Witam!

Interesują mnie wakacje w terminie 25.08 - 08.09 (2 tyg.) Lokalizacja : Grecja, Turcja, Bułgaria, Cypr. Liczba osób 2 dorosłe plus dziecko roczne, all inclusive, przelot.

Będę wdzięczny za propozycje

Ecco Holiday na początek, a potem cała reszta - czekam aż padniecie!

15 maja 2012 - 01:35


Ecco Holiday, czyli jedno z najbardziej renomowanych biur turystycznych w tym kraju wzięło od klientów pieniądze w ramach oferty first bonus, by po kilku miesiącach pieniądze oddać (bez odstetek, rzecz jasna), wycofać się z podpisanej umowy i ogłosić, że wycieczki nie dojdą do skutku, ponieważ nie było chętnych. O dziwo, teraz bliźniacze wyjazdy są oferowane w wyższej cenie. I na te droższe chętni już są.

Mam wielką nadzieję, że na tak konkurencyjnym rynku Ecco Holiday po spektakularnym wizerunkowym strzale w stopę już się nie podniesie. Rychłej śmierci życzę też wszystkim innym polskim biurom podróży, a także polskim oddziałom zagranicznych biur. Mam nadzieję, że padną wszystkie bez wyjątku, bo mało branż mnie tak wkurwia jak właśnie „polska” branża turystyczna – nastawiona na dojenie klientów, którzy nie za dobrze radzą sobie w internecie czy nie znają języków obcych, przez co nie znają prawdziwej wartości usług.

Trzy albo cztery lata temu poleciałem z żoną na wakacje na Malediwy. W Polsce brzmi to jako szczyt luksusu, ale w rzeczywistości wcale tak być nie musi. Wiadomo – nie może być tanio, ale dopiero polskie biura sprawiają, że jest tak strasznie drogo. Tam właśnie, na małej wysepce, spotkałem Bartłomieja Grzelaka, ówczesnego piłkarza Legii, notorycznie na Weszło obśmiewanego. Niewątpliwie, wpadnięcie na mnie w takim miejscu (czyli gdzieś, skąd się nie da uciec) musiało zepsuć mu humor. Jednak kto wie – być może bardziej zepsuło mu humor to, że on korzystał z polskiego biura podróży, a ja z angielskiego.

Efekt – ja płaciłem jakieś 6 tysięcy złotych od osoby za dwutygodniowe wczasy (plus dolot do Londynu), on płacił ponad 20 tysięcy od osoby i jeszcze miał domek w niższym standardzie. Mówiąc krótko – został orżnięty przez polskie biuro, a ja – przez angielskie (brytyjski Thomas Cook) – ciągle czułem się dopieszczany. Od samego wejścia do samolotu, który był w standardzie dla polskich biur nieosiągalnym.

Lubię latać po świecie, ale NIGDY nie korzystam z polskich biur podróży, a jeśli przeglądam katalogi to tylko po to, żeby sprawdzić, jak bardzo okradani są Polacy. Dziwię się, że nikt nie reaguje, że ludzie się nie buntują, że nie wstanie jakiś minister i nie zaprotestuje. Przecież do cholery istnieje coś takiego jak Ministerstwo Sportu i Turystyki. Gdyby szanowna pani minister zamiast się mizdrzyć ruszyła dupę i podjęła działania mające na celu zaprzestanie oszukiwania Polaków - to chyba nic by się jej nie stało, co? Chyba ona od tego jest, prawda? Gdyby ci pieprzeni politycy podróżowali po świecie za swoje pieniądze, to pewnie zrobiliby wokół tego wielki szum. A tak – niech ciemny lud płaci.

Ludzie nie wierzą. Rozmawiam ze znajomymi, mówię – nie korzystajcie z polskiego biura! Rzucam przykładami, porównuję, zestawiam, opowiadam. Niby słuchają, niby przytakują, tak, tak, ale na koniec idą do najbliższego pośrednika i kupują wycieczkę. Sponsorują cały ten złodziejski biznes, nastawiony na wyzysk ludzi najmniej zorientowanych, najbardziej leniwych lub też najmniej przystosowanych do XXI wieku.

