Delpo to chyba jeden z najbardziej dających się lubić zawodników z czołówki. Nigdy nie widać po nim wkurwienia, sprawia wrażenie czasem, jakby miał "zejść" na korcie, a jednak zawsze walczy, potrafi efektownie pierdyknąć, wrócił po ciężkiej kontuzji, jest "misiem", a misie większość lubi, no i najważniejsze... Potrafił wejść w paradę najlepszym w ich najlepszych czasach (Federer, Nadal, Djokovic).. Częściej przegrywał, niż wygrywał, ale prawie zawsze mieli z nim ciężką przeprawę, a zawsze walczył chłop z sercem. Ja pamiętam najbardziej finał US Open 2009 z Fedkiem i półfinał Wimbledonu 2013 z Djokovicem. Supermecze