Twente vs Arsenal
W środę o godzinie 20:45 rozpocznie się mecz trzeciej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów pomiędzy Twente Enschede, a Arsenalem Londyn. Kanonierzy mają większe szanse na awans, ale trenerem Holendrów jest Anglik Steve McClaren, który doskonale zna Arsenal.
McClaren doskonale zdaje sobie sprawę, że Arsenal będzie przeważał, a porażka tego zespołu zostanie uznana jako wielka sensacja. Dodatkowo angielski szkoleniowiec nie ma miłych wspomnień z meczów z Kanonierami. Wystarczy wspomnieć, że ostatni pojedynek Middlesbrough, którego menedżerem był McClaren, z Arsenal zakończył się porażką Boro aż 0:7.
Później McClaren przejął angielską kadrę, ale szło mu jak po grudzie. Nie zakwalifikował się do Euro 2008 i został zwolniony. Teraz chce odnosić sukcesy z Twente i pierwszym z nich ma być wyeliminowanie Arsenalu, co zapewni awans do Ligi Mistrzów.
Kanonierzy nie mogą sobie na to pozwolić, ponieważ co roku muszą spłacać kredyt zaciągnięty na budowę stadionu, a w przypadku braku awansu do Ligi Mistrzów straciliby sporo pieniędzy. Mogłoby się to odbić echem na polityce transferowej Arsenalu. Kanonierzy tego lata i tak stracili już kilku swoich ważnych zawodników. Odeszli m.in. Alexander Hleb czy Mathieu Flamini - dwie czołowe postacie z minionego sezonu. W zamian nie trafili godni następcy.
Arsenal jest faworytem, ale w ostatnich sparingach Twente radziło sobie naprawdę dobrze. Wygrało z Olympiakosem Pireus i Ankarasporem, a także zremisowało z Arminią Bilefeld. Nie straciło w nich choćby gola. Kanonierzy grali w kratkę, ale i Arsene Wenger co mecz zmieniał niemal całą jedenastkę.
Dużym osłabieniem Twente jest odejście do Schalke 04 Orlando Engelaara. Nie zagra również Youssouf Hersi, który nie jest jeszcze gotowy kondycyjnie do gry na takim poziomie. Z kolei zawieszony za kartki jest Blaise N'Kufo, a to wielka strata, bo piłkarz ten jest w ostatnich latach najlepszym zawodnikiem Tukkers.
W Arsenalu kontuzjowani są: Kolo Toure, Philippe Senderos, Cesc Fabregas, Samir Nasri, Abou Diaby, Tomas Rosicky oraz Eduardo. To spore osłabienia Kanonierów i dlatego Wenger będzie musiał sięgnąć po młodych zawodników, którzy jednak nie raz pokazywali już, że są w stanie wypełnić lukę po starszych kolegach.
LM: Standard vs Liverpool
W środowy wieczór Standard Liege w pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów podejmie przed własną publicznością Liverpool. The Reds są zdecydowanymi faworytami i jeśli odpadną, to będzie to wielka sensacja.
Liverpool nie jest jeszcze w najwyższej formie, bo dotychczas grał jedynie mecze sparingowe. The Reds nie strzelali w nich sporo bramek, ale Rafael Benitez liczy na swoją parę napastników: Fernando Torresa oraz Robbiego Keane'a. Irlandczyk ma spory kredyt zaufania, bo kupiono go za aż 20 milionów funtów i Hiszpan bardzo wierzy w niego. Razem z Torresem mają stworzyć najlepszą parę napastników w Anglii.
Teraz będą mieli okazję udowodnić, że tak właśnie będzie. Liverpool musi rozgrywać eliminacje, ponieważ w lidze zajął dopiero czwarte miejsce. Oznacza to, że po raz kolejny The Reds, aby zajść do fazy grupowej Ligi Mistrzów muszą tułać się po eliminacjach. Standard to nie jest wymagający rywal dla klubu z Anfield, ale lekceważyć go nie można. Zwłaszcza, że w ostatnim meczu Standard pokonał Anderlecht Bruksela w meczu o Superpuchar Belgii 3:1 i wydaje się być w dobrej dyspozycji.
The Reds mają kłopoty kadrowe. Największe dotyczą Stevena Gerrarda, który wprawdzie udał się do Belgii, ale jego występ nie jest pewny. - Ciągle robi postępy w rehabilitacji, ale nie wiemy jeszcze do końca czy będzie w stanie zagrać w środę. Decyzję podejmiemy po ostatnim treningu. Wówczas porozmawiam z lekarzami i razem ze Stevenem podejmiemy ostateczną decyzję - powiedział Rafael Benitez.
Liverpool jest zdecydowanym faworytem, ale eksperci przypominają spotkanie z zeszłego sezonu, kiedy The Reds przegrali na Anfield z drugoligowym angielskim przeciętniakiem - Barnsley i odpadli z Pucharu Anglii. Teraz ma być inaczej i The Reds mają bez problemu awansować do Ligi Mistrzów.