u mnie też dzień, jak co dzień... w pizdę, kurwa, z jednym błędem tu i tam
pozdro, kurwa, dla dobrych chłopaków!
Opowiem Ci taką historię z życia, to może Cię w jakimś stopniu pocieszy.
Wczoraj miałem Libię z ŁKS-em.
I wiesz co?
Nie oglądałem naszych tylko tę pieprzoną Libię.
Do przerwy 0:1, ale szybko w drugiej 2:1 i tak...
Do 90 minuty.
Wynik końcowy 2:3.
Ale dzisiaj był następny dzień.
Wkurzony na tych afrykańskich faworytów zagrałem maxikombi z 8 bloków na 6 razy goście strzelą i 2 obydwie strzelą.
Weszło 6 z 8.
Nadrobiłem wczorajsze z nadwyżką.
I tym akcentem przypominam, że jutro też jest dzień.