#7281754 - 08/02/2019 12:59
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
gdyby, ktoś się wybierał na weekend do miasta Berlin, to wrzucam kilka informacji - może komuś się przydadzą. 1. Dojazd : samochód, wiadomo bez problemu, ale myślę, że fajna opcją będzie podróż pociągiem np z Warszawy 6 godzin z haczykiem, bez żadnych niespodzianek drogowych, z piwkiem i gazetą w ręku. Bilet pewnie w jakieś promocji się znajdzie. 2. Hotel : jak, ktoś potrafi się obyć dwa, trzy dni bez spa, sauny i basenu, to Atrium jest wystarczający. Centrum a zarazem bardzo cicho i spokojnie. Bardzo dobre śniadania i miły personel z krajów sowieckiego sajuza. Tuz obok stacja U bana i doskonała komunikacja po całym mieście, dla mnie perfekcja organizacyjna, kolejki co kilka minut, sprawnie rozrzucają tysiące ludzi po całym Berlinie. Cena - pewnie jest więcej opcji, ale nam, jako 5 osobowej kleine grupe, wystarczył dzienny bilet za 19,90 EURO, by odwiedzić najważniejsze punkty miasta, od wieży telewizyjnej, poprzez Brandenburger Tor, Reichstag itp i nie odmawiać sobie, lokalnego piwka, na każdym przystanku. 3. Kulinarnie - od razu, po zaparkowaniu samochodu ( parking płatny od 7.00 do 19.00 zone4 coś koło 2 EURO/ godzina ) moim oczom ukazała się żółta buda, sieci, która specjalizuje się w czymś, co jest obowiązkowym punktem do zaliczenia, czyli berliner currywurst a, że wypity podczas drogi ziemniak wyostrzył apetyt, to...poszło szeroko. Cóż jak dla mnie petarda i warte każdego wydanego EURO - np. główny bohater solo 1.30 EURO. Potem dopiero meldunek w hotelu i troszkę ( no może więcej niż troszkę ) ziemniaka, by wzmocnić organizm przed czekającą nas wędrówką............
|
Do góry
|
|
|
|
#7281798 - 08/02/2019 16:01
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
...spokojnym, defiladowym krokiem, rozpoczęliśmy marsz w stronę Olympia Stadion..szliśmy i szliśmy, i szliśmy....zmęczenie zaczęło doskwierać, więc po jakiś, no dobrych 300 metrach, weszliśmy na mały regeneracyjny posiłek, do jakże typowej dla regionu restauracyjki serwującej przysmaki typowo niemieckiej kuchni poszły zupy - wszystkie bo pięć - najlepsza wg pozycja nr 102 potem kilka przystawek - proponuję w miksie numer 253 i 11 dodatkowo i doszliśmy do dań głównych : mój ranking to : jagnięcina Madras 45, filet z kaczki Sabzi 52 i mix grillowy - reklamowany jako specjalność szefa kuchni..kurczak Tikka Masala 62 również godny polecenia... fajny, bardzo klimatyczny lokal ( na ścianach hinduskie bóstwa - np facet z trąbą, w kącie, zatopiony w modlitwie, i okadzający się wonnym dymem z kadzideł, właściciel, wszyscy uśmiechnięci i kłaniający się w pas, jak pracownicy, Biczowi, przed imprezą firmową. koszt : 5 persone, total waga circa 530 kg - 100 EURO... dalej w kierunku stadionu...
