Teraz jego kolejnym celem będzie odzyskać tytuł na Wimbledonie, którego nie mógł przed rokiem bronić z powodu kontuzji. W Queens Club w Londynie przegrał w ćwierćfinale z rodakiem Feliciano Lópezem ponosząc pierwszą porażkę po 24 kolejno wygranych spotkaniach. Ale kiedyś musiał przegrać, żaden tenisista nie jest w stanie wygrywać wszystkich spotkań. Nawet on, choć wydaje się niezniszczalny, jest tylko człowiekiem. Ta porażka nie powinna jednak odbić na jego dyspozycji podczas Wimbledonu, do którego przystąpi wypoczęty i grając tenis coraz lepszy technicznie (co roku widzimy, jak wzbogaca go o nowe zagrania, choć wydawać by się mogło, że jest już doskonały) po raz drugi może zostać królem All England Club. W dalszej perspektywie będzie chciał wygrać po raz pierwszy US Open. A za rok będzie walczył o szósty tytuł w Paryżu i wyrównanie rekordu Björna Borga. Mimo ledwie 24 lat, jakie skończył 3 czerwca, ma o co walczyć i nie spocznie, póki nie zrealizuje wszystkich swoich celów. Geniusz z Majorki zawsze dostaje to czego chce, na przekór wszystkim, którzy wróżą mu rychły koniec.
Vamos NR 1 ATP