Ja wbiłem z marszu po jednej rundzie w międzywojewódzkiej juniorów z Salosu Szczecin (to było moje pierwsze jakiekolwiek granie w klubie), w wieku 17 lat do pierwszego składu czwartoligowego Hutnika Szczecin. Biliśmy się o awans do 3 ligi z Gwardią Koszalin. Wszystko zapowiadało się pięknie, wszyscy chwalili, nawet do kadry województwa się załapałem. Za szybko chyba starszyzna mnie zaakceptowała i trochę za bardzo mnie poniosło z zabawą niestety. Ale co chłopaki potrafili się bawić to głowa mała. Opowieści z obozów, na powrotach z wyjazdów... Coś pięknego, jak sobie przypomnę.
Wszystkiego po trochu zabrakło żeby się wybić gdzieś wyżej.