Jeśli gdzieś latam to zazwyczaj sprawdzam oferty trzech polskich pośredników oferujących wycieczki z Niemiec, Czech bądź Austrii. Są to strony: airstop.pl, dreamtours.pl i bonvoyage.pl. Z każdej z nich korzystałem przynajmniej raz i nigdy się nie zawiodłem. Dzisiaj poklikałem dziesięć minut, by zestawić oferty polskich biur oraz zagranicznych (chociaż i w nich wszystko można załatwić w języku polskim!). Uwaga…

Neckermann.pl (Polska) – IFA Villas Bavaro (Dominikana, dwa tygodnie): 8762 złotych od osoby.
Dreamtours.pl (Niemcy) – IFA Villas Bavaro (Dominikana, dwa tygodnie): 4656 złotych od osoby.
Przy dwóch osobach: 17 524 złotych z polskiego biura i 9312 złotych z niemieckiego.

Tui.pl (Polska) – Atlantis the Palm (ZEA, tydzień): 9353 złote od osoby (jeden posiłek!).
Airstop.pl (Niemcy) – Atlantis the Palm (ZEA, tydzień): 5228 złotych od osoby (dwa posiłki!)
Przy dwóch osobach: 18 706 złotych z polskiego biura i 10 456 złotych z niemieckiego (i jeszcze niemieckie daje dwa posiłki!).

Rainbowtours.pl (Polska) – Bandos Island Resort (Malediwy, dwa tygodnie): 12 263 złote.
Dreamtours.pl (Niemcy) – Bandos Island Resort (Malediwy, dwa tygodnie): 6806 złotych.
Przy dwóch osobach: 24 526 złotych z polskiego biura i 13612 złotych z niemieckiego.

Widać jak na dłoni, że Polacy są nie tyle naciągani, co DYMANI. A dodać do tego trzeba, że – co zauważyłem przez lata – Polaków kieruje się do gorszych pokojów niż Niemców, kwateruje się w gorszych częściach hotelu, a najczęściej… w ogóle polskie biura podróży nie mają naprawdę dobrych hoteli w ofercie dla klientów z Polski. Nie dość, że jesteśmy praktycznie okradani, to jeszcze na miejscu często poniewierani.

To się naprawdę w głowie nie mieści – Niemcy zarabiają od Polaków znacznie więcej, a płacą za wakacje dwa razy mniej. Czy można to wytłumaczyć inaczej niż zmową cenową? Dlaczego na to przyzwalamy? Dlaczego nie zajmą się tym dziennikarze? Zamiast pisać przez tydzień, że gdzieś rozbił się autobus – co jest oczywiście tragedią, ale co też nie ma realnego wpływu na życie Polaków – niech zajmą się czymś społecznie pożytecznym. Niech prześladują prezesów polskich spółek turystycznych i pytają: dlaczego Niemiec płaci tyle, a Polak tyle? Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Aż do usranej śmierci. Aż do skutku. Gdyby Polacy mieli płacić 14 złotych za litr benzyny, a Niemcy 6 złotych, to nikt by nie przeszedł obok tego obojętny. A tak właśnie wygląda sytuacja na rynku turystycznym!

Niby mnie jest wszystko jedno – zawsze mogę skoczyć do Berlina (raptem 5 godzin pociągiem) i polecieć stamtąd. Tylko czy ja naprawdę muszę jeździć do Berlina? Czy nie mogę polecieć z Okęcia? Dlaczego mam godzić się na to, że istnieje w Polsce branża, której przedstawiciele chcą mnie perfidnie okraść? Dlaczego oni czują się bezkarni? Wsadzają polski motłoch do samolotów i zacierają ręce - czyż nie?

Apeluję do was – uświadamiajcie swoje rodziny, swoich znajomych i nieznajomych, że korzystanie z polskich biur podróży to utrzymywanie złodziejskiego systemu. Niech jak najwięcej osób się dowie, jaka jest realna wartość wczasów. Niech się dowiedzą, że za cenę jednego urlopu można mieć dwa. Nie dajmy się bezczelnie robić w konia.

Polskie biura - ZDYCHAJCIE. Kolejno, jedno po drugim, albo najlepiej – wszystkie równocześnie!

stan

[quote]Ecco Holiday na początek, a potem cała reszta - czekam aż padniecie!

Sorry za rozmycie tematu ,ale prawda to ?

[quote=jbrach]

I tak i nie.

Przy dalszych, droższych wyjazdach, różnicę znajdziesz. Przy ofertach typu Last - minimalne - doliczając dojazd.

Denerwują mnie takie arty, nawet chciałem do Krzysia pisać, ale.. A ze sprzętem czy samochodami jest inaczej?!

Jak jestes singlem, czy max w 2 osoby, do tego masz dobry uklad w pracy z urlopem (względnie masz DG) to można szukać i lecieć tanio. Ale pomyśl, że chodzi o Rodzinę 2+2, wczasy w Egipcie.. To maja bulić za PKP do Berlina czy gdzieś, by mieć wycieczkę 100 zł taniej?