#1469083 - 07/08/2007 21:52
Re: Film, TV, seriale [7]
[Re: connor]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: Mindfields
|
Simpsonowie: Wersja kinowa Simpsons Movie, The (2007)  recenzja: Simpsonowie wiecznie żywi (kino)
Najsłynniejsza amerykańska rodzina trafia w końcu pod polskie strzechy. No, może nie zupełnie pod strzechy (na to musimy chyba jeszcze poczekać), ale do kin i multipleksów, co również cieszy. W końcu miliony Polaków mają okazję przekonać się, czym od 20 lat bawi Amerykanów Matt Groening.
Tak, tak - wiosną tego roku Homer, Marge, Bart, Lisa i Maggie Simpsonowie świętowali porcelanową rocznicę. Co prawda w 1987 roku wyglądali nieco inaczej, ale już wtedy rozśmieszali widzów na całego. Kształt, w jakim zobaczyć możemy ich na ekranach kin, otrzymali dwa lata później, kiedy oficjalnie wystartował serial "Simpsonowie". Ktoś mógłby pomyśleć, że po 400 odcinkach, "typowa" amerykańska rodzina nie ma już nic do zaoferowania. Ten ktoś byłby jednak w błędzie.
"Simpsonowie: Wersja kinowa" to film świeży, zabawny i posiadający wszystkie cechy, za które miliony widzów pokochały serial animowany. Psotny Bart, głupi jak but Homer, idealistka Liza, ostoja spokoju Marge i rozkoszny bobas Maggie jak za dawnych lat naśmiewają się z miałkiej, drobnomieszczańskiej mentalności. Bezpardonowo rozprawiają się z tym, co aktualnie modne, powszechne, konformistyczne. Ba, potrafią śmiać się nawet sami z siebie! Żaden temat nie jest im obcy, a wszystko z charakterystycznym wdziękiem i poczuciem humoru, którego po prostu nie da się skopiować. Twórcom filmu: Mattowi Groeningowi, Jamesowi Brooksowi i Davidowi Silvermanowi należą się wielkie brawa. Udała im się rzecz niesłychana - przenieśli do kina ducha programu!
Nie znaczy to wcale, że film będzie niezrozumiały dla osób nieobeznanych z "Simpsonami". Wręcz przeciwnie. Film stanowi odrębną całość. Znakomity początek sprawia, że już po kilku minutach wszyscy widzowie poczują się, jakby znali Simpsonów całe swoje życie. Dzięki temu "Wersja kinowa" bawić będzie zarówno stałych bywalców Springfield, jak i zupełnie nowych przybyszów.
Po tych wszystkich głosach zachwytu pora jednak przyjrzeć się wadom filmu, których niestety jest kilka. Po pierwsze, "Simpsonowie: Wersja kinowa" mimo całej frajdy, jaką dają widzom, dalekie są od poziomu komediowego reprezentowanego chociażby przez "Shreka". Powiem więcej, nie jest to nawet najlepszy odcinek "Simpsonów". Zabrakło wyrazistych scen, które mogłyby pozostać w widzu na dłużej.
Skeczowa konstrukcja filmu z jednej strony jest błogosławieństwem, bo umożliwia napakowanie "Simpsonów" dowcipami po same brzegi, z drugiej strony szkodzi jednak obrazowi jako całości. Film rozpada się bowiem na poszczególne sekwencje, z których nie wszystkie są równie zabawne. Prawdopodobnie to też sprawiło, że film jest bardzo krótki. Podczas seansu miałem nieodparte wrażenie, że było to jednak wszystko, na co stać twórców. Gdyby dodano jeszcze kilka minut, film stałby się zwyczajnie nudny.
Cóż, te wady sprawiają, że nie mogę uznać "Simpsonów: Wersja kinowa" za najlepszy film w swojej klasie. Nie zmienia to jednak faktu, że Groening i spółka przygotowali dla widzów przednią rozrywkę i nie lada gratkę, która, mam nadzieję, przełoży się w Polsce na zwiększenie popularności serialu. Może kiedyś będzie nam dane w normalnej telewizji obejrzeć to, co jest już dziś historią światowej telewizji.
