Artykuł z Gazety Wyborczej:
Przed tygodniem żółto-czerwoni przegrali u siebie z Ruchem Chorzów. Po tym meczu niemal wszyscy stracili złudzenia na sukces w walce o awans, co przyznali nam: jeden z właścicieli klubu Wojciech Strzałkowski, ustępujący prezes Jagiellonii Wojciech Sularz, trener Jurij Szatałow, piłkarze... By niczego nie przespać, zaczęły się już przymiarki do kolejnego sezonu, w którym cel pozostanie bez zmian. Następuje zmiana prezesa, szykują się roszady w kadrze.
Na trzy kolejki do końca trwającego sezonu białostoczanie nie mają nawet teoretycznych szans na doścignięcie pierwszego w tabeli Widzewa Łódź. Do drugiego miejsca, również gwarantującego bezpośredni awans, tracą aż pięć punktów; a do pozycji trzeciej, zapewniającej tylko grę w barażu z I-ligową Arką Gdynia - cztery.
- Nasze szanse na awans w tej chwili są znikome, ale musimy walczyć do końca. Dopóki jest cień szansy, musimy starać się ją wykorzystać - tłumaczy trener Dymek. - Bardzo cichutko, ale liczymy na to, że może jeszcze coś się wydarzy. Musimy zrobić wszystko, byśmy później nie pluli sobie w brodę, że coś przespaliśmy.
Podopieczni Szatałowa po raz pierwszy od dłuższego czasu, kiedy grali co trzy-cztery dni, mieli okazję trochę wypocząć. W sobotę trenowali wcześnie rano, a po raz kolejny spotkali się w poniedziałek wieczorem. Wszystko po to, by jak najlepiej przygotować się do końcówki sezonu. Dla kilku zawodników te ostatnie mecze to także ostatnia okazja, by przekonać do siebie szkoleniowca. Jako ciekawostkę przypominamy, że w poprzednim sezonie, kiedy nikt nie mówił o bezwarunkowym awansie, Jagiellonia w 34 meczach wywalczyła 54 punkty. W tym, po poważnych przecież wzmocnieniach, nie mówiło się o niczym innym, ale powtórzyć nawet ten poprzedni dorobek będzie już ciężko.
- Szykowane są roszady w składzie i każdy musi bić się o swoje miejsce. Jagiellonia to przecież klub bardzo stabilny finansowo, niejeden gracz marzy o grze tutaj - nie ma wątpliwości Dymek i podaje jeszcze jeden poważny argument za tym, że białostoczanie wciąż mają powody do mobilizacji. To akcja kibiców żółto-czerwonych, którzy sprawią, że sobotni mecz z Widzewem będzie największym wydarzeniem sezonu na białostockich trybunach.
- Choćby dlatego nie możemy teraz niczego odpuścić, by być optymalnie przygotowani do gry - tłumaczy Mirosław Dymek. - Nie możemy nikogo zawieźć w takim momencie.
Natomiast gospodarze dzisiejszego meczu wciąż walczą o wyjście ze strefy barażowej o utrzymanie. Po rundzie jesiennej zajmowali w tabeli ledwie trzecie miejsce od końca, ale w rewanżowej spisują się znacznie lepiej. Teraz tracą tylko trzy punkty do bezpiecznych pozycji. Przegrali wiosną raptem trzy spotkania z 14, wszystkie na wyjazdach (u siebie w całym sezonie przegrali tylko raz). M.in. w ostatniej kolejce w Bydgoszczy, ale wcześniej mieli serię aż dziewięciu pojedynków bez porażki.
O ile na boisku Podbeskidzie rywalizuje o utrzymanie całkiem skutecznie, o tyle przegrywa walkę na innym polu. Klub ma poważne problemy finansowe i duże zaległości wobec piłkarzy - byłych i obecnych. Wydział Dyscypliny PZPN już pół roku temu ukarał Podbeskidzie wyrzuceniem z rozgrywek, ale zawiesił to, warunkując spłatą zobowiązań. Klub nie spełnił jednak warunku, jak nie płacił, tak nie płaci piłkarzom, którzy zapowiadają, że dziś wyjdą na boisko z opóźnieniem.
Kadra na Podbeskidzie
Ze składu naszej drużyny wypadł Robert Speichler, który na poniedziałkowych zajęciach skręcił nogę. Do kadry meczowej wrócił za to Krzysztof Zalewski, ponadto Adrian Gudewicz zajął w niej miejsce Iwo Zubrzyckiego. Na pewno do końca rundy nie zagra już Ariel Jakubowski, który zdecydował się szybciej poddać zabiegowi kontuzjowanego kolana. Wątpliwy jest także występ w tym sezonie Remigiusza Sobocińskiego, który ma złamany palec nogi.
Teraz coś odemnie. Sytuacja kadrowa Jagi praktycznie nie zmieniła się od ostatniego meczu z Ruchem. Wypadł ze składu Robert Speichler, ale to moim zdaniem żadne osłabienie. Świadczą o tym deklaracje zarówno trenera, jak i nowego prezesa o poszukiwaniu na nowy sezon kreatywnego środkowego pomocnika (jest to sprawa priorytetowa jeśli chodzi o wzmocnienia). Poprostu Speichler gra przeciętnie. Może zagrają jakieś mlodzieniaszki z rezerw np. Gudewicz.
Zastanawia mnie podejście piłkarzy do meczu. Nie bedzię kibiców ze względu na zakaz. Z okazji sobotniej potyczki z Widzewem szykuje się ekstra doping
. Wszyscy mobilizują się raczej właśnie na to spotkanie, nie tylko kibice ale także trener i piłkarze (ma być jakaś konferencja prasowa). Prowadzona jest akcja informacyjna w mediach, zrobił się niezły szum itd. itp. Dlatego myślę, że dopiero w sobotę piłkarze zagrają na 100% lub nawet więcej. Bedzie można wtedy przekonać do siebie prezesa, kibiców, trenera...i uratować cztery litery na następny sezon
. O bohaterach może być bardzo głośno. No ale nie o tym miało być
. Z moich dygresji wychodzi, że mecz ten wygra Podbeskidzie. W ostrozniejszym wariancie nie przegra. Mój typ to 1 lub 1x
O innych meczach nic nie napisze bo denerwują mnie ostatnie kolejki "cudów" w polskiej lidze...szkoda nerwów i kasy...POZDRO