Jakiś czas wcześniej, spod pabianickiej wsi
Wyjechał do stolicy szukać lepszych dni - Burbon
W pizzy znał jednego z powiatu swego, robiącego już od 99-tego
Biczu ma na imię, w plackach trochę robi
Burbon postanowił, że też spróbuje sił w gastronomii
Wysiadł na Wschodnim zadowolony, że za bilet nie zapłacił frajerowi
Chuj, że kawał drogi siedział w kiblu pociągowym
Walił klocem, miał zdrętwiałe nogi trochę
Ale cieszył się, że się ostały polskie złote, proszę cię
Lekko zagubiony pytał ludzi o nazwę ulicy
Wtem - saluto - patrol stołecznej policji
Burbon tłumaczy, że chce do Biczyka z pizzy