Niby człowiek już się przyzwyczaił to tego, ale włącza się jakiś wyższy stopień wkurzenia po takich tekstach.
Właśnie przeczytałem, że niejaka Sara Boruc uważa że ma koronę, ale ani w Polsce, ani w Anglii nikt nie chciał jej zbadać.
To znaczy, czy ma to nie wiadomo, ale miała takie objawy jak przy tej chorobie.
Wprawdzie stan jej zdrowia już się polepszył, ale zdążyła, według jej zapewnień, zarazić swojego męża, czyli Artura Boruca.
Z tymi objawami podróżowała na trasie Londyn-Warszawa i jak zaraziła męża, to pewnie i wiele innych osób.
Kurwa - sorry, ale to chyba najodpowiedniejsze słowo - czego to się nie robi dla "sławy", żeby była klikalność.