W październiku 2016 tzw. "afera alkoholowa" wstrząsnęła polską kadrą, ale dopiero teraz Sebastian Staszewski, dziennikarz "sport.pl" ujawnił kulisy tamtych wydarzeń.
Przed meczami z Danią i Armenią część zawodników w tajemnicy przed Nawałką wynajęła apartament w jednym ze skrzydeł hotelu, w którym mieszkała polska kadra. Zabawa przy alkoholu i kartach trwała w najlepsze, gdy nagle Łukasz Teodorczyk otworzył drzwi pokoju i zwymiotował.
- Kilku reprezentantów błyskawicznie otrzeźwiało. Spotkanie, którego oficjalnie nie ma, właśnie wymknęło się spod kontroli. Jak tłumaczą anonimowi jego uczestnicy, chcieli posiedzieć i porozmawiać we własnym gronie. Część grała w karty, inni toczyli nocne Polaków rozmowy, głównie o ewentualnych transferach i problemach w klubach. Było piwo, wino, whisky z colą. Trochę narzekań, trochę żartów. I fatalny koniec. Wymiotującego w hotelowym korytarzu Teodorczyka zauważył jeden z gości i powiadomił recepcję - relacjonuje dziennikarz.
Adam Nawałka ostro zareagował na takie zachowanie swoich podopiecznych. Wszyscy uczestnicy imprezy musieli zapłacić kary finansowe, część z nich była rekordowo wysoka.
- Tak wysokich kar finansowych, jeszcze w polskiej reprezentacji nie było. Aż po 50 tysięcy złotych musieli zapłacić wymienieni w artykule "Przeglądu Sportowego" Boruc i Teodorczyk oraz Kamil Glik i Kamil Grosicki. Kolejnych siedmiu kadrowiczów ukarano grzywną w wysokości 10 tysięcy złotych. Tyle impreza kosztowała Artura Jędrzejczyka, Michała Pazdana, Tomasza Jodłowca, Macieja Rybusa, Krzysztofa Mączyńskiego, Sławomira Peszkę i Pawła Wszołka. Wszyscy uznali swoją winę - zakończył Staszewski.
Cytowane fragmenty pochodzą z książki "Tajemnice kadry" autorstwa Sebastiana Staszewskiego.