|
Do góry
|
|
|
|
#7284417 - 11/02/2019 15:59
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
dalej w kierunku stadionu... coraz więcej ludzi na chodnikach, którzy o dziwo, wszyscy zmierzali w tym samym kierunku co my.. coraz większe zmęczenie i gdyby nie kilka budek z przekąskami, różnego rodzaju wurstami ( nic więcej na ich temat nie jestem w stanie z pamięci przywołać ) i piwem, pewnie zalegli byśmy gdzieś na ławce w połowie drogi..co najbardziej utkwiło mi w pamięci to, to..że przy budkach owych stali sobie z browarami, zarówno niebiesko biali jak i czerwono biali, i..i nic kurwa tak sobie wyobraziłem, jak to sobie, gdzieś przy stadionie Legii, pijemy w pięciu browarek, ubrani od stóp do głów w barwy Widzewa... wreszcie na horyzoncie zamajaczył ON.... kurwa aż dreszczy dostałem, dotykając historii świata w czystej postaci.. sam Adolf F. planował i nakazał jego rozbudowę na stutysięcznik, by godnym stał się godnym Tysiącletniej Rzeszy.. powiem, że warto odwiedzić to miejsce nawet nie w czasie meczu.. dojazd komunikacją również prościutki, jak w inne miejsca.. Mecz...mam troche zdjęć, filmików itp, ale tego się nie da przekazać słowami, trzeba po prostu, to zobaczyć na własne oczy.. od strony kibicowskiej.. siedzieliśmy na wirażu, tuż przy strefie fanów Herty i powiem tak...cały sektor, pewnie z 8 tysięcy gardeł, robili co mogli, działo się...ale uważam, że ze względu na charakterystykę i architekturę obiektu, obojętnie co by robili, takiego efektu jak na innych kameralnych powiedzmy stadionach, chociażby lokalnego Unionu ( wróce jeszcze do niego )czy chociażby w Łodzi , nigdy nie osiągną, a szkoda..chociaż, gdyby była taka oprawa, to może miałbym inne zdanie.. droga powrotna do hotelu...jedyny zapamiętany punkt to lokal Prime Kebab przy Lindenallee 28, o którym pisałem live ( mało surówki-duzio mieso), currwurst przy hotelu i tuż przy wejściu pub, do którego, pomimo późnej godziny, z trudem udało sie wcisnąć nasze pół tony człowieków.. w środku Szczupaka ludzie wszelkiej płci i wieku, wszyscy w barwach Herthy.. i Bayernu..lokal z długa historią, klimatyczny i jak chcemy obejrzeć jakąś transmisję meczu, przy dobrym piwie, zagryzając chlebem ze smalcem i kiszonym ogórem - idealna miejscówka.. pamiętam jeszcze jakieś wirujące stringi, ale to inna historia..jakoś nam sie udało wyjść nie wszczynając żadnej międzynarodowej awantury, next door, last few drinks und szlafen...
|
Do góry
|
|
|
|
#7285029 - 12/02/2019 17:18
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
śniadanie w hotelu do godziny 11.00, więc karnie już o 10.35 rozpoczęliśmy lawirowanie pomiędzy bufetami.. niczego nie brakowało, śniadaniowy standard - jaja gotowane, jajecznica, małe kuleczki mięsne, smażony speck, wybór wędlin i serów a także cały zbiór mniej lub więcej potrzebnych dodatków, typu warzywa, owoce i inne jogurty.. Czysto i sprawna obsługa, doskonale rozumiejąca nasz język narodowy.. Doba hotelowa do 12.00, ale dobre pól godziny po, nikt nie robił jeszcze problemu - dla przypomnienia . Parking, torby do bagażnika, kilka eurasów do parkomatu i na druga stronę ulicy na stację S bana.. Tak jak pisałem wcześniej, 19.90 EURO za bilet i heja nach Berlin.. było tego sporo: pierwszy pit stop : ZOO station, gdzie jeszcze unosi sie w powietrzu, klimat książki "My dzieci z dworca ZOO" , potem tkwiący niczym relikt przeszłości w nowoczesnej architekturze kościół pamięci Cesarza Wilhelma. Tuż obok, niejako