Nikt nie lubi przegrywać i większość wybiera teoretycznie pewne spotkania. To, że grają je inni, to dobrze. Przecież tylu ludzi na raz nie może się mylić
A nawet - łatwiej jest przegrywać razem z innymi
Wtedy wina spada na faworyta, który dał d..y
Wielu nie zastanawia się nad meczem, co najwyżej patrzy na tabelę i piszę analizę typu: X walczy o majstra i potrzebuje punktów, bo Y depcze mu po pietach. Z takimi cieniasami, jak Z należy wygrać, jak chce się myśleć o postawionych celach przez zarząd i udziałowców
Myślenie schodzi na margines
Zresztą dzieci neostrady i tak mają z tym kłopot