Dzięki chłopaki za dobre słowo.
Co do fundacji i innych linków to nic nie będę zakładał mimo powagi sytuacji wbrew woli moje żony bo to ja będę później miał wyrzuty sumienia.
Żona jest choleryczką i jak zobaczymy swoją osobę na tych stronkach to już się boję reakcji a obiecałem że tego nie zrobię.
Co do kasy to po tych paskudnych oskarżeniach w moją stronie nie mam zamiaru nikogo "naciągać" żeby kupić sobie prezenty na święta tak jak to napisała pewna zakompleksiona osoba z Białego.
Na zakończenie powiem tylko tyle, że nigdy tutaj nie prosiłem nikogo nawet o złotówkę a z każdego zakładu się rozliczyłem.
Oskarżanie mnie, że na zdrowiu żony chce wyłudzić od Was kasę jest czymś dla mnie niewyobrażalnie ohydnym.
Gdyby tak było to mógłbym wymyśleć milion innych historyjek nie bazujących na zdrowiu bliskiej mi osoby.
Powiem szczerze, że zastanawiałem się parę dni czy tutaj o tym pisać i teraz szczerze żałuję bo tylko się dodatkowo zdenerwowałem.
Tyle w temacie
Zmykam
Przeżyłem chorobę najbliższej mi osoby, niestety z najgorszym możliwym finałem.
Myślę, że moje doświadczenia powinny Ci się przydać, z perspektywy czasu wiem jakie błędy popełniłem, a moje błędy, choć zupełnie niezamierzone, przyczyniły się do takiego, a nie innego zakończenia całej sprawy.
Pierwsze co mi przychodzi na myśl, to fakt, że Twoja żona nie chce żadnych zbiórek. Absolutnie nie oceniam Waszych możliwości finansowych ale wychodzi na to, że kwota jest na tyle spora, że nie ogarniesz tego sam ani przy pomocy najbliższych znajomych. Innej opcji niż publiczna zbiórka raczej nie widać.
Nie chciałbym żebyś to źle odebrał, ale trochę to wygląda jakby Twoja żona pogodziła się z wyrokiem nie zgadzając się na zbiórkę nazwijmy to publiczną. Tu chyba Twoja rola, żeby z nią porozmawiać na ten temat, ewentualnie skorzystać z pomocy specjalisty.
Tak jak wiele osób już pisało, w takiej zbiórce wpłaci ten kto chce, i to wpłacający wybiera czy wspomoże Was, czy na przykład jakieś potrzebujące dziecko, nie w tym nic złego.
Jesteście rodzicami, dzieci macie chyba jeszcze dość małe, a dzieci potrzebują obojga rodziców, a już na pewno matki.
W moim przypadku było łatwiej o tyle, że ja z żoną podejmowałem wszystkie decyzje, Wasza sytuacja jest inna choćby dlatego, że Twoja żona jest dorosłą osobą która ma prawo wyrazić swoje zdanie. Jednak nie oznacza to, że jej zdanie jest słuszne, w mojej i chyba nie tylko mojej opinii, nie jest to dobra strategia.
Osoba która dowiaduje się o chorobie nie zawsze podejmuje racjonale wybory i z całym szacunkiem, Twoja żona obiera zły kierunek. Świat jest jaki jest i musi zawalczyć sama o swoje życie i Ty musisz jej w tym pomóc.
ze szczegółów "technicznych" nie wiem jaki jest status jej choroby, jakie macie papiery, ale jeżeli wspominasz o leczeniu za granicą, szpital który proponuje leczenie wystawia coś na kształt promesy, listu intencyjnego który opisuje po krótce jej przypadek i przedstawia propozycję leczenia wraz z kosztami, to służy do tego aby właśnie przedstawić czy fundacji organizującej zbiórkę i/lub osobom chcącym pomóc.
Zazwyczaj jest określony termin leczenia, ewentualne dodatkowe koszty.
Jeżeli chcesz, mogę zorganizować wizytę u neurochirurga w Poznaniu, to jest mój dobry kolega który leczył na przykład wielu piłkarskich reprezentantów Polski, będziecie w razie czego musieli tylko dojechać do Poznania, innych kosztów nie będzie.
Od momentu kiedy w Polsce powiedziano nam, że nasz syn i tak umrze, i zaczęliśmy szukać za granicą możliwości, rozmawialiśmy ze szpitalami, w stanach, w Japonii, Szwajcarii, Hiszpanii i we Francji, ten kolega cały czas nadzorował i opiniował wszystkie propozycje i zdecydowaliśmy się na Francję po jego opinii.
Dodatkowo, jeśli będziesz chciał skorzystać z mojej propozycji, będzie potrzebne więcej szczegółów bo w tej chwili praktycznie mało co wiem żeby ewentualnie coś podpowiedzieć.
Tak czy siak, życzę Wam dużo wytrwałości i siły oraz pozytywnego nastawienia co jak czytam szczególnie potrzebne Twojej żonie.
Nie zaglądam tu zbyt często, więc w razie czego skontaktuj się z Vincentem, on przekieruje Cię do mnie