dobudowana nowoczesna świątynia, gdzie udało się nam spocząć i wysłuchać koncertu organowego.. po drugiej stronie świątyni, chwila ciszy, przy zdjęciach ofiar i płonących zniczach...terrorystyczny atak podczas jarmarku Bożonarodzeniowego 19.12.2016 r.... powrót na dworzec, kolejka i.. drugi pit stop : wieża telewizyjna i wjazd do kawiarni 17 euro z którego zrezygnowaliśmy, wybierając wypicie piwka, na ławce w barku.. dalej pieszo w kierunku Bramy Brandenburskiej - po drodze jest parę fajnych miejsc, np : [url=www.visitsealife.com/de/berlin/]15 euro[/url] , [url=www.berlinerdom.de]z zewnątrz oglądaliśmy[/url] , [url=www.ddr-museum.de/de]skąd my to znamy[/url] ...generalnie w tamtej okolicy, to jedno wielkie muzeum. Wreszcie ONA kilka zdjęć...Reichstag, Bundestag, sto gram, metro na dworzec główny ( trzy stacje - gość co 6 minut przechodzi z jednego końca kolejki na drugi ), piwo, s bana i wysiadka w pobliżu... [url=lon-mens-noodle-house.business.site]petarda prawdziwa !!!!!![/url] chwila czekania na stolik, chyba z pięć ich w środku, może dwie minuty później już mościliśmy swoje głodne dupska na krzesełeczkach.. Powiem tak : to była kulinarna uczta !!! na przystawke nie bierzcie ozorka zupy : bodajże pięć = polecam wszystkie - wielka micha z ryżowym makaronem, na talerzach obok w zależności od wyboru, chrupiąca pierś z kaczki, schab itp..mniej głodni nasycą sie samą zupą.. pierogi - mega - dla mnie najlepsze z kaczką a potem z krewetkami.. autentyczni właściciel - biznes rodzinny, a na ścianach zdjęcia np z Helmutem Kohlem czy tym najwyższym Niemcem z NBA.. total koszt : około 70 EURO dlaczego tak mało, myślicie pewnie ??? ano lata doświadczeń i wypracowany mały trick...piwo pije się przed i po...nigdy w trakcie *dopuszczana herbata około 2 EURO pięć piw w takiej knajpce to koszt 24 EURO - czyli trzy michy zupy !!!! piwo wszędzie takie samo ( no prawie ) lepiej jest poznawać nowe smaki.. uściski dłoni z właścicielem ( łer ar ju from ??? Poland..aaaa Poland !!! Lewandoski, Lewandoski !!! ) i na parking. 100 gram i w drogę powrotną....
|
Do góry
|
|
|
|
#7285516 - 13/02/2019 16:00
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
epilog.... zmierzch zapadał, berlińskie ulice rozświetliły się tysiącami świateł, lamp, neonów i reflektorów..my zaś, lekko zmęczeni, przy pomocy magicznego ziemniak w płynie, próbowaliśmy wykrzesać z siebie jeszcze jakiś pomysł.. Bingo !!! Ziemniak zadziałał, więc zbaczając nieco z trasy, błądząc po osiedlowych uliczkach, najpierw od strony "zaplecza" treningowego, a po kilkunastu minutach od frontu, zaparkowaliśmy tuż przy wejściu, do takiej świątyni... to jest to o czym wspominałem wcześniej, typowy stadion piłkarski z atmosferą i duszą. Od razu zapadła decyzja - to jest punkt naszej kolejnej meczowej wyprawy - na mecz, pukającego do bram Bundesligi, Unionu !!!! Na mecze przychodzi tu do 22 tysięcy z małym haczykiem, a na mecz minionej kolejki były jeszcze dostępne bilety..15 EURO.. Szybka wizyta w sklepie z pamiątkami - przemiła Niemka - jeszcze otworzyła mimo, że było już po 19 stej.. We wnętrzu czuliśmy się tak jakoś swojsko..dlaczego ??? ano, dlatego bo kolory prawilne... zdecydowanie jedziemy !!!! na tyłach, przy wąskiej osiedlowej ulicy, duży pub dla Unionersów Unionersów w drogę..zjazd z autostrady na Frankfurt, zakupy w Kauflandzie, przejazd przez miasto, most graniczny na Odrze, pierwsze rondo w Słubicach i....dawaj z powrotem !!! Przejazd koło czającej się na wracających do Polski, polizmajstrów ( dwa samochody ), szybki wjazd pod prąd w jednokierunkową, i prawie biegiem 50 metrów, do..stojącej na przeciwko Mc donalda, budy Leto Imbiss... Turek w środku nazywał się chyba Maj Friends, bo podczas zamawiania i wydawania nam kebabów, curry i bratwurstów i piwa, przedstawiał się ze dwadzieścia razy.. teraz to już...naprawdę koniec !!! a na koniec był...ZIEMNIAK
