Według włoskich mediów Arkadiusz Milik może zostać włączony w wielką wymianę na linii Napoli-Inter. Plany neapolitańczykom chcą jednak pokrzyżować władze PSG. Polski napastnik ostatnio był mocno łączony z przenosinami do Juventusu. Sprawa chwilowo ucichła, ale pojawiają się informacje, że Milik może zasilić szeregi innego wielkiego włoskiego potentata - Interu. Reprezentant Polski miałby zostać włączony w transfer Mauro Icardiego, którego sprowadzeniem zainteresowane jest Napoli. Icardi gra obecnie na wypożyczeniu z Interu do PSG i to właśnie Francuzi mogą zniweczyć plany prezydenta Napoli, Aurelio De Laurentiisa. "La Gazzetta Dello Sport" informuje, że w ramach rozliczenia za transfer Icardiego, paryżanie oferują Interowi gotówkę oraz dwóch zawodników: Leandro Paredesa i Juliana Draxlera. Z kolei zwykle świetne zorientowany o sytuacji w ekipie "Nerazzurrich" portal "FCInterNews" dementuje te plotki, pisząc o niechęci Antonio Conte do obu ewentualnych wzmocnień. Paredes i Draxler mieliby zbytnio przypominać aktualnych graczy Interu, Christiana Eriksena oraz Marcelo Brozovicia. Napoli ma dla mediolańczyków znacznie ciekawszą propozycję. Klub z południa Italii może zaoferować rywalowi Allana lub Arkadiusza Milika, co zdecydowanie bardziej odpowiada władzom Interu, jak i samemu menedżerowi. Niewykluczone, że polski napastnik przeniesie się do stolicy Lombardii, a jego miejsce w Neapolu zajmie Mauro Icardi. W takiej sytuacji stratny okazałby się Juventus, w którego orbicie zainteresowań jest i Milik, i Icardi. "Stara Dama" jednym ruchem zostałaby pozbawiona szansy na którykolwiek transfer.
Według włoskich mediów Arkadiusz Milik może zostać włączony w wielką wymianę na linii Napoli-Inter. Plany neapolitańczykom chcą jednak pokrzyżować władze PSG. Polski napastnik ostatnio był mocno łączony z przenosinami do Juventusu. Sprawa chwilowo ucichła, ale pojawiają się informacje, że Milik może zasilić szeregi innego wielkiego włoskiego potentata - Interu. Reprezentant Polski miałby zostać włączony w transfer Mauro Icardiego, którego sprowadzeniem zainteresowane jest Napoli. Icardi gra obecnie na wypożyczeniu z Interu do PSG i to właśnie Francuzi mogą zniweczyć plany prezydenta Napoli, Aurelio De Laurentiisa. "La Gazzetta Dello Sport" informuje, że w ramach rozliczenia za transfer Icardiego, paryżanie oferują Interowi gotówkę oraz dwóch zawodników: Leandro Paredesa i Juliana Draxlera. Z kolei zwykle świetne zorientowany o sytuacji w ekipie "Nerazzurrich" portal "FCInterNews" dementuje te plotki, pisząc o niechęci Antonio Conte do obu ewentualnych wzmocnień. Paredes i Draxler mieliby zbytnio przypominać aktualnych graczy Interu, Christiana Eriksena oraz Marcelo Brozovicia. Napoli ma dla mediolańczyków znacznie ciekawszą propozycję. Klub z południa Italii może zaoferować rywalowi Allana lub Arkadiusza Milika, co zdecydowanie bardziej odpowiada władzom Interu, jak i samemu menedżerowi. Niewykluczone, że polski napastnik przeniesie się do stolicy Lombardii, a jego miejsce w Neapolu zajmie Mauro Icardi. W takiej sytuacji stratny okazałby się Juventus, w którego orbicie zainteresowań jest i Milik, i Icardi. "Stara Dama" jednym ruchem zostałaby pozbawiona szansy na którykolwiek transfer.
Biszop Bohater na zawsze nieśmiertelny. Mały Żołnierz nie odszedł. On wyruszył w drogę na mecz wyjazdowy...
Meldunek: 24/11/2003
Postów: 28405
Skąd: Pod barem w Zurichu
nie wiedziałem gdzie to wrzucić...
Były piłkarz zespołu Genclerbirligi Ankara zgłosił się na komisariat policji, gdzie przyznał, że kilkanaście dni temu zamordował swojego 5-letniego syna. Turecki piłkarz zamordował 5-letniego syna. Lekarze myśleli, że chłopiec zmarł na koronawirusa Piłkarz zeznał, że do morderstwa doszło 23 kwietnia. Wówczas zawiózł on do szpitala swojego syna, który miał problemy z oddychaniem i gorączkę. Lekarze podjęli więc decyzję o tym, że chłopiec i jego ojciec zostaną poddani kwarantannie. Gdy chłopiec znalazł się na sali sam z ojcem, jego stan nagle się pogorszył. Gdy lekarze przybiegli na pomoc, chłopca nie udało się już uratować, a jako przyczynę zgonu uznano niewydolność oddechową, mogącą być skutkiem zarażenia koronawirusem. Po kilkunastu dniach okazało się, że przyczyna śmierci była zupełnie inna. - Gdy syn leżał na łóżku, położyłem poduszkę na jego twarzy. Przez 15 minut jej nie podnosiłem. Syn walczył, aż w końcu przestał się ruszać. Wtedy zacząłem krzyczeć i zawołałem lekarzy, by uniknąć jakichkolwiek podejrzeń - powiedział piłkarz, przyznając się do morderstwa. I dodał: - Nigdy nie chciałem mojego syna. Od jego urodzenia. Nie wiem dlaczego go nie kochałem. Jedynym powodem, dla którego go zabiłem, było to, że go nie lubiłem. Nie mam problemów psychicznych. Piłkarz po złożeniu zeznań trafił do aresztu, w którym będzie czekać na proces sądowy. Grozi mu dożywocie.