W obronie graliśmy solidnie cały turniej, nie licząc krótkiego fragmentu spotkania z Grecją, gdzie wbili nam bramkę i zrobili karnego.
Szkoda, że sił i pomysłu do ataku starczało na pierwsze 30 minut meczu. W drugich połowach to był dramat. Wyszedł brak zgrania w pomocy, cała masa niecelnych podań i prostych strat. Jedna kontra Czechów i pozamiatane.
Dyzma zero planu B, wszystkie trzy mecze (nie licząc żwawego początku) to rozpaczliwe granie na zero z tyłu, potem długa piłka na Lewego i niech się kiwa z czterema obrońcami aż doskoczy Kuba albo jeden z siedmiu defensywnych grajków. Francuski turysta był do zmiany po pierwszym meczu, a truchtał sobie cały turniej po boisku.
Jedyną jasną postacią tej drużyny był... rezerwowy bramkarz

PS. Ruskie to dopiero muszą mieć kaca. Po rozgromieniu Włochów i Czechów poczuli się jednym z faworytów Euro a tu po kolejnych dwóch meczach wracają do domu