|
Do góry
|
|
|
|
#7285528 - 13/02/2019 16:39
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
ps. w sklepiku Unionu, za darmo pocztówki ze zdjęciem i autografem każdego gracza..jak wiecie, jest tez i polski akcent [video:youtube] https://youtu.be/DIPkCQXqiDA[/video]
|
Do góry
|
|
|
|
#7342834 - 21/05/2019 14:50
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
|
Do góry
|
|
|
|
#7342973 - 22/05/2019 09:13
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
Warszawa - Katowice, popularna gierkówka, mocno odmieniona, ale wciąż odnaleźć tam można klimat PRLu.. Kiedyś miałem znacznie więcej miejsc na kulinarnej mapie tejże drogi, ale obecnie, tak na prawdę odwiedzam tylko jedno.. Miasteczko Siewierz i restaurację "Złota Gęś " Generalnie są dwie siostrzane, jedna tuz przy trasie na Warszawskiej, a druga, dwa skrzyżowania dalej na Bytomskiej, ale którąkolwiek wybierzecie, kulinarnie będzie tak samo..oczywiście znajdziecie jakieś różnice w menu. A król jest tylko jeden... delikatne, duszone w gęsim smalcu, rozpływają się w ustach.. Ale zanim do nich dojdziecie, na rozgrzewkę proponuję : smalec z gęsi, pasztet i chleb siewierski..a z ciepłej przystawki, oczywiście smażoną gęsią ( a jakże by inaczej ) wątróbkę z cebula i jabłkiem Dalej dowolnie - doskonały żurek na gęsinie lub rosół z dodatkiem mięsa z gołębia ( ja biorę obie ) A teraz - fanfary !!!! - wjeżdżają żołądki ( nie wymyślajcie dodatków, bierzcie sprawdzone ) z kluskami śląskimi, wszystko delikatnie skąpane w gęsim tłuszczyku..eh.... dobra kawa, kawałek ciasta i w drogę.. Tutaj macie menu jednej i [url=com/ugd/71c920_fd7aa85e963045eb8a3bdbeac585ec88.pdf]drugiej[/url] jak chcecie to próbujcie, ja to mam za sobą i... Król jest tylko jeden !!!
|
Do góry
|
|
|
|
#7342974 - 22/05/2019 09:15
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
Warszawa - Katowice, popularna gierkówka, mocno odmieniona, ale wciąż odnaleźć tam można klimat PRLu.. Kiedyś miałem znacznie więcej miejsc na kulinarnej mapie tejże drogi, ale obecnie, tak na prawdę odwiedzam tylko jedno.. Miasteczko Siewierz i restaurację "Złota Gęś " Generalnie są dwie siostrzane, jedna tuz przy trasie na Warszawskiej, a druga, dwa skrzyżowania dalej na Bytomskiej, ale którąkolwiek wybierzecie, kulinarnie będzie tak samo..oczywiście znajdziecie jakieś różnice w menu. A król jest tylko jeden... delikatne, duszone w gęsim smalcu, rozpływają się w ustach.. Ale zanim do nich dojdziecie, na rozgrzewkę proponuję : smalec z gęsi, pasztet i chleb siewierski..a z ciepłej przystawki, oczywiście smażoną gęsią ( a jakże by inaczej ) wątróbkę z cebula i jabłkiem Dalej dowolnie - doskonały żurek na gęsinie lub rosół z dodatkiem mięsa z gołębia ( ja biorę obie ) A teraz - fanfary !!!! - wjeżdżają żołądki ( nie wymyślajcie dodatków, bierzcie sprawdzone ) z kluskami śląskimi, wszystko delikatnie skąpane w gęsim tłuszczyku..eh.... dobra kawa, kawałek ciasta i w drogę.. Tutaj macie menu jednej i drugiej jak chcecie to próbujcie, ja to mam za sobą i... Król jest tylko jeden !!!
