O godzinie 9:06 Lewandowski przyjechał na Sabener Strasse w swoim jaskrawoczerwonym służbowym Audi e-tron GT RS. Sześć minut spóźnienia! Nawet odwieczny spóźnialski Leroy Sané zdążył na parking podziemny na czas o 8.59.
"Lewy" również jako ostatni pojawił się na boisku treningowym o godzinie 10.31. Zwykle w ciągu ośmiu lat pobytu w Bayernie zawsze był jednym z pierwszych.
Podrapał się po uchu, przechadzając się bezwiednie na rozgrzewkę. Wszystkie ćwiczenia rozpoczął jako ostatni. Ukończył je, ale nigdy ze stuprocentowym zaangażowaniem — i z opadającymi ramionami.
Lewandowski prawie nie rozmawiał z kolegami z drużyny. Kiedy przyjacielsko poklepał Lucasa Hernandeza po plecach, Francuz odwrócił się. Benjamin Pavard i Dayot Upamecano również nie mieli ochoty na rozmowę z gwiazdą, która chce odejść. Z napastnikiem często rozmawiał tylko Leon Goretzka. Wymienił też żartobliwą pogawędkę z Jamalem Musialą.
A z Julianem Nagelsmannem? Zero kontaktu i rozmów na boisku! Co znamienne, gdy trener wygłaszał przemówienie w kręgu drużyny, gwiazdor stał na zewnątrz, demonstracyjnie patrząc w dal. Wolał rozciągać uda...
Lewandowski nie popisał się również w momencie, gdy jego drużyna przegrała, a wszyscy zawodnicy w żółtych koszulkach musieli robić pompki. "Lewy" nie był do tego skory! Nie przyłączył się, wolał za to zaopatrzyć się w orzeźwiający napój przy wózku golfowym.