Oto co napisała dzisiaj "Gazeta Wyborcza
04-08-2003 17:47
dla mnie najciekawsze są kwoty które podaje STS jakie przyjał na poszczególne wyniki
__________________________________
STS: Opowieści Peskovicia to bzdura
Opowieści Peskovicia to absolutna bzdura, nie wiem, co mu strzeliło do głowy. Może chciał zepchnąć całą sprawę na inny tor - mówi "Gazecie" prezes Sport-Typ Sport sp. z o.o. Zdzisław Ludwik. To na tę firmę powołał się były bramkarz Świtu, mówiąc w sobotnim wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", że mecz ze Szczakowianką kupili "chłopcy z miasta" grający na zakładach bukmacherskich.
- Po pierwsze, mamy mnóstwo zabezpieczeń przed takimi sytuacjami - mówi Ludwik. - Wystrzegamy się zbyt dużego ryzyka - dodaje główny analityk STS Grzegorz Dyl (szerzej patrz ramka).
W pierwszym meczu barażowym przyjmowano zakłady po kursach: 2,4 na zwycięstwo Świtu, 3,0 na remis i 2,7 na zwycięstwo zespołu z Jaworzna. - W piątek 13 czerwca, na dzień przed spotkaniem, zablokowaliśmy przyjmowanie zakładów na ten mecz - mówi Ludwik. Powód? - Dostaliśmy sygnał z kolektur, że przychodzą ludzie i wykupują po kilkanaście kuponów ze wskazaniem na remis - informuje prezes. - Jednak jest to standardowa procedura. Nie chodziło nawet o duże kwoty. Dzieje się tak często. Nasi pracownicy są tak szkoleni. Kiedy pojawiają się większe kwoty na jakiś wynik lub gdy przychodzi więcej ludzi zainteresowanych konkretnym wydarzeniem, pracownicy kolektur mają obowiązek dzwonić do centrali - tłumaczy Ludwik. - Decyduje ryzyko. Jeśli zakład bukmacherski nie chce go podejmować, wycofujemy taki zakład - dodaje Grzegorz Dyl.
- Mieliśmy np. taki przypadek, że ktoś obstawiał ligę duńską po tysiąc złotych. Oczywiście pracownik kolektury zaraz do nas zadzwonił. Zakład zablokowaliśmy. Pomyśleliśmy, "a może ma rodzinę w Danii i coś wie

". Wolimy nie ryzykować - mówi prezes.
W drugim meczu obowiązywały następujące kursy: 1,35 na zwycięstwo Szczakowianki, 4,0 na remis i 6,0 na zwycięstwo Świtu. - W dniu meczu, w sobotę, o 8.40 obniżyliśmy kurs na zwycięstwo gospodarzy na 1,30, a po kilku godzinach na 1,25. Było to spowodowane wzmożonym obstawianiem takiego wyniku. Jednak nie zauważyliśmy niczego niepokojącego. Często jest tak, że obniżamy kurs faworyta, im bliżej do rozpoczęcia spotkania - mówi Zdzisław Ludwik.
Przed meczem w Nowym Dworze postawiono:
3170 zł na zwycięstwo Świtu
6226 zł na remis
2628 zł na zwycięstwo Szczakowianki
Przed meczem w Jaworznie:
152 998 zł na zwycięstwo Szczakowianki :eek:
1925 zł na remis
1505 zł na zwycięstwo Świtu
- W pierwszym meczu chodzi o naprawdę śmieszne stawki. W drugim zwraca uwagę kwota 150 tys. na Szczakowiankę, ale i tak zarobiliśmy na tym wyniku

, bo nie można było obstawiać tylko tego meczu, lecz jeszcze co najmniej dwa na tym samym kuponie - zaznacza Ludwik. Są to dane zbiorcze z 240 kolektur w całej Polsce.
Dlaczego Pesković powołał się na STS? - Nie wiem. Albo ktoś ma tu jakiś interes, albo powiedział STS, myśląc o jakimś innym zakładzie - mówi prezes Ludwik.
Co zdaniem kierownictwa STS przemawia przeciw teorii Pescovicia:
Zakłady na pierwszy mecz (w Nowym Dworze) zostały wycofane na dzień przed spotkaniem, bo za dużo ludzi grało na remis (ale za niewielkie kwoty). Do momentu wycofania na remis postawiono zaledwie 6226 zł.
Mimo że w drugim meczu na zwycięstwo Szczakowianki postawiono aż 150 tys. zł, to STS i tak na tym zarobił.
Nie można było obstawiać wyniku spotkań barażowych na jednym kuponie. Trzeba było obstawić jeszcze co najmniej dwa inne wydarzenia, np. mecz tenisowy, żużlowy, cokolwiek (to standardowa procedura zabezpieczająca przed ryzykiem).
Nie można było obstawiać konkretnego wyniku meczu ani nawet opcji "kto awansuje do I ligi". To też standard. Zakłady na konkretny wynik spotkania, rezultat do przerwy itp. są tylko w Lidze Mistrzów i spotkaniach na szczycie naszej ekstraklasy.
Pracownicy STS mają obowiązek dzwonić do centrali, gdy ktoś chce postawić więcej niż 500 zł (praktycznie dzwonią nawet przy niższych kwotach), a także wtedy, gdy widzą, że "coś jest nie tak", np. mnóstwo ludzi typuje identycznie albo ktoś przynosi kilkanaście takich samych kuponów.
Analitycy w centrali STS śledzą na bieżąco informacje spływające z kolektur, gdy tylko uznają, że ryzyko jest zbyt duże - z matematycznego punktu widzenia lub wietrzą jakiś potencjalny "przekręt" - natychmiast blokują dany zakład w całej Polsce.
Najwyższa wygrana, jaką pamięta prezes, to 60 tys. zł. Jednak ani w tym przypadku, ani przy innych wysokich wypłatach nie chodziło o jeden czy nawet kilka spotkań, zawsze były to zakłady kumulowane, np. z kilkunastu różnych wydarzeń sportowych.
__________________________