|
Do góry
|
|
|
|
#7343006 - 22/05/2019 12:35
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
dwa zdania na koniec do powyższego.. Jak ktoś potrafi ugotować, cokolwiek więcej niż tylko wodę na herbatę, to koniecznie, ale to koniecznie zabierzcie do domu butelkę z zakwasem żurku siewierskiego. Jakaś baza, w zależności od upodobań - mięsna lub nie, żurek i..niespodziewani goście, będą całować po rękach.
|
Do góry
|
|
|
|
#7357847 - 10/07/2019 16:22
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
Polski Biegun Zimna...Gołdap i rodzinna restauracja Matrioszka.. maja też kilka pokoi na piętrze - warto zapytać czy akurat nie ma na piętrze żadnej imprezy, bo wtedy ciężko się zasypia ( dotyczy raczej weekendów )
co do jedzenia - mieszanka kuchni polskiej, rosyjskiej i litewskiej.. Warto, naprawdę warto...kartacze, kiszka ziemniaczana, dzyndzałki, zrazy z gruszką, żebro po rosyjsku, sielawa, no i oczywiście autorskie wyroby właściciela..wędzony boczek i inne wędzonki, mięsa i kiełbasy w słoikach, kiszone ogórki i kapusta..
Poznałem właścicieli, zostałem nawet zaproszony do ich "gospodarstwa", gdzie miałem okazję zobaczyć, miejsca w których te specjały powstają..oczywiście do tego..abstynenci i ukryci alkoholicy - nie czytać !!!...duże ilości schłodzonej ukraińskiej wódki..
Piotruś i Kasia - dziękuję i pozdrawiam !!!!! Dostałem zaproszenie na październik, gdzie załoga restauracji wraz z właścicielami, bierze udział w procesie oficjalnego kiszenia kapusty na cały sezon ( około 2 ton )...co kończy się wielkim party !!!! Będę !!!
Generalnie...tam jest pięknie a życie jakoś tak niespiesznie płynie...można popełnić spływ kajakowy jeziorami lub rzekami, pojeździć rowerem po transgranicznej ścieżce Polska-Litwa-Ukraina, odwiedzić mosty w Stańczykach, pojechać do najbliższej litewskiej mieściny na piwo i zakupy...i jeszcze sto innych sposobów na spędzenie tam czasu.. Pięknie tam..
|
Do góry
|
|
|
|
#7375615 - 23/08/2019 10:17
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
Miasto tężni solankowych i niekończącej się zabawy. Zabawy, która rozpoczyna się tak mniej więcej w okolicach godziny 18 a kończy o 22.. Potem już tylko "dogrywki" w zaciszu pokoi, setek domów zdrojowych i sanatorium. Tak, to własnie jedno z najpopularniejszych uzdrowisk sanatoryjnych w Polsce.. W ostatni weekend, przezywał prawdziwe oblężenie, obdzwoniłem ze 30 hoteli i nic, więc pojechałem w ciemno.. Na początek kawa i szarlotka na ciepło najlepszej wg mnie ciechocińskiej kawiarence , mają tam też pokoje w willi, ale oczywiście brak wolnych miejsc.. W auto i krążenie po malowniczych, pełnych ludzi w każdym wieku, uliczkach.. po około 30 minutach, wysiłek został nagrodzony..dwa ostatnie pokoje, bardzo przyzwoity obiekt z basenem i małym spa ( 230 PLN ze śniadaniem ). Potem działania standardowe w tego typu miejscach - jedz, pij i tańcz Jakiegoś miałem dziwnego lenia, i moja aktywność gastronomiczna, zakończyła się właściwie na jednym lokalu. Bo było tam wszystko co trzeba..dobre jedzenie, dobry alkohol i przemiła obsługa. Co sprawdziłem : doskonały żurek chłopski, poprawna kalafiorowa, jarzynowa ten sam styl, słaby stołówkowy rosół, poprawny schabowy, dobry ozór wołowy - taki sos osobiście mi nie odpowiada, i byłyby pyszne żołądki drobiowe, gdyby znów nie utaplali wszystkiego w mącznym, aczkolwiek trochę chrzanowym sosie ( co nieco uratowało danie ). Próbowaliśmy też czterech rodzajów pizzy - to jest motyw przewodni tego lokalu - i wszystkie były bardzo dobre, cienkie ciasto, dużo dodatków i wyważona ilość sera. Dobra, niech to będzie, że z lenistwa, ale wystarczyło mi takie trochę barowo stołówkowe jedzenie... Pizzeria Restauracja "U Tomaszka" 3/5
