u mnie raz w robocie dostalismy pytanie czy chcemy wigilie no to oczywiscie wszyscy ze tak
wigilia sie odbyla - szefowa zalatwila katering u swojej znajomej (paskudny jak ja pierdole - nawet barszczu nie dalo sie wypic)
na nastepny dzien dowiedzielismy sie ze wigilia byla z naszej kasy i trzeba bedzie z pensji dac
- nie napisze co ludzie potem o tym mowili
i jaki z tego wniosek ?
za darmo to i ocet słodki
ale jak potrącą z wypłaty to nawet sandacz smakuje jak panga
nikt nic nie mowil ze to bedzie zrzuta - wszyscy mysleli ze skoro nie ma pytania o kase to szefowa wspanialomyslnie funduje
na samej wigilii tez malo kto cos jadl bo nawet ja bym zrobil lepsze a o gotowaniu to wiem tyle, ze trzeba wode do czajnika wstawic jak sie chce herbate
ale znajoma szefowej na pewno zadowolona
dla mnie wniosek byl inny - spierdalac stamtad w podskokach i po miesiacu tak zrobilem