Po władowaniu się w "jakiś związek" czeka cię: kosztowne wesele, kosztowny kredyt na mieszkanie (bo pani musi dobrze mieszkać), kosztowny kredyt na samochód (bo pani na nogach nie będzie chodzić), kosztowne pobicie teścia, kosztowny rozwód i kosztowne alimenty. A na koniec twoja miłość powie ci "Chciałeś panią to rób teraz na nią" ;p
Uprzedzam feministyczne ataki; są takie kobiety i wcale nie tak trudno na nie trafić ;p A do tego kamuflaż mają niemal perfekcyjny.
Z ostatnich moich obliczeń wynika że tańszym kosztem można mieć seks do końca życia w agencji towarzyskiej dwa razy w tygodniu ;p
Rozumiem tę buźkę na końcu posta ale to co napisałeś odstrasza. A wg mnie życie jest zupełnie inne.
Ślub to przeżytek (a przynajmniej w wersji kościelnej), także koszta nie są takie duże. Dalej - mieszkanie - mnóstwo ludzi się zorientowało że z mieszkaniami krucho i mają po babciach, dziadkach itd. (mi się nie udało przekonać ani babci ani cioci do wykupu mieszkania i dlatego niedawno musiałem zdać klucze po rocznej walce z urzędami
). Samochód też nie jest taki drogi, nie ma co panikować. O rozwodzie i alimentach nie piszę, bo nie mam w planach
Miałem dziewczynę 6 lat, teraz mam narzeczoną. Do niczego mi się nie spieszy...
Nie zawsze życie trzeba brać takim jak rodzice chcą...