|
Do góry
|
|
|
|
#7378188 - 29/08/2019 16:38
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
Międzyzdroje..mój pierwszy raz w tym punkcie naszego Wybrzeża. Ładnie, chociaż, jak większość tego typu miejsc - wielki plac budowy, a do inwestowania pieniążków w nowoczesne apartamenty, namawia jeden z reprezentantów naszej kopanej piłeczki..ON zainwestował, a TY ?!? Dobra, krótko...wjazd do podziemnego parkingu, schodami w górę do kawalerki na parterze, szumnie zwanej apartamentem ( Pod Wieżyczkami, 180 PLN/doba), prysznic i w drogę na plażę.Co do owego apartamentu, to największa jego zaletą była odległość do plaży i wszystkich innych atrakcji, no i oczywiście parking. Średnio to wydatek min 20 PLN doba, a straż gminna, szalała z blokadami nawet w niedzielę. Pierwszy przystanek, bez szału..czyli browar i sto, drugi też... Uciekając od zgiełku, trafiłem tzw Portu rybackiego, gdzie oczywiście wszelakiej gastronomii było zdecydowanie więcej niż kutrów na piasku. Robiąc pierwszy rekonesans owych punktów, najbardziej spodobała mi się impreza na samym końcu tej osady - smażalnio -wędzarnia Klif. Przez następne dni, wędzoną rybę spożywałem tylko tam. Młody człowiek, który od rana czuwał nad procesem wędzenia, obsługując 4 szafy wędzarnicze, zasługuje na największe słowa uznania..żar z nieba, żar z palenisk i tak od rana do wieczora. Mam nadzieje, że wieczorne piwko od zadowolonego klienta, smakowało, tak jak mnie rybki.. Śledź, halibut, trewal...dla mnie miazga.. Generalnie to, śledzia uważam za najlepszą rybkę ( narażam sie pewnie fachowcom, wiem, że najlepsza ryba jest filet, ale co tam ) Tuż obok, zejście na plaże, dalej spacer brzegiem morza, gdzie już po jakiś 20 minutach, można się poczuć jak na bezludnej wyspie..cisza, spokój, pełny relaks kurwa..klifowe wybrzeże Wolińskiego Parku Narodowego. Godzina 15 a na drobniutkim piasku plaży, odciskaliśmy pierwsze ślady..relaks. wracamy do jedzenia czyli wchodzimy do sporting kamienicy a dokładnie do jej gastronomicznej części, restauracji Kredens. Pan Boguś z żoną stworzył fajne miejsce, takie z klimatem, można i zamieszkać i dobrze zjeść.. Rosół - bardzo dobry ale na Boga...musi być GORĄCY !!!!! a nie ciepły Zupa rybna z mulami - przepyszna Wątróbka drobiowa w soku jabłkowym, harmonijne połączenie, do tego lekko poduszona a jeszcze lekko chrupka cebulka i kostka jabłka, podane z grzankami - wicemistrzostwo Świata na 3000 metrów z przeszkodami. Pierogi z kaczką..jak wyżej.. Schab z wysokim żebrem - burbon lubi to !!! Kopytka z szarpaną kaczką...za to danie kucharzowi należał się normalny, regularny łomot !!! noż kurwa mać !!! ( żona mnie powstrzymała ) Nie można do fajnego dania - poprawne kluski, dobry sos borowikowy, dołożyć zeschniętych, spieczonych kawałków mięsa z kaczki, coś ty zrobił człowieku ??? obrałeś resztki pozostałe z pieczonej kaczki, niedojedzonej przez klientów z poprzedniego dnia ??? Czy ty kurwa wiesz jaka jest idea mięsa "pullet" ??? Nawet dwa kieliszki domowej cytrynówki nie rozpromieniły mojego oblicza zjebałeś wszystko gościu Gdyby ktoś tam się udawał w najbliższym czasie, to proszę o informację jak to danie wrócę tam i.... a dla łasuchów z całego serca polecam.. AVOCADO można też normalnie zjeść obiad, ale ja pozostałem tylko przy kawie i mega ciastach !!!! szczególnie te pod bezami...a tam..wszystkie !!
