Bukmachera łatwo rzucić biorąc pod uwagę wariancję niespodzianek jakie są w dzisiejszych czasach, nie wspominając o podatku i marży. Tak naprawdę problem leży w naturze psychicznej, zdrowi psychicznie bez problemu potrafią zaprzestać granie bo wiedzą, że traktują to jako dodatkowe zajęcie. Bukmacher nie jest żadnym fundamentem. Nie oczekują od buka niczego. Nie sugeruję tutaj każdemu choroby psychicznej. Liczy się też umiejętność wyciągnięcia prawidłowych wniosków. Prawidłowego światopoglądu. Prawidłowego podejścia. Można tak wymieniać. Często bukmacher to ucieczka od problemów do tego innego świata. A o problemy w dzisiejszych, niepewnych czasach łatwo. Po czym gdy się gra to nagle zapomina o całym świecie i jak wchodzą mecze to co się będę przejmował za co zapłacę kredyt, ilu kochanków może mieć baba, czemu ten jeździ lepszym autem, co sąsiedzi powiedzą o mnie, na fb ludzie latają po Egiptach, Chorwacjach, Włoszech a ja jem kabanosy po promocji. Wchodzi - jest super. Jest tak fajnie. Ale nie. Istota rzeczy polega na czym innym. Ja jestem osobą która bukmachera nie tknie, a lubi obejrzeć tą rywalizację sportową. Problemem jest nadmierne myślenie o pieniądzach. To jest smutne, że przez pieniądz można się tak zniewolić. Raz, że niszczy bo nie kupisz za niego wielkich wartości a dwa, że zniewala bo im więcej kasy tym bardziej się o niego martwi. I to jest ten problem. Tylko problem w tym, że wyścig po pieniądze jest dla mnie największą głupotą od zarania ludzkości. Bo w tym wpierw stawia się na samorozwój. A nie po pieniądze. Większość robi odwrotnie i są problemy. Dlatego nie warto.
Zaraz ktoś pociśnie, że Coelho