#3575760 - 22/12/2009 22:23
Re: WIGILIA W PRACY - MASAKRA ?
[Re: arielo]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 24/04/2006
Postów: 4168
|
Hehe arielo święta prawda  . Sztuczne to all. Osobiście pamiętam jak przychodizłem do tej firmy rok temu. Cicho siedziałem na wigilii bo wogóle nie znałem tych ludzi. Z czasem okazało się, że Ci którzy wydawali mi się "bucami" są w sumie najporządniejsi tutaj. A znów Ci z uśmiechami okazali się totalnymi idiotami i idiotkami  . Na szczęście Ci drudzy mają trochę respect do mnie bo jak coś nie tak to jadę po nich jak po burkach i to bez względu na wiek (przykład Danuśki, babka 50 lat, zero pojęcia o tej pracy, nie mówiąc o znajomości języków, a mądrowała się.... nie wiem za co ona zarabia prawie 5 tysów... gdyby chociaż miała 30 lat mniej i niezły biust może bym skumał hehe  ) . Także u mnie jutro o 15 wigilia ale bez szału, będą wszyscy sztywni i sztuczni. Jedyne z kim tu można zamienić słowo to 2 Kaśki, szefowa Ania i Grzesiek.
|
Do góry
|
|
|
|
#3575780 - 22/12/2009 23:01
Re: WIGILIA W PRACY - MASAKRA ?
[Re: onda]
|
a.k.a. "coolbet"
Meldunek: 28/05/2009
Postów: 7829
|
My mamy dzis wieczor  To bedzie moja druga Wigilia. Z pierwszej mam dobre wspomnienia. Ludzie na poziomie pic potrafia ale z kultura  Ja tam do wodki jestem ostatni ale jak mus to mus  Kariera wazniejsza niz watroba  .... no i tym razem bierzem taxi w obie strony 
|
Do góry
|
|
|
|
#3575931 - 23/12/2009 01:56
Re: WIGILIA W PRACY - MASAKRA ?
[Re: Mr. Federer]
|
Marat Safin
Meldunek: 14/05/2005
Postów: 6982
Skąd: TORY H16 rz.13 m.9
|
Dostałem kiedyś maila co wklejam poniżej i z którym bezapelacyjnie się zgadzam w temacie Wigili w pracy:
Mery żesz k.... krysmes! Wigilia w pracy! Najpiękniejszy dzień w życiu każdego dobrego pracownika. Wyczekiwany z utęsknieniem przez cały rok. To dziś właśnie facet, który co roku wyp.....a z pracy 100 osób (najlepiej tych tuż przed emeryturą - ale są wyjątki) i obcina co roku po 5% z premii wepchnie mi do gardła taką śliczną kanapeczkę z krewetkami. I będzie mi z całego serca życzył wesołych świąt i dużo optymizmu. To właśnie dziś - kiedy mam najwięcej roboty - będę mógł pójść poudawać że śpiewam kolędy razem z innymi ofiarami "tradycji" i licznym gronem je....ch wazeliniarzy. Robota nie zając. Najwyżej przyjdę w sobotę do pracy. Po ponurym zawyciu "Lulajża" (skutecznie na szczęście zgłuszonym przez napier...ące w mózg nagłośnienie estradowe) najweselszy punkt programu. Opłatek. To chyba jedyny dzień, kiedy nie ma kłopotu ze zlkoalizowaniem dyrekcji - wystarczy iść po śladach obkapniętej wazeliny. Promienisty szlak zbiega się do tego jednego jedynego. Mroczny przedmiot pożądania. Pierwsi w kolejce jak zwykle ci sami. Z reguły najgłośniej ***ący w ciągu roku, dziś z obleśnym uśmiechem na ryju składają "najszczersze życzenia panie dyrektorze...i dla całej rodziny...". A gówno tak naprawdę cie obchodzi pajacu jego rodzina. No ale nikt nie podejdzie z opłatkiem życząc "obyś ch..u parchem porósł, żebyś się tak drutem kolczastym zersrał skur...u ponury!". Nie ma się co czepiać. Gorzej jeśli po godzinie przypadkiem znów słyszę "najszczersze tratatata..." i w odpowiedzi "tak tak panie Michale...to już czwarty raz...pozdrowię małżonkę - przysięgam!". Potem już tylko zajęcia w podgrupach. Im bliżej żarcia tym lepiej. Bo jako że kondycja firmy kiepska, catering zapewnia hotel Sobieski. Czyli wyżerka po byku. Czego nie trzeba udowadniać. Wystarczy popatrzeć na przeobrotnych kolegów nakładających sobie na maciupeńkie talerzyki to co kucharz z trudem na wielkiej tacy zmieścił. Myślicie że głodni? Hehehe...nic z tych rzeczy. Po skompresowaniu żarcia zapie......ą do siebie do pokojów. I upychają trofea w menażki, plastikowe pojemniczki i torebki foliowe. Bo do świąt się zawsze trzeba przygotować. Dopiero jak walizy już pełne - można spokojnie glamiąc ryjem stanąć gdzieś w okolicach "kofanego derechtora". Najlepiej za plecami, tak żeby wszystko słyszeć dobrze. A nuż widelec będzie o czym plotkować przez następne pół roku. I tak dopóki żyje ostatni śledzik. Do ostatniego winogrona. W szafce lekarstwo na wątrobę czeka - wiadomo, za darmochę się nażreć można, więc żremy do wypęku. Chciałoby się olać ten jakże religijny wątek z życia wyrobnika. Bo od świętowania Wigilii to ja mam rodzinę i przyjaciół. Ale ni kuta. Obecność obowiązkowa, a gdy uda się "zapomnieć niechcący" to telefony się zaczynają urywać. To dzwonią "zatroskani". Ci którzy (we własnym mniemaniu) mogą mniej we firmie i koniecznie muszą mi złożyć życzenia. Na siłę Mery Christmas! Rozumiesz??". Ci życzliwi naprawdę takich rzeczy nie robią. Wiedzą o co chodzi, i najczęściej sami są zajęci unikami...Po wszystkim pozostaje wielki kac i uczucie obrzydzenia. Doskonałym uzupełnieniem tego "świątecznego nastroju" byłby pokaz np. Rambo osiem, występ striptiserki i obecność kilku dragdilerów na sali. Nie na miejscujest jedynie choinka i opłatek. Holy Shit!