|
Do góry
|
|
|
|
#7378272 - 29/08/2019 18:06
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
stranger
Meldunek: 26/06/2019
Postów: 5
|
Zawartość witaminy D
(1 j.m. = 0,025 µg) węgorz świeży 1200 j.m./100 g śledź marynowany 480 j.m./100 g śledź w oleju 808 j.m./100 g dorsz świeży 40 j.m./100 g łosoś (gotowany/pieczony) 540 j.m./100 g makrela (gotowana/pieczona) 152 j.m./100 g ryby z puszki (tuńczyk, sardynki) 200 j.m./100 g
|
Do góry
|
|
|
|
#7388387 - 16/09/2019 17:38
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
Tak..powoli do szaf, na kilkumiesięczny odpoczynek, trafiają plażowe akcesoria i odzienia..Jesień stuk, puk do drzwi.. więc pora na trochę wakacyjnych, słonecznych wspomnień. Turystyczne miejscowości Pomorza Zachodniego - za które już mi się oberwało od Teosia...( wybrałem znów jakieś wioski a nie Kołobrzeg ) Niechorze Rano znalazłem kwaterę a popołudniu już raczyłem się takimi zestawami jak lorneta czy meduza tutaj ale jakoś specjalnie nie polecam. Nocleg miałem dokładnie po drugiej stronie ulicy , bardzo czysto, cicho..kulturalnie. Niestety jeden zgrzyt, na sam koniec pobytu - kasa..., miła pani właścicielka zażyczyła sobie opłatę o 35 % wyższą od tej podanej na stronie internetowej, że niby ostatni pokój i cud, że wolny, ale co tam, droga Pani..ani Pani się nie wzbogaciła, ani ja nie zbiedniałem, tylko niesmak pozostał.. droga przez las i po 5 minutach ON - mój ukochany Bałtyk.. W promieniach zachodzącego słońca, mijam odpoczywające na piasku kutry rybackie, betonowy falochron , by po chwili,wąskimi stromymi schodkami wspiąć się do góry i stanąć oko w oko z....chwila, najpierw ze dwadzieścia głębokich oddechów - strome te schody jak cholera...dobra,.. oddaną do użytku 01.12.1866 roku, latarnia morską. Jest wciąż czynna i za drobną opłatą można zwiedzać ją w środku i nawet wejść na górę ( 200 stopni czy jakoś tak ).Ja pozostałem przy tzw podziwianiu oddolnym. Tuz obok latarni znajdują się dwie atrakcje - park miniatur latarni morskich polskiego wybrzeża i motylarnia..Tą pierwszą polecam z całego serca, natomiast tropikalne warunki panujące w motylarni, nie dla mnie,natomiast moja szanowna małżonka, była prze szczęśliwa. Dla ducha już dość, teraz coś dla ciała.. W drodze powrotnej, nieopodal Placu Foki Depki ( dzieci ja kochają ), wreszcie przystanek gastronomiczny. Przystań Rybacka - naprawdę smaczne jedzenie i co jest często rzadkością w tego typu miejscach - przemiła obsługa. Jadłem tam dwukrotnie i polecam : rosół z domowym makaronem, zupę rybną, wiejski schabowy, schab gajowego, sandacz i halibut z pieca ( jak ktoś chce rybę tylko na spróbowanie, to musi głośno krzyczeć, bo porcje są spore, takie 400 g Amatorom ryby wędzonej polecam U Boczka cóż jeszcze w Niechorzu...rower za 20 PLN doba, przejażdżka wąskotorówką do Trzęsacza - frajda dla małych i dużych , i w końcu park wodny w wielkiej i hałaśliwej Sandra Spa Pogorzelica - jak tam można odpocząć ??? ja kurwa nie mam pojęcia. Pobliski Rewal i kolejny przystanek gastronomiczny - prawdziwa petarda, czyli restauracja Keja...rosół ok, ale rybna w wersji białej z makaronem kokardi u taka ilością kawałków ryby, że łyżka stawała - no mega smaczna..do tego łosoś z grilla, dorsz ze szpinakiem, naprawdę jest w czym wybierać... pamiętajcie !!!! Trzeci i ostatni z tego wypadu przystanek to Pobierowo i Zero7, do wyboru ryby z pieca ( turbot, sandacz) z grilla ( łosoś ) czy normalne z patelni ( flądra ) fajne, bez niepotrzebnego nadęcia, bez tony panierki czy ciasta, do tego dobry ciemny kozel i fajna zgrana załoga..jest dobrze, tak trzymać !!! i to by było, na tyle...czyli..żegnaj lato na rok !!
