Pomiedzy 15 stym a 21 szym grudnia zlikwidowalem wszystkie posiadane przeze mnie fundusze zarówno akcyjne jak i zrównoważone.W owym czasie byłem w bankach i biurach maklerskich ,kilka razy mimochodem stałem się swiadkiem rozmów w tychże instytucjach ludzi z kolejki.
Nie jestem żadnym guru naszej giełdy choc jakies tam doświadczenie przez te lata nabylem ale zasłyszane rozmowy potwierdzają slusznośc moich decyzji, przynajmnej tak mi sie wydaje.Krótko mówiąc nasluchalem się dziwnych,niestworzonych opowiesci na temat giełdy i funduszy.Widac było wyraźnie iż rynek kapitalowy jest dla wiekszosci tych ludzi znany wylącznie z optymstycznych reklam.Utwierdziła mnie w tym sympatyczna mila pani z reklamówką pelną zakupów i kupująca fundusz z wyciętego ogloszenia z wyborczej.Dla mnie to oczywisty znak, wydaje mi sie ze zrobilem dobzre ,jednak to czas pokaze czy mialem racje.
W jakis sposób na pewno zachęcil mnie do tego ruchu bardzo ciekawy artykuł znaleziony w sieci na początku grudnia,polecam przeczytac szczególnie tym którym wydaje sie drzewo bedzie roslo do samego nieba :
"Podczas gdy indeks WIG20 nie uporał się z majowym szczytem hossy, indeksy średnich i małych spółek, MIDWIG i WIRR z każdym niemal dniem poprawiają swoje rekordy. Fundusze małych spółek zalewane gorącym kapitałem sprzedają swoje jednostki w ciągu kilku godzin, a masowe przekonanie graczy o zwielokrotnieniu majątku w przyszłości przybiera rozmiary histerycznej euforii. Czy wszyscy już zapomnieli o zgubnym dla tłumów krachu z początku 2000 roku?
Liczby mówią same za siebie. Indeks MIDWIG obliczany w oparciu o notowania 40 średnich spółek dotknął 3800 punktów i znajduje się już o 27 procent powyżej poprzednich, majowych rekordów. Oznacza to zwyżkę o 72 procent od końca 2005 r. Nie jest wykluczone, że pchany siłą owczego pędu dotrze do okrągłych 4000 pkt, zamykając ten rok wzrostem o około 80 procent. Przypomnijmy, że w 2005 r. indeks ten zyskał jakże skromne na dzisiejsze realia 27,6 proc...
Jeszcze goręcej jest w segmencie 75 małych spółek z rynku równoległego, zrzeszonych w indeksie WIRR. Indeks ten zachowywał się w 2005 r. słabiej niż inne polskie wskaźniki, rosnąc wówczas jedynie o 15,5 proc., jednak w tym roku doznał prawdziwej eksplozji i przy kursie 12590 pkt. zyskuje od końca roku już 130 proc. Patrząc w szerszym horyzoncie, WIRR wzrósł dziesięciokrotnie od końca 2002 r., podczas gdy MIDWIG ponad 4-krotnie, a WIG20 ponad 3-krotnie.
"Napływ funduszy z Unii, boom inwestycyjny, wzrost płac, pieniądze od emigrantów" - powtarza się listę argumentów na uzasadnienie spektakularnych wzrostów i na usprawiedliwienie dalszych zwyżek cen polskich akcji (zwłaszcza średnich i mniejszych). Dziś jasne jest, że dynamika PKB za 2006 r. może wynieść nawet 5,5 proc., a wartość inwestycji zagranicznych w skali roku może osiągnąć pułap 10 mld dolarów. Prawdą jest, że wiele przedsiębiorstw notuje rekordowo dobre wyniki finansowe, a eksport kwitnie mimo umacniającej się złotówki.
Niemal codzienne rekordy w segmencie średnich i małych spółek przyciągają nowe zastępy drobnych i nieco grubszych ciułaczy, bez wahania wsiadających do pędzącego pociągu cen samych akcji lub rosnących wycen jednostek funduszy inwestycyjnych. Bieżąca świadomość o stanie rynku rodzi powszechne oczekiwanie (graniczące z pewnością) równie wysokich zysków w przyszłości.
