oczywiscie, ze wiekszosc stanowila ludnosc mieszkajaca tam a kibicujaja Trabzonowi, ale sam fakt i ta liczba warta odnotowania

czy można sobie takie coś wyobrazić w Polsce ?? haha oczywście że nie.

W Polsce to niektórym nie chce się spiewać na pełnej $%&%^&* przez 90min a co dopiero PRZYGOTOWYWAC taką "oprawe" 4-5 tygodnie ? jak nie więcej...

40 tysiecy !!!!!!! to całe nic

w sobote na meczu hokejowych druzyn uniwersyteckich w Michigan,na trybunach było uwaga

113 411 tys widzów

http://www.michigandaily.com/content/big-chill-update

Wytlumaczy mi ktos czemu mecze uniwersyteckie w USA we wszystkich dyscyplinach ciesza sie takim zainteresowaniem?

Mało
Normalnie tyle przychodzi na mecze Michigan Wolverines w Futbol Amerykański.
W tym sezonie rekord oglądalności w historii FA na stadionie.

kibic a widz to roznica

@Kerogh
- nie ma takiej komercji jak w NFL
- zawodnicy graja dla gry , nie dla kasy [nie przesadzam]
- nie pobierają pensji prócz tego co daje uniwerek w ramach stypednium [paradoksalnie , to duże pieniędzy wydaję się , aby śledzić , czy zawodnicy nie biorą $$ z firm typu Nike etc.]
- długa historia uniwersytetów
- Uniwerki robią wszystko , aby absolwenci jak najdłużej pamiętali o uczelni

Tyczy się głównie Kosza i FA.
O NHL nie słyszałem , a w baseball to hmm - zawodnk mający 18,19 lat i tzw. power arm woli iść do MLB niż tracic parę lat w uniwerku.

Tak po za tym , to moim marzeniem jest jechać na meczyk NCAAF za parę lat

To były wielkie derby a mecz Trabzonu nie miał żadnego podtekstu w tle. Grali przeciw drużynie, która nie dość, że nie ma wielu kibiców, to jeszcze gra na zajebiście pojemnym stadionie. Jednak odległość jaką przebyli kibice, jest godna podziwu. Nie wierzę, że ogormna większość, to byli lokalni kibice gości.

W Stanach na mecze high school football potrafi przyjść 15k. Powiedzmy sobie szczerze w wielu miejscach po prostu nie ma zespołów pro.

Stadiony nierzadko są na kampusach, więc dużo studentów przychodzi i nakręca atmosferę. Poza tym tak jak Ludwiczek napisał, w Stanach to jaką uczelnię skończyłeś zostaje z tobą na całe życie, ludzie się ze szkołami identyfikują tak jak u nas z miejscem urodzenia.

Zdecydowanie najciekawiej jest na futbolu i koszu. Niektórzy z Europy mocno by się zdziwili jaki jest tam poziom "fanatyzmu". Koczowanie przed halą dzień przed meczem nie jest niczym niespotykanym. W ubiegłym sezonie przed wieczornym meczem Kentucky o 9 rano w hali było 25k. Parę lat wcześniej w 40 minut sprzedali 23k biletów na... trening.

Na koszu często są specjalne sektory (student sections) dla studentów (na ogół są najbardziej zagorzali) czyli coś a'la nasz młyn Oczywiście dłuższych pieśni tam nie znają, ale krótkie okrzyki, skakanie, wycie przy possession przeciwnika czy machanie łapami jest zupełnie normalne. Do tego oczywiście dochodzi stanie cały mecz - coś nie do pomyślenia na NBA.

Na futbolu wrażenie robią przede wszystkim liczby - 100k ubrane na pomarańczowo na każdym meczu Tennessee czy skaczący cały stadion Wisconsin... Wyjazdy na drugi koniec Stanów w sile 10k konkretniejszych szkół też zupełnie normalne.

heheh WNN teraz to juz sie zapedziłes z tymi 15 k

http://www.hokej.net/pl/i-liga/newsy/90/news,artykul,13,25436,padly-wszystkie-rekordy-wideo.html

heh to ja sie zapędziłem bo zamiast 15 to 150 zobaczyłem ,sorry

Nawet czasem potrafią prowadzić zorganizowany doping



A po meczu kilkanaście tysięcy cieszących się ludzi wbiega na murawę i nikt nie robi z tego problemu...

Racja, żaden upset nie może się obyć bez wjazdu na murawę/parkiet Dla nas to inny świat, nie możemy się nadziwić, że żadnemu graczowi przeciwnego zespołu włos z głowy nie spada.

Potrafią też powtarzać za 'gniazdowym':


Generalnie ludzie się dobrze bawią (np. Duke) i tyle.

Przed świętami na rynku ukaże się książka ,
pt. " Krew na stadionach " ( Cena 30 zł ).

Jest top beletrystyka, opisująca prawdziwe " przygody "
kibiców Legii.

Ta książka to będzie o honorowych dawcach krwi ;p?

Jeszcze nie czytałem.

Możliwe, że i o honorowych dawcach coś będzie.

A Ty studentem medycyny jesteś ?

Nie ale też w bieli robię bo śnieg odgarniam żeby zarobić na alimenty ;p

No to chyba ta książka w Twoich priorytetach wydatkowych się nie znajdzie.

E tam za darmo se na ksero odbije jak "Ligę farmazonów" kiedyś ;p

Lige w koncu Andersen pisal wiec warto bylo przeczytac

A to nowe wydawnictwo z tego co widzialem to zbyt wysoka literacko polka to nie jest. Pisanie beletrystyki z marszu nie jest imo najleszym pomyslem.

Ale pewnie i tak przejrze