Byłem kilka lat temu na takim challengu jagodowym w Szwecji nie polecam. Nie dość że mnie polski pośrednik w konia zrobił (dowieźli na miejsce okazało się że roboty nie ma a kierowca spierdolił) to jeszcze jak zobaczyłem ceny wyżywienia i napojów wyskokowych to mało zawału nie dostałem. Trzy dni lasami szedłem na prom dobrze że Szwedzi to mili ludzie i na stopa biorą gościa który znał jedynie polski i rosyjski ;p Prowiant z kraju to podstawa bo zbankrutujesz. No chyba że za te kilka lat się tak zmieniło że jedzenie w Szwecji i alkohol są tanie jak barszcz.
Ja byłem 9 lat temu w miejscowości Grano. To też był wyjazd zorganizowany. Na miejscu (jak to Polacy) wszyscy oczywiście narzekali, że ich oszukali, że jagód nie ma, że zakwaterowanie nie takie, że Szwedki brzydkie

Ja po pierwszej godzinie w lesie - gdy miałem kilkanaście jagódek zebranych też miałem chwile zwątpienia.
Ale okazało się, że można zarobić. Zwłaszcza, że gros Polaków siedzi na 4 literach przed domkiem, złorzeczy i już zbiera na bilet powrotny do Polski.
Trzeba być jednak przygotowanym psychicznie na fakt zbierania 25-50 kg jagód dziennie na osobę, co, dla człowieka, który wcześniej tego nie robił jest wręcz niewyobrażalne

Jak można tyle jagód dziennie zebrać? Odpowiedź - można i to izzi

Najlepsi po 100 trzaskają i to nie żart.
9 lat temu pośrednik spełniał jakąś tam rolę. Choćby ograniczającą się do wskazania dobrego regionu. Dziś mamy Internet i nie wiem czy jest to jeszcze potrzebne.
Urodzaj zależy od roku. Szwecja to ogromny kraj i nie można generalizować, ale tam, gdzie ja byłem najlepszy okres był od 10 lipca do drugiej połowy sierpnia.
Należy wziąć pod uwagę cenę w skupie. Z tego co pamiętam to, gdy byłem, oscylowała w granicach 8-12 koron za kilogram przy kursie korony bodajże 0,4-0,45zł. Przy tej cenie i kursie koszty zwróciły się w 2 tygodnie. Tyle, że ja tam pracowałem (może nie jak dziki wół) ale te 6-7 godzin dziennie w lesie spędzałem.
Bardzo ważna rzecz to narzędzie do zbierania. Musi być szerokie. Im szersze tym lepsze. Wydajność jest wprost proporcjonalna do szerokości. I tak jak tym o 30cm rozpiętości zbierzesz 30kg tak tym z rozpiętością 40cm zbierzesz 40 co przekłada się na finanse w ten sposób, że opłaca się kupić tę szerszą zbieraczkę nawet gdyby była 10 razy droższa. Konkretnych modeli to już nie polecę bo może technika poszła przez ten czas naprzód

W każdym razie nie warto na tym oszczędzać.
Kolejna uwaga. Lepiej poświęcić dzień-dwa na znalezienie dobrego pola niż zbierać jakąś drobnicę. Dobre pole to takie, gdzie 3-4 osoby mogą zbierać przez przynajmniej 3-4 dni. Trzeba szukać polan gdzie świeżo wycięto drzewa, najlepiej na zboczach górskich (w niskich górach, tam gdzie ja byłem to może 200-300m n.p.m.).
Uwaga praktyczna. Wziąć coś na owady i do osłony oczu. Pamiętam, że tam, gdzie byliśmy zmorą były muszki wlatujące do oczu. Cholerstwa tego pełno było - gorsze niż komary.
Ogólnie polecam, jak ktoś lubi lekką pracę na łonie przyrody

W niewielkiej odległości od koła podbiegunowego są piękne białe noce, można i renifera trafić