W sztafetowej pogoni za wielkimi zyskami kupuje się bezpośrednio lub pośrednio (poprzez fundusze) akcje, które dały duże zyski dotychczasowym inwestorom. Pokutuje pogląd, że majowe załamanie było wypadkiem przy pracy, tym bardziej, że 30-procentowa przecena MIDWIGu została odrobiona z nawiązką. Umysły rozpalane są kolejnymi nowymi emisjami akcji z prawem poboru, a wszędzie gdzie pojawi się choćby pogłoska o zaangażowaniu magicznego inwestora Romana Karkosika kurs skacze przynajmniej o kilkadziesiąt procent (np. ostatnio Suwary). Redukcje rzędu 90 procent w ofertach publicznych są na porządku dziennym, stukrotne lewarowanie wkładu własnego stało się uznanym społecznym nałogiem, a niedawny spektakularny sukces spółki HTL-Strefa przyjmuje się jako scenariusz dla kolejnych debiutantów.
Taki w skrócie jest obecny obraz nastrojów wokół małych i średnich spółek, których ostatnio znacząco przybyło dzięki giełdowym debiutom. Ponadto euforię nie bezinteresownie podsycają podmioty oferujące nowe akcje, a na ekrany telewizyjne hurtem powróciły (podobnie jak w kwietniu br.) reklamy funduszy inwestycyjnych.
Tyle o zachowaniu mas. A gdzie w tym całym zamieszaniu podziały się fundamenty? Skonfrontujmy rynkowe wyceny małych i średnich "tygrysów" warszawskiej giełdy z ich zyskami. Poniższa prosta analiza fundamentalna pozwoli na odpowiedź, czy warto dać się ponieść pędowi zbiorowości.
Policzono wskaźnik Cena/Zysk dla indeksów MIDWIG i WIRR za ostatnie cztery kwartały w oparciu o notowania z zamknięcia sesji 27 listopada 2006. Wyliczeń dokonano na dwa sposoby: pierwszy to zwykła średnia arytmetyczna ze wskaźników C/Z dla poszczególnych spółek notujących zysk i wchodzących w skład indeksów, drugi natomiast (bliższy realiom) powstał jako C/Z ważone udziałem poszczególnych spółek z dodatnim wynikiem netto w tych indeksach. Zasadniczo wzięto pod uwagę skonsolidowany zysk netto jednostki dominującej, jednak w przypadku wielu małych spółek dostępne są raporty jednostkowe. Uwzględniono także zaistniałe podczas III kwartału rozwodnienia kapitału w drodze nowych emisji. W przypadku WIRR faktyczna wartość C/Z minimalnie różni się od niżej zamieszczonej, gdyż niedostępne są raporty kilku tegorocznych debiutantów za IV kwartał 2005 (do obliczeń wzięto zysk za ostatnie 3 kwartały).
INDEKS
Wartość
(27.11.2006)
C/Z
(zwykła średnia)
C/Z
(średnia ważona)
MIDWIG
3810,63
49,02
46,92
WIRR
12577,11
108,99
106,97
Tabela 1. Wskaźnik C/Z dla indeksów MIDWIG i WIRR
(obliczenia własne na podstawie danych z
http://www.parkiet.com, www.gpw.com.pl)
Jak widać, oba indeksy znacznie oderwały się od fundamentów i ich rynkowe wyceny są wynikiem dominacji emocji nad rachunkiem ekonomicznym. W jaki sposób otrzymano dla MIDWIG i WIRR C/Z odpowiednio 21 i 33 (takie dane można znaleźć w niektórych serwisach) pozostaje zagadką na miarę lokalizacji Bursztynowej Komnaty. Tymczasem jako dość bezpieczny, neutralny poziom dla C/Z przyjmuje się przedział 15-20 lub bardziej tolerancyjnie do 25. To pokazuje, jaki jest potencjał spadku, zwłaszcza że oprócz cykli koniunkturalnych występują cykle waluacyjne. Podczas hossy wskaźniki fundamentalne przegrzewają się, rosnąc ponad miarę, natomiast pod koniec bessy niemało jest akcji z jednocyfrowym C/Z i wtedy nadarza się prawdziwa długoterminowa okazja do zakupów.
Jeśli na rynku miałoby nie być przeceny, to na powrót C/Z do bezpiecznego pasma potrzebny jest ponad 2-krotny wzrost zysku netto na akcję spółek z MIDWIG i aż 4-krotny z WIRR. Wymagania te będą jeszcze większe, jeśli uwzględnić rozwadnianie kapitału akcyjnego wskutek boomu nowych emisji.
