dwa lata temu obok mojego domu wprowadził się mój kumpel z czasów podstawówki z żoną i 7 letnim synem.
oczywiście oblaliśmy to przy piwku, powspominaliśmy stare czasy i zeszliśmy na tematy kobiet.
On ze łzami w oczach opowiadał o swojej żonie że są ze sobą już od 18 lat, że to jest więcej niż miłość jego życia itp itd. (ogólnie w skrócie kobieta anioł
)
W zeszłym roku jesienią patrzę a jego żona ma brzuszek ciążowy.
Spotykam go niedługo gratulując na wstępie drugiego dziecka.
On blady, załamany mi odpowiada "to nie mojej dziecko. moja wielka miłość się skurw.... "