Wiadomo Biszop. Ale z tym 30-40% to trochę mi się spina. Napisałbym bardziej 200-300%.
Przykład prosty. Działki w okolicach Żukowa znajdę 100zł/m2. Dojazd: 15 min rowerem na przystanek, 30 minut kolejką i dalej w mieście zależy gdzie dalej.
Działki na przedmieściach Gdańska z lasami i łąkami 300zł/m2. Wtedy tak jak u Fecha autobusik pod nos i w centrum w 15-20 minut.
Przy 1000 metrowej działce to jest różnica 200k pln. Biorąc pod uwagę, że na samą wachę pewnie z 1500 zł miesięcznie wydawałbym więcej to jest zwrot po 11 latach.
Tylko ja to potrafię policzyć. Bank licząc zdolność kredytową już tak średnio. A ja gołodupiec, nie mam pół melona w suchym.
Oczywiście popierd... procenty, nie mam pojęcie dlaczego tak napisałem
, nie będę już pisał o procentach i kwotach tylko napiszę inaczej.
U mnie dwie osoby jeżdżące regularnie samochodem do pracy, dwójka dzieci, jedno szkolne drugie wtedy przedszkolne, a nawet jej nie było
Żeby kupić tanią działkę, to w Poznaniu 20 - 30 kilometrów od tablicy Poznań, nie do centrum, to minimum. Codziennie dwa auta w jedną w drugą stronę, zajęcia dodatkowe dzieci w jedną drugą stronę, zakupy, jakiekolwiek wyjście dzieci do kina, my na imprezę, do znajomych, zakupy jakiekolwiek, przywiezienie czegokolwiek. I najważniejsze czas, jak prowadzisz swoją działalność to czas jest wyrażony w całkiem wymiernych wartościach, i nie jest to 1500 pln więcej, paliwo to jedno, zużycie samochodu, obsługa
do tego Gdańsk i czas dojazdu, duże miasto dłuższy czas, to chyba oczywiste.
Mieszkamy 6 rok, mnie już się zwróciło zgodnie z tym co sobie wyliczyłem przed zakupem:)
Długo się zastanawialiśmy który wariant wybrać ale trafiła się opcja kupna działki w okolicy w której mieszkaliśmy do tej pory, to zrobiła się szybka akcja, mieliśmy 24h na podjęcie decyzji bo facetowi się śpieszyło, syn szedł na studia do innego miasta, musiał mu za kasę z działki kupić mieszkanie.
teraz syn kończy 11 lat, szkoła kilometr po dzielnicy, w zasadzie wszystkie zajęcia ma w okolicy, śmiga rowerem, córka przedszkole za dosłownie za rogiem, za chwilę do szkoły. Młody od 1,5 roku jeździ sam autobusem na dodatkowe zajęcia.
Nad jezioro mam 2 kilometry może ciut więcej, dwa do wyboru. Las może z kilometr.
Dwa autobusy w okolicy, kolejka od zeszłego roku. Żonie pasuje idealnie bo kolejką jeździ do pracy, raz, że taniej, a dwa, że dojazd miała kilkadziesiąt kilometrów krajówką i sezon jesień/zima to kiepskie warunki do jeżdżenia.
docelowo, chciałbym móc kiedyś zwinąć bałagan i wynieść się na wieś, taką wieś wieś, a nie pole które rolnik sprzedał deweloperowi czy podzielił na działki.
ale to pieśń przyszłości i co do tego czasu się wydarzy, zwłaszcza w obliczu tego syfu który nas zastał to nawet chyba szkoda się rozpędzać z marzeniami