Droga do finału Leosia i spółki przypomina marsz Greków po mistrza Europy, ślizgających się przez kolejne rundy.
Bardziej pasuje wyrachowana Hiszpania z RPA'10. Przegrali ze Szwajcarią, potem 2-0 ze słabiutkim Hondurasem, 2-1 z Chile i dalej już do końca po 1-0 wygrywali.
Trudno żeby Argentyna gromiła w każdym meczu jak każdy z rywali (poza Nigerią) ustawiał dwa przeguby przed polem karnym, a Messi miał po 2-3 opiekunów. Mieli jednak po kilka sytuacji w każdym meczu, a rywale praktycznie bez żadnej dobrej okazji w fazie pucharowej. W meczach z Algierią i Francją to rywale mieli lepsze sytuacje, a Niemcy spory problem ze sforsowaniem defensywy.
Ogólnie jak na swój potencjał, szczególnie w ofensywie to mimo wszystko Argentyńczycy rozczarowują i Niemcy są wyraźnym faworytem. Liczę jednak, że ta przereklamowana, niezwyciężona niemiecka machina się zatnie jak Bayern z Realem w rewanżu