Prośba Łydeczki, jest dla mnie rozkazem..
( Jakie to sprytne, własne zapędy do opierdalania mięsa pod każda postacią i w każdej ilości, ukryć pod przykrywką drugiej osoby, cos w stylu...dla kolegi pytam..Brawo Biczyk, ale nie ze mną te numery..)
1. Wybieramy ładny kawałek szynki wieprzowej, taki płaski, nie kulkę..Wielkość zależna od apetytu, poza tym, to czego nie zjemy na gorąco, doskonale sie później sprawdza, jako wypchanie bułki czy kanapki..
2. Nacieramy mieszanką utartych przypraw..sól, pieprz, majeranek, kilka kulek ziela, kilka listków, kilka ząbków czosnku, chluścik - nie chlust oleju..
Ja to miażdżę w kamiennym moździerzu, Teoś np, raz pierdolnie łapą na desce i gotowe.
3. Ja na koniec, juz w misce skrapiam sosem sojowym, masuję mięsko i do lodówki, wieczorem..i to już koniec przygotowań z mięsem..
4. Następnego dnia, na godzinę przed planowanym wstawieniem, wyciągamy z lodówki i stawiamy sobie gdzieś w kuchni.
5. Trzeba jeszcze przygotować odpowiedni kawałek foliowego rękawa do pieczenia i rozgrzać piekarnik do 180 stępli ( bez termoobiegu )
6. Czas pieczenia, standardowo przyjmujemy tak 10 minut na 100 gram świnki
7. Wkładamy mięsko w rękaw, gdzie wcześniej też kilka kropli oleju wpuściliśmy, ja nie używam żadnych klamerek obecnych w opakowaniach z rękawem, zawijam tylko końce jak cukierka i podkładam pod mięso.
Ze trzy małe nakłucia w rękawie, ustawiamy timer i idziemy wypić kufelek piwa np, tudzież przygotować lub napowietrzyć butelkę wina.
8. Jakieś 15 minut przed końcem, można rozciąć rękaw wzdłuż, powierzchnia powinna się ładnie przypiec - mięsa powierzchnia..
9. Ja po wyłączeniu pieca, pozostawiam jeszcze mięsko w środku, przez jakieś 10 minut, delikatnie uchylając wejście.
i to tyle..samo sie robi.
Smacznego życzę.
Poproszę Vinca -oczywiście znów zażąda przelewu na konto - żeby wkleił zdjęcie.