Marcin Pietrzyk Filmweb = = = Szczerze powiedziawszy oczekiwałem więcej po tym filmie, który bym podzielil na dwie części. Pierwsza bardziej śmieszna (aczkolwiek nie były to żarty które doprowadziły mnie do rozpuku śmiechu) odraz druga, w której już tylko z lekka się uśmiechałem. Jakieś to takie strasznie naciągane, za dużo skomasowanych dziwnych wydarzeń, które tak na prawdę przynajmniej moim zdaniem kompletnie nie były śmieszne. Jakbym miał komuś polecać czy iść na ten film do kina czy na inny to niech wybierze ten drugi... może warto oglądnąć ten film przez wzgląd na to iż to pierwszy prawdziwy film o Simpsonach na dużym ekranie, ale jeżeli nie jesteście kinomaniakami i chcecie jedynie pójść do kina na coś śmiesznego i lekkiego to wybierzcie może inny film. 4/10
|
Do góry
|
|
|
|
#1471922 - 08/08/2007 20:08
Re: Film, TV, seriale [7]
[Re: Baqu]
|
Impossible is nothing
Meldunek: 02/10/2005
Postów: 16318
Skąd: Mielec/Kraków
|
Harry Potter i Zakon Feniksa 2007
Do tej pory każda ekranizacja kolejnej części przygód Harry'ego Pottera przyprawiała mnie o dreszcz emocji porównywalny chyba tylko do tego, co może czuć dziecko oczekujące na gwiazdkowe prezenty. W tym roku jednak Mikołaj zadrwił ze mnie w sposób okrutny. Zamiast efektownej, cieszącej oczy błyskotki, dziecko ukryte we mnie dostało karnet na turniej bingo w domu emeryta. Jednym słowem: nuda!
Zapewne można by oprzeć przewód doktorski na badaniu przyczyn społecznej hipnozy wokół Harry'ego Pottera, jednak przepis na udaną ekranizację przygód dojrzewającego na naszych oczach czarodzieja jest prosty. Nie wiedzieć czemu David Yates, reżyser "Harry'ego Pottera i Zakonu Feniksa", przestudiował tę recepturę bardzo pobieżnie, wyświadczając sobie tym samym niedźwiedzią przysługę. Zapytacie: jaki to przepis? Główny bohater, najlepiej sierota (w oku kręci się powoli łza wzruszenia), dręczony przez przybraną rodzinę (chlipiemy na całego), okazuje się być nie tylko czarodziejem, ale i bohaterem, który jako jedyny posiada moc, by ocalić świat przed Złem Wcielonym, czyli Sami-Wiecie-Kim, a wszystko dzięki miłości i przyjaźni (apogeum zbiorowej histerii). Całość powinna być okraszona uroczymi i zabawnymi zmaganiami młodzieńca z wiekiem dojrzewania, zdobywaniem przyjaciół, a wreszcie miłości oraz nowej, kochającej rodziny. Dołóżmy kilka znanych nazwisk (Alan Rickman, Helena Bonham-Carter, Ralph Fiennes, Gary Oldman czy Maggie Smith) oraz całą masę wciskających w fotel efektów specjalnych i mamy kino familijne doskonałe. Jednak nie tym razem.
Co zawiodło? Na pierwszy rzut oka wszystkie te elementy znajdują się w "Harrym Potterze i Zakonie Feniksa". Jest i sierota, i nazwiska, i efekty. Ale zabrakło "tego czegoś". Może reżyserskiej wrażliwości i fantazji, ale chyba przede wszystkim magii. Nie tej wygenerowanej przez superkomputery (chociaż i tej jest w filmie niewiele), ale magii marzeń naszego dzieciństwa. Marzeń o sklepach wypełnionych po brzegi wymyślnymi słodyczami we wszystkich kształtach, kolorach i smakach, marzeń o lataniu, uprawianiu czarów, a przede wszystkim marzeń o tym, że każdy, nawet pogardzany na początku przez wszystkich nieudacznik, może stać się bohaterem. W tym tkwił sukces Harry'ego Pottera. W zamian jednak otrzymujemy do bólu suchy, rzemieślniczy i pozbawiony emocji produkt, którego głównym celem jest wygenerowanie jak największych zysków, a nie pozwolenie widzom na puszczenie wodzy fantazji. W "Harrym Potterze i Zakonie Feniksa" brak przede wszystkim serca. Czy to wina reżysera, czy kiepskiej gry młodych aktorów, chaotycznego i niespójnego scenariusza, w którym wątki się rozmywają, a rozterki i zmagania bohaterów nie wzruszają nas już tak bardzo? Może to Mike Newell poprzednią częścią postawił zbyt wysoko poprzeczkę? A może to zwyczajne zmęczenie materiału? Temu ostatniemu jednak kłam zadały ustawiające się nocą przed księgarniami kolejki po ostatni tom przygód dzielnego czarodzieja.
