Na najwiekszej stronie sportowej z Rosji jest taki dział w ktorej kibice jeżdzą po calym swiecie na rozne imprezy sportowe i to opisują, robią fotki i videa, oto jak kibic z Rosji przedstawił ostatni mecz Legii, dość krótko, ale są 2 ciekawe kąski
Przyjeżdżam wieczorem do Warszawy. Wystarczy złapać grę miejscowej "Legii" przeciwko "Arce" z Gdyni. Na stadionie pojawia się około piętnastu minut przed startem. Wokół niego wciąż jest pełno fanów. Większość z nich, przygotowując się do meczu, wypija kolejną szklankę piwa. Pij długo szukać, bo nie jest to konieczne - w trybun znajduje się bar, obok niego są vany z ulicznym jedzeniem.
Ja, przekazując moje portfolio do magazynu, idę do kasy. Potem mam ogromną kolejkę. "Nic, stanę na około dziesięć minut," pomyślałem optymistycznie. W rzeczywistości kolej jest znacznie wolniejsza. Tutaj gra już się rozpoczęła, a fani usłyszeli utwory z areny. Z ulicy zaczęli śpiewać.
Ale nie wszyscy byli gotowi na piosenki. Chcąc szybko kupić bilet, dział kasowy rozpoczyna walkę. Po chwili bojownicy się rozstają. Czas mija, a bilet nadal nie jest kupowany. Kiedy znajduję się przed kasą, rozumiem, dlaczego wszystko dzieje się tak długo: każdy prosi o dokumenty, których dane są wskazane w bilecie.
Odpowiadając na pytanie, gdzie chcesz bilet, bez wahania wskazuję na sektor za bramą (powinno być taniej). Słysząc to, kasjer jest zaskoczony: "Jesteś pewien?" Jest już człowiek, który sugeruje, że jest to miejsce dla ultras. "Wtedy według własnego uznania", mówię dziewczynie w kasie.
Po otrzymaniu długo wyczekiwanego biletu biegnę do wejścia na stadion. Wchodzę na podium około 30 minuty meczu. Kasjer spełnił moje niechętne pragnienie - w tym sektorze (choć nie jest za bramą), usiądź ultras. Dokładniej stoją. Oczywiście, aktywnie śpiewając towarzyszy, którzy stoją za bramą.
Oni dobrze śpiewają. Wszystko dookoła drży z każdym nowym ładunkiem. Piosenki są dość różnorodne i melodyjne. Podobało mi się apel fanów, w którym śpiewają słowo "Warszawa". Zauważam też, że ludzie w okolicy mają dobry głos basowy.
Przyszedłem na stadion z wynikiem 1: 0 na korzyść gości. "Legia" w tym momencie aktywnie atakuje i wkrótce porównuje wynik. W drugiej połowie gra staje się niesamowicie nudna, z niewielką liczbą niebezpiecznych momentów. Więc wciąż obserwuję fanów.
Najpopularniejszym słowem na stoiskach jest K ** va [nierządnica]. Brzmi niewiarygodnie często i towarzyszy każdej akcji na boisku, czy jest to utrata piłki, złe podanie, dobry cios, a zwłaszcza akcja sędziów. Dla nich jest to próba siły. Słowa przekleństwa są przekazywane zarówno fanom, jak i graczom. W pewnym momencie gracze po prostu zaczynają się poruszać, nie mogąc pogodzić się z decyzjami sędziego.
Koniec gry jest coraz bliżej, wynik jest nadal równy, a fani zaczynają się denerwować. Aktywnie krytykują wszystko dookoła. Łatwo je zrozumieć - przyzwoite słowa brzmią mało, a nieprzyzwoite wyrażenia prawie nie różnią się od podobnych w języku rosyjskim. W tym momencie wypieram się na wylot i postanawiam śpiewać do fanów. Przez głowę przemknęła mi myśl: "Jeśli nie poprę Lehi, nie zostawię tutaj przy życiu".
Mecz zakończył się remisem. Niespodziewanie dla mnie, zaraz po ostatnim gwizdku, fani przestają śpiewać, rozkładają się i opuszczają stadion. Tylko niewielka grupa czekała na graczy, którzy odeszli, aby im podziękować.
Jadąc na przystanek, mijam bar na stadionie. Pokazują mecz Polski na Mistrzostwach Świata w Piłce Siatkowej. Kiedy wszedłem do środka, aby zobaczyć, które konto podszedł do mnie jeden z gości baru.
- Skąd jesteś?
- Z Rosji.
"Gdzie to jest?" Nie słyszałem o takim kraju. Odszedłbyś stąd.
Naprawdę. Czas iść.