Ta wyjątki.
W Londynie za studenta robiłem za czarnucha. Supervisorka z Polski. Przychodzili do niej Polacy po pracę i jak się dowiadywali że ona Polka to chcieli gadać po polsku. A ta kurwa do nich: jesteśmy w UK to będziemy rozmawiać po angielsku.
Długo tam nie wytrzymałem.
quincy a ja tak z innej beczki zapytam - na co przeznaczyłeś zarobioną kaskę - pamiętasz ?
Życie w Londynie było tak drogie że przy moich gażach niewolnika dokładałem do interesu. Spierdoliłem stamtąd po 2 miesiącach.
Przejeżdżałem codziennie przez Marble Arch. Arabskie kozojeby to jest coś strasznego. W ogóle ten Londyn przyjebany był.