Meldunek: 16/07/2009
Postów: 63836
Skąd: Windy City
pojechaliśmy do Częstochowy jako klasa maturalna "modlić" się o dobre wyniki. Zajeżdżamy na miejsce , jedna grupka do kościoła druga w poszukiwaniu monopola. Za chodzimy do jednego sklepu, alko nie sprzedają, do drugiego tak samo, znaleźliśmy żabke, sytuacja się powtarza w obrębie kościoła mają zakazy sprzedaży alokoholu. My nie wiemy co mamy robic, nagle kolejkę zaczepia żulix z prośbą o papierosa, gadka szmatką i żulix zaczął naszą grupę prowadzić na mete). Ceny były niskie połówka chyba za dyche, każdy się zrzucił ile tam mial, dla Żula daliśmy żeby pociągnął z gwinta w ramach podziękowań i kierowanie my się do autokaru.
I do czego zmierzam. To co kupiliśmy rozrovilismy z jakimś napojem Energy i kumpel miał na telefonie piosenkę czerwone skurwysyny, taką bardziej prawicowe miałem klasę lekko mówiąc;). Całą drogę powrotną darcie ryja że czerwone skurwysyny chcą dojść do władzy. Ksiądz nas zaczął uspokajac, ale na niewiele się to zdało. Na końcu okazał się w porządku bo nie wypeplał nic co się działo w drodze powrotnej, a przyśpiewki były grube.