W przypadku Greków są dwie opcje: są faktycznie tak beznadziejni i L strzelona bramka do przejście, lub są słabi, ale przyjechali do Warszawy w jasnym celu nieprzegrania i u siebie zagrają odważniej i wymęczą awans. Nie trzeba chyba przypominać tego co L pokazała w Finlandii.
Postawienie na nich czegokolwiek, przy tym co grają jest co najmniej nierozważne, pomijając klasę rywala
głos rozsądku
stawianie na drużynę, która przeżywała męki z amatorami z wyspy o wielkości ziarna grochu, a później ledwo przepchnęli fanów hokeja i biegów narciarskich, mówiąc że teraz grają z kelnerami...
a dziś w Atenach koło 40 stopni, a Legia ledwo wczoraj przyleciała, tam naprawdę sztab nie myśli o niczym, totalni amatorzy