Oprócz zbiorczej analizy wyszczególniono także spółki najbardziej atrakcyjne fundamentalnie względem kryterium Cena/Zysk (Tabela 2). Jest ich już naprawdę niewiele i dziwne, że zamiast kupować je spekuluje się na spółkach-balonach z C/Z powyżej 50.
ndeks
Spółka
Cena
C/Z
MIDWIG
Puławy
56,70
8,72
Boryszew
26,20
9,35
Kredyt Bank
19,40
11,04
Millenium
7,85
11,31
Ciech
63,00
11,90
Echo
84,50
13,90
WIRR
Fam
14,40
8,79
Yawal
34,05
9,40
Plastbox
18,87
10,61
CSS
24,24
11,70
Elzab
48,10
12,23
Zetkama
19,70
13,13
Tabela 2. Najbardziej atrakcyjne fundamentalnie spółki z indeksów
MIDWIG i WIRR, stan na 27 listopada 2006
(obliczenia własne na podstawie danych z
http://www.parkiet.com, www.gpw.com.pl)
W indeksie MIDWIG spośród 37 spółek notujących zysk netto za ostatnie 4 kwartały aż 17 ma wskaźnik C/Z powyżej 30, a 14 wciąż poniżej 20. Podobnie, w indeksie WIRR spośród 52 spółek notujących zysk za ostatni rok C/Z>30 notują 23 spółki, a C/Z<20 ma 20 przedsiębiorstw.
Historia pokazuje, że koniec roku sprzyja wzrostom i trudno, żeby w okresie przedświątecznym doszło do nagłego wycofania znacznych pieniędzy z funduszy. Równie mało realna jest rezygnacja przez zarządzających z wyciągania kursów na koniec roku, gdyż trwa pogoń za premiami za uzyskane wyniki. Sielankowy obraz mógłby w najbliższych tygodniach zepsuć jedynie krach na giełdach zagranicznych, jednak na to raczej nie ma miejsca podczas przedświątecznego szturmu konsumentów na sieci detaliczne.
Problemem jest natomiast realne ryzyko załamania indeksów MIDWIG i WIRR w horyzoncie kilku kolejnych miesięcy. Wiele wskazuje też, że odrabianie strat będzie szło znacznie wolniej niż po majowym tąpnięciu i na kolejne rekordy przyjdzie poczekać lata a nie miesiące. Dziś nikt z kupujących nie stawia sobie pytania, skąd miałyby się wziąć kolejne miliardy "naiwnego" kapitału, który miałby te przewartościowane akcje odkupić? Do tego nie ma możliwości zabezpieczenia się przed spadkiem kursów w segmencie mniejszych spółek, gdyż handel kontraktami na MIDWIG od dawna praktycznie zamarł. Krótkiej sprzedaży oczywiście brak. Pewną alternatywą pozostaje jedynie zbudowanie portfela akcji tanich fundamentalnie i defensywnych.
Należy przypuszczać, że w razie nadejścia średnioterminowego trendu spadkowego na giełdach światowych (i wzrostu niechęci do rynków wschodzących) polskie akcje stracą znacznie więcej. Znikną z telewizji reklamowe ballady o bogacących się wujkach i dziadkach. W tłum wedrze się z opóźnieniem panika, wówczas tłum ten pobiegnie sprzedawać akcje i umarzać jednostki TFI, również te inwestujące w małe i średnie spółki, nakręcając spiralę dramatu. Indeksy MIDWIG i WIRR zaczepione na niebotycznych poziomach doznają gwałtownej grawitacji, kto wie czy nie większej niż w maju. Dlatego rozsądny inwestor zamiast bez namysłu kupić przewartościowane zwłaszcza średnie i małe akcje powinien powiedzieć: "Dziękuję, nie wchodzę. Za kilka miesięcy kupię taniej, znacznie taniej." Może nawet o czterdzieści procent taniej.
Bartosz Stawiarski "
p/s
artykul mam w pliku txt więc niestety tabelki sa niezbyt czytelne ,ale jak ktos sie dobrze wczyta zrozumie w czym rzecz.Tekst p Stawiarskiego oryginalny, bez żadnych skrótow.