"Najważniejsza w policji jest statystyka.
- Liczby zawsze się muszą zgadzać. A potem kończy się tak, że dziada pod supermarketem, który wyjął dwa złote z wózka, zgarniamy, żeby włamanie podnieść w statystyce.
Miał człowiek fifkę, z wyjaranym ziołem. Stawialiśmy mu zarzut posiadania narkotyków, a potem biegły nawet nie był w stanie zebrać ilości potrzebnej do badania.
Albo nieletni. Mam polecenie, że iluś nieletnich sprawców przestępstw mam zatrzymać. Wychodzę o 8 rano, wszystkie dzieci w szkole. Poluję. Już prawie do koleżanki dzwonię, żeby mi swojego syna wystawiła, że szybę wybił. A ja to później umorzę.
Idziesz na patrol i masz przynieść dziesięć mandatów. No to masz babcię w parku z ratlerkiem. I gdzie jest kaganiec? Nie ma? No to mandat. Widział pan kaganiec dla ratlerka?
Czasami to mi aż głupio było. Ustawiałam się, zatrzymywałam kierowców, że niby za rozmowę przez komórkę, ale żeby już im nie uprzykrzać życia, proponowałam 50 złotych za zaśmiecanie."
Życie...