie czasów na kolejnych kilometrach tez mnie dziwilo i od siódmego kilometra juz przestalem pilnowac tych 4 minut na km i cisnalem normalnie bo widzialem ze juz sie nic zlego nie moze stac
Na mecie bylem zajechany bo uwierzcie, ze utrzymanie tempa 3:50 na tych podbiegach bylo duzym osiganieciem
Własnie na tych podbiegach wyprzedzilem najwiecej ludzi
Jednak to bieganie po moich "górach" daje efekty
Mysle, ze na chwile obecną z tym rekordem da sie juz niewiele zrobic przy mojej wadze. I tak bardzo schudlem i nie chce juz dalej chudnac. Wiem ze te moje wyniki to tez duzo poswiecenia i jednak siłownia + moja masa miesniowa ucierpiala na tym bardzo co mozecie porownac w innych galerach. Ciezko to pogodzic ....niby się da ale jest to cienka linia, ktorą ciezko kontrolowac
Wydaje mi sie ze juz wiecej jesc się nie da a jednak ciezko mi idzie trzymanie wagi.
No nic.... to tyle.... jak macie jakies pytania to pytajcie bo juz mi sie nei chce pisac osobistych wywodów