Ta Islandia to remake Grecji z 2004 roku.
Drużyna nastawiona tylko i wyłącznie na obrzydzanie gry rywalom i jest w tym skuteczna. W ofensywie liczą na fart albo stały fragment gry - dzisiaj mocno podejrzany karny, Warzywniaksson chyba zablokował piłkę. Jakoś im się to kula.
U nas z kolei brakuje jakichś nieszablonowych zagrań. Miliksson jako jedyny chyba próbuje coś niestandardowego zagrać, a tylko tak można tę skomasowaną obronę rozerwać. Lewandowsson robi co może, utrzymuje się w beznadziejnych sytuacjach i wygrywa pojedynki, ale to póki co za mało.
Zobaczymy, czy naszych stać skruszenie muru, który postawili Islandczycy.
A sędziowie to jakaś porażka. Główny dziwne decyzje, karny podejrzany, liniowy macha chorągiewką przy każdej długiej piłce...