Dzieci będą kochać Harry'ego Pottera zawsze i bezwarunkowo. Dorośli podzieleni są na tych, którzy z wypiekami na twarzach śledzą jego losy oraz na tych, którzy na tę zbiorową fascynację patrzą z politowaniem. Niestety "Harry Potter i Zakon Feniksa" to niezbity dowód na to, że rację mają raczej ci drudzy.
Karolina Rożej Filmweb
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx W 100 procentach zgadzam się z tą recenzją, film ten to po prostu żenada. Totalna porażka, zero akcji, napompowane wątki. Nie polecam szczerze. Totalnie przereklamowany film, kompletna strata czasu. Brrrrrrrrr 2/10
|
Do góry
|
|
|
|
#1471948 - 08/08/2007 20:26
Re: Film, TV, seriale [7]
[Re: Kameleon]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: Mindfields
|
Baqu jaką wersje widziałeś? Dubbing?
tak, kolega ( wielki fan S. ) widział wersję orginalną, i też mu się nie podobało, mówi, że z odcinki własnie były o wiele lepsze niż sam film  widać co osoba to inna opinia
|
Do góry
|
|
|
|
#1474493 - 09/08/2007 16:20
Re: Film, TV, seriale [7]
[Re: mateusz2201]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 28/09/2004
Postów: 26931
Skąd: Mindfields
|
ja jestem w szoku TVP2 Sobota 21:50 FC Sevilla : Real Madryt - piłka nożna
|
Do góry
|
|
|
|
#1482409 - 11/08/2007 20:21
Re: Film, TV, seriale [7]
[Re: Baqu]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 31/08/2004
Postów: 4300
Skąd: Pyrlandia/ Anfield Road
|
Ściśle tajne USA 1984, reż. Jim Abrahams, David Zucker, Jerry Zucker, wyst. Val Kilmer, 86 min, komedia
Dzisaj. Polsat. godz. 20
Parodia hollywoodzkich filmów szpiegowskich z lat 50. oraz musicali z Elvisem Presleyem. Amerykański gwiazdor rock and rolla Nick Rivers (Val Kilmer) zostaje przez pomyłkę zaproszony przez władze NRD do wzięcia udziału w wielkim koncercie. Muzyk nie podejrzewa, że został wplątany w polityczną intrygę. Okazuje się bowiem, że wielki show z jego udziałem ma odwrócić uwagę światowej opinii publicznej od planowanej aneksji sąsiedniego RFN. Wschodnioniemieccy przywódcy wydają przy okazji rozkaz porwania dr. Paula Flammonda (Michael Gough), znanego zachodnioniemieckiego naukowca. Komuniści chcą, żeby skonstruował on dla nich broń o niezwykłej sile rażenia.
Najlepsza komedia na świecie jaką widziałem . Już się nie mogę doczekać aż obejrzę po raz kolejny
|
Do góry
|
|
|
|
#1494863 - 15/08/2007 06:25
Re: Film, TV, seriale [7]
[Re: kadus]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 02/01/2005
Postów: 4122
Skąd: Jaworzno
|
Dzięki i prosze o więcej, no nie wstydźcie się nie wierze, że nikt nie zna tego typu filmów
|
Do góry
|
|
|
|
#1495552 - 15/08/2007 20:27
Re: Film, TV, seriale [7]
[Re: Kameleon]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 31/01/2003
Postów: 21969
Skąd: Gdynia
|
Dobra przypomniałem sobie  Grał tam między innymi Forest Whitaker, Danny DeVito i Kim Basinger więc jakoś się udało ;] Tytuł - Even money Bohaterami tego trzymającego w napięciu filmu są hazardziści, bukmacherzy, gliniarze i młody obiecujący koszykarz, którego brat nie może sobie poradzić z kłopotami finansowymi. Ich drogi życiowe krzyżują się na mistrzowskim meczu koszykówki, a stawka o którą toczy się gra jest bardzo wysoka.
|
Do góry
|
|
|
|
#1496892 - 16/08/2007 03:38
Re: Film, TV, seriale [7]
[Re: Kenny]
|
I see dead people
Meldunek: 04/08/2001
Postów: 20043
Skąd: Elbląg
|
-error]Beverly Hils ... tam coś Brandon obstawiał under/over w kosza Śmieszne hahaha, poważnie się pytam Ej -no ja poważnie odpowiadam, kilka odcinków do tego nawiązywało, kupe kasy umoczył, bo mecze były ustawiane  Tak było!
|
Do góry
|
|
|
|
|
|