|
Do góry
|
|
|
|
#3575959 - 23/12/2009 02:10
Re: WIGILIA W PRACY - MASAKRA ?
[Re: sHybki]
|
Marat Safin
Meldunek: 14/05/2005
Postów: 6982
Skąd: TORY H16 rz.13 m.9
|
Szczere wyrazy współczucia dla ludzi, którzy tak to odbierają Tak czyli jak? To są Święta RODZINNE, a ja rodzinę mam w domu, a nie w pracy (chyba, że kiedyś założe firmę rodzinną). Mam jeszcze mnóstwo znajomych, którym zawsze wyślę SZCZERE życzenia, nie sztuczne, nie złośliwe czy nieuczciwe tylko SZCZERE. Owszem pracowałem kiedyś w pewenj firmie, gdzie do pewnego czasu szefostwo było na poziomie i z nimi się chodziło na imprezy, jeździło na narty, traktowali nas jak partnerów, a nie wyrobników. Tam życzenia płynęły z głębi serca i szacunek dla nich. NIGDY nie będzie szacunku ode mnie dla fałszu, obłudy, oszustwa AMEN
|
Do góry
|
|
|
|
#3576160 - 23/12/2009 03:52
Re: WIGILIA W PRACY - MASAKRA ?
[Re: sHybki]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 15/12/2005
Postów: 3734
|
zgadzam sie Kazdy powinien sie imiec zachowac w kazdej sytuacji Piszecie ze szef taki milutki itd Jakby byl taki jak w pracy napialibyscie ze ten to nawet w wigilie nie moze byc normalny Coraz czesciej dochodze do wniosku ze polacy to dziwny narod Dogodzic ciezko Tu ze na maxa jedzienie wywalone krewetki itd zle Tutaj ze bida tez zle !!
badzmy ludzmi i pokazny ze potrafimy sie zachowac a nie jak prostaki
|
Do góry
|
|
|
|
#3576175 - 23/12/2009 04:09
Re: WIGILIA W PRACY - MASAKRA ?
[Re: czuczu1910]
|
2fast 2furious
Meldunek: 06/11/2001
Postów: 6024
Skąd: Jaworzno
|
U mnie w pracy około 25 osób w dziale, wigilijkę robimy sobie jednak w gronie około 10 osób. Osób, które trzymają się razem i nawzajem pomagają w pracy, a i poza pracą często się spotykają, tak więc tragedii nie ma.
I podstawowa zasada - zero alkoholu podczas takiego spotkania. Skoro to ma być imitacja wigilii, to jaki alkohol ? Nie mówię tu o lampce wina do obiadu, tylko chlaniu wódki na umór.
|
Do góry
|
|
|
|
#3576228 - 23/12/2009 04:42
Re: WIGILIA W PRACY - MASAKRA ?
[Re: majner]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 06/01/2005
Postów: 5445
Skąd: Bielsko-Biała
|
Ja już mam taką wigile za sobą.Osobiscie nie za bardzo mam ochote chodzić na cos takiego.No ale jako jedyny nie moge sie wyłamać bo jednak źle by na to patrzyli.Jak ide to zjem i wypije za darmo...taki z tego plus.Choiaż ostatnio byłem kierowcą i już plusów żadnych nie widziałem.Najwazniejsze aby mieć dobre towarzystwo.Ja poza kilkoma osobami takiego nie posiadam.
|
Do góry
|
|
|
|
#3579071 - 26/12/2009 02:02
Re: WIGILIA W PRACY - MASAKRA ?
[Re: Izajasza53]
|
Q
Meldunek: 19/04/2005
Postów: 7293
Skąd: Lubin
|
niekotrzy myla slowo "wigilia zakladowa" z "popijawa zakladowa" jakos nie mialem okazji byc na tego typu imprezie ale w moim poprzednim zakladzie pracy byla taka impra ... oczywiscie towarzystwo sie schlalo (jeden nawet stracil przytomonosc) .. byla policja itp itd ... wiec jak wigilia to bez alkoholu ... spokojna i rodzinna atmosfera
|
Do góry
|
|
|
|
|
|