Była impreza pożegnalna u nas na pietrze i jakieś przed akademikiem- ktoś z bloków obok zadzwonił z wezmaniem na policje
(cisza nocna i jakieś tam- gość nawet wszystko filmował
).
Rano o 8 (czyli jak wszyscy nawaleni jeszcze spali- bez szans na obrone) wpadł pro-rektor z kierwoniczką akademików obczajać co i jak, u nas był największy burdel (porozawalne flaszki, chu@#je z pianki do golenia na ścianach itp.) i całe piętro ma wypieprzać.
Skończyło sie na 8 osobach w tym mnie
Jak byliśmy u pro-rektora coś zagadać, to powiedział, że co do akademików to nic nie da się zrobić, ale nie pozwoli nas wyrzucić z uczelni
(tu złapalimy zonka jak cholera)