Temat nabiera kolorytu, co bardzo mnie cieszy..
Dziś Wielki Piątek, więc powinno być postnie.
Śledzia na tapetę, wrzucił już, nasz białostocki animator zabaw bramnych i podwórkowych - dzięki forty - więc ja podam na coś, co dodatkiem do owego śledzia lub tez samodzielnym daniem, być może..wspominane już było na naszym forum.
Lubie tamte tereny i pewnie sam, z własnej woli, mógłbym zostać "podkopcem", a już tamtejsza różnorodna kuchnia, pasuje mi idealnie. Trochę bardziej na południe i robimy coś, co powstało, trochę tak jakby z biedy...
Historia pokazuje, że wiele genialnych potraw z biedy owej, własnie powstało..
1. Gotujemy 1 kg ziemniaków i jeszcze gorące, przeciskamy przez praskę..odstawiamy do wystudzenia
2. Do zimnych powyższych, dodajemy 0,5 kg pszennej mąki i wbijamy jedno jajo - kurze. Nastawiamy piekarnik na 200 stempli.
3. Najpierw łyżką, a potem łapą ( niedźwiedzia łapa Teosia, pożądana ) wyrabiamy ciasto
4. Formujemy gruby wałek i kroimy na 8-10, dwu centymetrowych kawałków, lekko rozciągamy, nadając im kształt placuszków
5. Papier na blachę, placki na papier i wszystko do pieca.
6. Termoobieg i za jakieś 25 minut, smarujemy masłem czosnkowym czy czymkolwiek innym ( tak Lukasz, dżem może być ) i wpierdalantes na gorąco lub później na zimno..
7. A co wpierdalantes ???