quincy, ja już tak naprawdę prezenty mam, pozostało kupić sobie koszulę i skarpety bo weszło w bebzon po rekonwalescencji a kukiełki tak zajechane że już nie jeden palec goły a trzy, w "stópkach" do stołu wigilijnego nie wypada zasiadać a i ciotka nie będzie mi pierdolić że przewieję sobie kostki
To Tobie się nie przyda, ale może innym, albo w przyszłym roku.
U mnie z prezentami robi się tak -
Zależy ile będzie osób, bo na podstawie tego ustalamy wspólną stawkę na osobę.
Zakładając że np.10, to można przyjąć, załóżmy 30 zł na osobę.
10 X 30 zł. to wychodzi że każdy wpłaca i ma równocześnie prezent za 300 zł.
Myk polega na tym, że każdy kupuje, albo zamawia sobie to co chce w tej kwocie dostać na prezent.
Nie ma tak, że po rozpakowaniu prezentów okazuje się, że masz 5 dezodorantów lub paczek skarpet od jakiś cioć czy wujków.
Stosujemy taką metodę od 3 lat i każdy jest zadowolony.