dzieki
podsumowujac - ostatecznie zajalem 135 miejsce na 330 startujacych. przy okazji tego biegu pobilem tez zyciowke na 5k (druga polowa biegu) w czasie 20:45 wiec podwojne swieto
nie znalem profilu trasy, tylko przed samym startem sie dowiedzialem, ze generalnie pierwsze 5k jest generalnie pod gore czyli drugie z powrotem generalnie w dol
ruszylem w tempie 4:30/km z kawalkiem celujac w koncowy czas lekko ponizej 45min. niestety bardzo szybko sie przekonalem, ze bedzie to trudne bo trasa pofaldowana i dodatkowo wszystkie przejscia przez ulice byly podziemne, wiec ogolnie albo w gore albo w dol i prawie w ogole plasko :/
szybko porzucilem wiec pomysl trzymania rownego tempa i skupilem sie na wspinaczce oraz przede wszystkim na efektywnych zbiegach. to okazalo sie byc strzalem w dziesiatke bo na zbiegach wyprzedzalem konkurentow grupami jakby byli obladowani bagazami co dawalo mi dodatkowego kopa
na piatce zameldowalem sie ksiazkowo w czasie 22:30 czyli nawet troche za szybko, ale juz wiedzialem, ze 45 peknie na bank
majac taki zajebisty komfort skupilem sie na wyprzedzaniu kolejnych zawodnikow caly czas powoli przyspieszajac. okolo 7-8km przyszla mysl, ze moge w sumie atakowac 44 minuty i 'poczulem krew' ;), wiec ostatnie 2km to juz wytoczenie wszystkich armat i szarza na 110%. 9ty km zrobilem w 4 minuty, ostatni w 3:49, na ostatnich 500m wyprzedzilem chyba z 10 osob a jak spojrzalem na mecie na zegarek, to nie moglem uwierzyc
po biegu kilka lykow wody, dwie buly z szynka, kubek kawy, pogawedki z innymi zawodnikami i jazda do domu