No i jeszcze jedno ten mecz potwierdził.
Ubóstwo i kalectwo mentalne polskiej ligi.
Pogoń do momentu 11vs11 była nieco lepsza, częściej przy piłce, nieźle rozgrywała.
10 vs 11 = cofamy się pod bramkę i wybijamy na pałę. Nawet nie próbujemy grać jak wcześniej. Nie potrafimy też wymienić dwóch-trzech podań.
10 vs 10 = o, nagle się da atakować i przeważać. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Nikt mi nie wmówi, że jeden zawodnik na boisku robi AŻ TAKĄ różnicę. To wyglądało przez godzinę jakby Pogoń grała w 8-mkę, a nie w 10-tkę.
Głównie głupocie tego Wiśniewskiego (frajerskie kartki) Pogoń zawdzięcza to, że cokolwiek ugrała. Gdyby nie to, do samego końca by się tylko bronili. Bo przecież grali w osłabieniu.
amen.