|
Do góry
|
|
|
|
#7424922 - 07/01/2020 15:44
Re: Podróżuję po to, by dobrze zjeść
[Re: burbon]
|
Smakosz jedzenia i alko
Meldunek: 09/04/2014
Postów: 56734
|
Nadrabiam zaległości i pomimo tego, że mamy kalendarzową zimę, wracam do złotej, polskiej jesieni.. Krótki pobyt w Szczyrku.. Wstęp już był na quasi - wycieczka rozpoczęła się, tam, gdzie Aker chadzał z teściami - Łaziska Górne i restauracja Kredens.Trochę się naszukałem, zanim ujrzałem szyld nad sklepem JMP.. Typowa śląska kuchnia, bez jakiegoś specjalnego polotu, ale żurek, rolada z modrą kapustą i panczkraut, warte spróbowania.Gdybym tam mieszkał, to pewnie tak podawano by to w domu.. Na deser, udałem się jednak, na drugą stronę ulicy, [url=ukusnierza.pl]kawiarnia ???[/url] , tak się określają, chociaż w karcie znajdziecie kilka dań barowych, ot chociaż by - taki Bogracz, golonko czy flaczki.Natomiast, jak się dowiedziałem w niedzielę można zjeść tam typowy śląski obiad, "jak u mamy" - bez karty, max dwa dania główne i zupa do wyboru. Mnie interesował deser i dobra kawa, dlatego tez skuszony pozytywnymi opiniami, zamówiłem intrygująco brzmiącą - kope śląską.Nie będę opisywał ani jej, ani doznań towarzyszących mi podczas konsumpcji, napisze tylko, że...warto! W auto in po kilkudziesięciu minutach, wyciągałem kluczyk do apartamentu, przy ulicy Szkolnej w Szczyrku. Apartamentowiec bezobsługowy, wszystko na kody otrzymany esemesem, nawet na wypożyczenie rowerków. Bardzo fajne miejsce, nowocześnie wyposażone apartamenty, w ogrodzie mini spa do dyspozycji, a cena 150 PLN za dobę, uważam, że bardzo dobra jak na ofertę. Gdyby były jakieś skoki w Szczyrku, to Biczu - bierz !!! Z tarasu z piwkiem w ręku pooglądasz a komentarz live spikera - jak z telewizora. Nie będę zanudzał opowieściami, ile tam się nawędrowałem po górach, ale jesień tam, to coś pięknego - foty wklejane przez akagiego, przy tym, co widziały oczy moje, to pikuś ! Polecam wejście, którymś ze szlaków, na najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego, należący do Korony Gór Polskich - Skrzyczne 1257 m n.p.m Dałem radę, choć gdyby nie znajdujące się na szczycie schronisko z restauracją - pajdy ze smalcem, ogórkiem i cebulą, zimne piwka i po godzinie byłem gotowy do drogi powrotnej. Na temat potraw nic nie napiszę - w tego typu miejscach, zwykle nie jadam.. Dałem rade mniej więcej do połowy drogi i znów opadłem sił..na szczęście przy stacji pośredniej, gondoli na szczyt, jest bar, a i śliwowica się znalazła... Dalej już bez zbytniego heroizmu, bilet w kasie i gondolą w dół. Zaczynamy kulinarną wędrówkę uliczkami Szczyrku...
|
Do góry
|
|
|
|
|
|