bravo Dunga z drużyny Joga Bonita zrobiłeś drużyne rzemieślników coś w stylu reprezentacji Włoch
Przyznać trzeba, że Brazylia nie ma w ofensywie wielkiej gwiazdy, która w pojedynkę może kreować grę.
Kiedyś był Romario. Po nim był Ronaldo. Potem Ronaldinho (póki był w formie). Teraz jest tylko Kaka, który im do pięt nie dorasta - a na pewno nie w obecnej formie.
Wciąż mają wielkie nazwiska: Ronaldinho, Adriano - ale to są już upadłe gwiazdy. A Robinho to przereklamowany gwiazdorek.
Największe gwiazdy teraz Brazylia ma w obronie. Maicon i Lucio. Nie do pomyślenia.
Może stąd taki, a nie innym styl gry. Bo kim robić "Joga Bonito"? Kaką, który często jest pod formą? Luisem Fabiano? Dobrym, ale jedynie wyrobnikiem (jak na brazylijskie standardy).
Robinho? Który musi zrobić 100 zwodów i 50 razy pluć się do wszystkich zanim mu coś wyjdzie?
Dunga trochę dostosował styl gry do obecnego potencjału indywidualności brazylijskich, których jest mniej niż kiedyś. Przesadził też stawiając na takich piłkarzy jak Felipe Melo czy Elano, którzy kilka lat temu nawet na ławkę w sparringu by się nie łapali.
Taktyka zdawała egzamin. Brazylia bazowała na znakomitej defensywie, w ataku bez fajerwerków ale swoje robili. Przyszedł jednak moment kryzysowy, jeden błąd Cesara i Melo, który spowodował totalną rozsypkę.
Mimo, że Holandia nic wielkiego nie grała, to Brazylia po tym przypadkowym golu sama się posypała w proch, a Felipe Melo dokończył dzieła zniszczenia.
Pół godziny kryzysu - chyba pierwszego od miesięcy i Dunga zapłaci za to głową. Taki jest futbol.
P.S. Ciekawe, czy w Rio już płoną samochody na ulicach?